Marek Belka: Opodatkowanie banków może mieć długofalowe niekorzystne skutki
- Są oczywiście lepsze sposoby opodatkowania banków, ale ten jest najwydatniejszy fiskalnie, więc szkoda dyskutować. Jest taki priorytet rządu. Ten podatek zostanie wprowadzony - uważa prof. Marek Belka.
Prezes Narodowego Banku Polskiego zwraca uwagę na możliwe "długofalowe niekorzystne skutki" podatku, ale pozostaje umiarkowanym optymistą. - Cały sektor bankowy jest na tyle silny, że go przeżyje - zaznacza.
- - - - - -
Inicjatywy regulacyjne dotyczące nowych obciążeń dla instytucji finansowych, zwłaszcza banków, powinny być konstruowane rozważnie, tak aby nie wpływały negatywnie na stabilność systemu finansowego i nie ograniczały zdolności banków do kredytowania gospodarki - uznał Komitet Stabilności Finansowej.
"Podczas posiedzenia omówiono ryzyko dla systemu finansowego, związane między innymi z funkcjonowaniem instytucji finansowych w środowisku niskich stóp procentowych, kosztami restrukturyzacji i upadłości instytucji kredytowych oraz tzw. podatkiem bankowym. Komitet uznaje, że inicjatywy regulacyjne dotyczące nowych obciążeń dla instytucji finansowych, zwłaszcza banków, powinny być konstruowane rozważnie, tak aby nie wpływały negatywnie na stabilność systemu finansowego i nie ograniczały zdolności banków do kredytowania gospodarki" - napisano w komunikacie po posiedzeniu.
W środę odbyło się pierwsze posiedzenie Komitetu Stabilności Finansowej (KSF) dotyczące nadzoru makroostrożnościowego. W posiedzeniu uczestniczył prezes NBP Marek Belka, minister finansów Paweł Szałamacha, przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak oraz prezes BFG Jerzy Pruski.
- - - - - -
PiS szuka pieniędzy na realizację swoich obietnic wyborczych, w tym przede wszystkim programu 500 złotych na dziecko. Dostawcą kapitału mają być już od przyszłego roku banki. Narodowy Bank Polski (NBP) ostrzega, że dodatkowy podatek będzie szkodliwy nie tylko dla instytucji finansowych w Polsce, gospodarki, systemu finansowego, finansów publicznych, ale także - pośrednio - rodzimych firm i obywateli. Ile jest w tym prawdy? Sprawę dla Interii zbadał Bartosz Bednarz.
Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz jeszcze w październiku mówił, że w polskim systemie finansowym nie ma przestrzeni dla pomysłów o dodatkowym opodatkowaniu banków. Zaznaczył również, że sektor bankowy w Polsce jest importerem kapitału (od banków matek; w maju było to około 165 mld złotych).
Zdaniem ekonomistów, wprowadzenie nowego obciążenia może ograniczyć akcję kredytową w kraju, a banki zmusić do "wzmożonej optymalizacji" bądź przerzucenia części kosztów na klientów. Konsekwencje jakie wywoła nowy podatek są w rzeczywistości trudne do przewidzenia. - Ostatnie zmiany podatkowe w Polsce nie zostały w jasny i rzetelny sposób ocenione w postaci raportu opisującego w jaki sposób ich wprowadzenie przełożyło się na realizację zakładanych wcześniej celów. Mieliśmy już przykład, że zmiana niekoniecznie wywołała pozytywny, oczekiwany skutek (np. podniesienie akcyzy na napoje alkoholowe nie doprowadziło do zwiększenia wpływów do budżetu, a odwrotnie - spadek, przyp. red.). Dobrze jeśli wszelkie zmiany są szczegółowo monitorowane czy przynoszą zakładane efekty - podkreśliła w rozmowie z Interią profesor Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Z punktu widzenia interesów banku podatek zaproponowany przez PiS to poważny problem. Od kilku lat zyski sektora zamykają się kwotą kilkunastu miliardów złotych. Najbogatsze banki szacują koszty podatku na ok. 25-30 proc. zysków. Podatek jest bardzo wysoki. Ważna jest nie tylko wysokość podatku, ale także podstawa opodatkowania, czyli aktywa pomniejszone o kapitały własne banku.
- Kapitały własne w banku są niskie. Banki co do zasady bazują na cudzych pieniądzach. Podatek jest dosyć dotkliwy. Nie oznacza to bynajmniej, że jego wprowadzenie przewróci cały sektor bankowy. Problem zawiera się w tym: Czy jest on dostatecznie przemyślany pod względem funkcji jaką ma pełnić? Jeśli tylko wpływom do budżetu, to jest najprostszym i najbardziej przejrzystym podatkiem. Wystarczy spojrzeć do bilansu i od aktywów objąć kapitały własne. W istocie jednak, tego typu podatek był przeznaczony dla innych celów - by spowolnić spekulacyjną machinę instytucji finansowych - zauważa Mączyńska.
Obciążenie banków dodatkowymi opłatami w Europie nie jest niczym nowym. Miało to najczęściej charakter ostrożnościowy - wzmocnienie systemu lub zniechęcenie instytucji do ponoszenia zbyt wysokiego ryzyka na rynku (wyeliminowanie niepożądanych zachowań). Dodatkowe opłaty miały także na celu odzyskanie przynajmniej części kosztów wsparcia (ratowania) sektora w czasie ostatniego kryzysu finansowego.
W Polsce banki nie wymagały tego typu interwencji, nie było potrzeby nagłego dofinansowania ich z budżetu państwa. Rozwijały się w tempie wzrostowym, księgując od dobrych kilku lat coraz większy zysk r/r. Zdaniem NBP podobna sytuacja miała rzeczywiście miejsce w przeszłości, dzisiaj jednak to się skończyło, a sytuacja banków znacznie się pogorszyła, a wg prognoz ich zyskowność będzie się obniżać. "W najbliższych latach znaczny wpływ na wyniki sektora bankowego będą miały zmiany w otoczeniu regulacyjnym i prawnym skutkujące wzrostem obciążeń banków, takie jak zwiększenie składek na BFG (tworzenie funduszy resolution i gwarantowania depozytów), utworzenie Funduszu wsparcia kredytobiorców, konieczność spełniania wymogów MREL oraz obciążenie sektora kosztami wypłat depozytów gwarantowanych banków i SKOK" - napisano w piśmie skierowanym do Kancelarii Premiera.
Powyższe w opinii Narodowego Banku Polski może mieć istotny wpływ z jednej strony na funkcjonowanie sektora bankowego - zarówno stabilność, jak i zdolność do finansowania gospodarki (spadek akcji kredytowej), ale także na równowagę makroekonomiczną i koszty finansowania długu publicznego.
- Kraje, które zdecydowały się na podatek, wprowadzały jego znacznie ostrożniejszą wersję w porównaniu do wariantu zaproponowanego przez PiS. Niemcy dla przykładu odejmowały od bazy opodatkowania (aktywów) depozyty ludzi. Ten bank, który bardziej przyciągał do siebie ludzi ponosił mniejsze obciążenie podatkowe - dodaje Mączyńska.
W odróżnieniu od innych krajów (za wyjątkiem Węgier), podatek bankowy w Polsce ma być ściśle daniną na rzecz budżetu państwa. Nie mówi się o innych funkcjach jaką miałby w gospodarce pełnić. Problemem wydaje się już nie tylko nowy podatek, ale cały system podatkowy obowiązujący w kraju. - Polski system podatkowy jest bardzo zły. Podatek od aktywów w propozycji PiS jest mniej szkodliwy niż CIT. Gdyby rząd pokazał, że chce zmienić system podatkowy - z nieefektywnego na bardziej wydajny - i nie traktował podatków jako karę, byłaby to zmiana jakościowa, a nie ilościowa - zauważył Sadowski.
Istotną sprawą pozostaje wysokość wpływów w nowej opłaty. Rząd założył, że z podatku bankowego wpłynie ok. 6 mld złotych (szacunki zmieniają się z proponowaną stawką opodatkowania i wahają się od 5 do 6,5 mld złotych). Okazuje się jednak, że w ostatecznym rozliczeniu wpływy do budżetu z instytucji finansowych (banków i towarzystw ubezpieczeniowych, które także zostaną objęte - według ostatniego wariantu - podatkiem) mogą się skurczyć.
Na ten aspekt zwraca uwagę NBP twierdząc, że wprowadzenie opłaty może skutkować spadkiem dochodów budżetowych odprowadzanych przez banki. NBP wskazuje tu w szczególności dywidendy od podmiotów, w których Skarb Państwa jest akcjonariuszem, a także z podatku od osób prawnych (CIT).
- Banki mogą szukać rozwiązań, które ograniczą "ból podatkowy". Co ważniejsze, mogą także ograniczyć akcję kredytową, co pośrednio przełoży się na mniejsze wpływy do budżetu. Jeżeli ktoś zaciąga kredyt na dom, to część pożyczonych pieniędzy wraca do budżetu za sprawą płaconych podatków przez firmy budowlane, fachowców, itd. - podkreśla Mączyńska.
Należy pamiętać, że ograniczenie akcji kredytowej negatywnie odbija się zatem na budżecie i wzroście gospodarczym.
- Podstawą opodatkowania są kredyty i trudno nie zgodzić się z opiniami, że doprowadzi to do ograniczenia akcji kredytowej i wzrostu kosztów udzielanych pożyczek. Warto pamiętać, że polska gospodarka nie wymaga ograniczania kredytowania gospodarki, a jej dalszego wspierania - konstatuje Mączyńska.
- System w Polsce dzisiaj jest tak skomplikowany, że można legalnie podatków nie płacić. Receptą na ten stan nie będzie zwiększanie represji, ale zastąpienie nieefektywnych podatków ich nowym wariantem. Rząd musi tą droga iść. Podatek bankowy może taką opłatą zostać, jeśli będzie funkcjonować zamiast, a nie obok dotychczasowych opłat - podkreśla Sadowski.
- Ostatecznie sytuacja banków będzie zależeć od kilku czynników. Nowy podatek w teorii może przyczynić się do spadku ich rentowności. W podobnej sytuacji będą szukać rozwiązań łagodzących wpływ podatku na ich działalność (ograniczać aktywa, tworzyć za granicą córki spółki, w tym w krajach gdzie podobnego podatku nie ma albo jest on mniej dolegliwy) - podkreśla Mączyńska.
NBP wskazuje na "możliwości", które mają banki w Polsce, by nowych podatków nie płacić wcale, albo od znacznie mniejszej podstawy. Banki mają nie tylko możliwości, ale także zasoby, by szukać i wdrażać rozwiązania wspierające niepłacenie nowego podatku, w szczególności księgowania udzielonych kredytów w bilansie zagranicznych podmiotów dominujących (dotyczy finansowania przedsiębiorstw), spadku podaży wysokokwotowych i nisko rentownych kredytów hipotecznych i komunalnych, redukcji aktywów płynnych w postaci obligacji skarbowych, przekierowanie (relokacja) portfeli na aktywa o coraz wyższym ryzyku (zagrożenie dla stabilności sektora), wzrost znaczenia transakcji pozabilansowych i sektora shadow bankingu.
Wprowadzenie nowego podatku zdaniem ekspertów będzie skutkować wzrostem marż i kosztem kredytów, a tym samym spadkiem ich dostępności. W opinii NBP może to także doprowadzić do ograniczenia podaży kredytów dla nisko marżowych klientów korporacyjnych i zaburzać procesy inwestycyjne. Banki mogą zatem przenosić koszty podatku na klientów.
- Sektor bankowy w Polsce jest niezwykle mało konkurencyjny. Od lat nie dopuszcza się zagranicznych podmiotów na rodzimy rynek (zwłaszcza spoza UE), które byłyby gotowe konkurować z obecnymi graczami w sektorze. Pamiętajmy, że im mniej konkurencyjny sektor, tym łatwiej przenosić koszty na konsumenta - zauważa Sadowski.
Bartosz Bednarz, Interia