Każdy dopłaci 50 złotych!

Wzrost VAT spowoduje dla przeciętnej rodziny wzrost kosztów o kilkaset złotych rocznie - powiedziała w środę w Sejmie Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości. Dodała, że podwyżka VAT ma na celu finansowanie kosztu wzrostu zatrudnienia w administracji publicznej.

"Nawet kilkanaście groszy dziennie, to dla pięcioosobowej rodziny w skali miesiąca około 50 zł, a w skali roku to 600 zł. To są trzy komplety podręczników do szkoły podstawowej" - powiedziała. W ten sposób posłanka PiS odniosła się do propozycji rządu zawartych w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa. W środę rząd przedstawia w Sejmie informację na temat stanu finansów publicznych.

Szydło podkreśliła, że w przeciwieństwie do premiera Donalda Tuska, jej partia czuje się odpowiedzialna za tych Polaków, którzy w tej chwili muszą się borykać z problemami, a także za przyszłe pokolenia, które będą musiały spłacić długi zaciągane przez "nieodpowiedzialną politykę PO".

Reklama

"Zamiast prawdy o stanie budżetu otrzymujemy kolejne retoryczne przestawienie (...) Kupujecie sobie czas do każdych kolejnych wyborów z pieniędzy Polaków" - powiedziała.

Zwróciła uwagę na wzrost zatrudnienia w administracji bez poprawy standardów pracy i wprowadzenia motywacyjnego systemu wynagradzania. Według niej podwyżka VAT ma na celu finansowanie kosztów tych etatów.

Zarzuciła premierowi, że tłumacząc podwyżkę VAT powiedział tylko jedną trzecią prawdy. "Niepokojąca sytuacja finansów publicznych jest nie tylko wynikiem spowolnienia gospodarki, ale także błędów obecnej ekipy, przerwania reform rozpoczętych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego i zaniechań" - powiedziała Szydło.

Według niej, rząd uważa, że ma monopol na mądrość, bo nie chce słuchać ani opozycji, ani ekspertów, którzy jednym tonem mówią, że proponowane zmiany w podatkach nie są wyjściem i metodą uzdrowienia finansów publicznych w Polsce.

Posłanka PiS zarzuciła rządowi, że demonstruje od początku niechęć do prawa wspólnego i dobra wspólnego. Wyliczała, że Donald Tusk "wzywał" do niepłacenia abonamentu telewizyjnego, rzecznik rządu Paweł Graś ukrywał przed fiskusem bezpłatne użyczenie domu, a posłowie klubu PO forsowali przepisy korzystne dla branży hazardowej.

"Nie ma się co dziwić, że dziś brakuje pieniędzy" - zaznaczyła Szydło.

Podczas późniejszej konferencji prasowej w Sejmie Szydło wraz z szefem klubu PiS Mariuszem Błaszczakiem podkreślali, że nie udało się uzyskać posłom w środę konkretnych informacji nt. sytuacji finansów państwa. "To była gawęda polityczna" - oceniła Szydło.

Szydło i Błaszczak zaznaczyli, że do tej pory nie można zapoznać się z dokumentem Wieloletni Plan Finansowy Państwa - nie ma go bowiem na rządowych stronach internetowych. "Na razie nie ma żadnego dokumentu. Są zapowiedzi, deklaracje, wypowiedzi poszczególnych ministrów" - powiedziała wiceszefowa PiS.

"Rząd przyjmuje dokumenty, których nie można przeczytać, z którymi nie można się zapoznać. Informacje są wydzielane szczątkowo" - dodał Błaszczak.

Szydło zwróciła uwagę, że Wieloletni Plan Finansowy Państwa miał powstać, zgodnie z ustawą o finansach publicznych, do 31 lipca. "Byliśmy przekonani, że Wieloletni Plan Finansowy to dokument, w którym są dokładne wyliczenia, dokładne prognozy, wskaźniki (...) Zdaje się, że rozminęły się nasze oczekiwania i zapisy w ustawie jak rozumie projekt finansowy minister finansów" - mówiła.

"Bardzo prosimy ministra Rostowskiego: niech Pan nam wreszcie pokaże dokument, który nazywa się Wieloletni Plan Finansowy Państwa" - powiedziała Szydło.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »