Ministerstwo Finansów ograniczy wydatki samorządów
Samorządy szukają oszczędności i nowych dochodów. To rezultat propozycji Ministerstwa Finansów, która zakłada wprowadzenia kwotowego limitu zadłużania jednostek samorządowych. - To powrót do centralnego sterowania krajem - uważa Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. Będzie mniej inwestycji i wyższe lub nowe podatki. Wszystko oczywiście ze szkodą dla obywateli.
Ministerstwo Finansów chce, by od tego roku zaczęła obowiązywać kwotowa reguła wydatkowa. Zgodnie ze wstępnym projektem, w 2012 roku deficyt budżetowy jednostek samorządowych nie będzie mógł przekroczyć 10 mld zł, w przyszłym roku - 9 mld zł, a od 2014 roku - 8 mld zł.
- Reguła wydatkowa Ministerstwa Finansów tak naprawdę oznacza, że wracamy do centralnego sterowania krajem, do tego, że rząd w Warszawie wie lepiej, jaki poziom zadłużenia mogą mieć samorządy i odmawia im prawa do bankructwa - uważa Andrzej Sadowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Podaje przykład innych krajów. Nowy Jork kilkakrotnie był na skraju bankructwa i wchodził do niego zarząd komisaryczny, ale mimo to rząd federalny nie zamierzał odgórnie i całościowo ustalać limitu zadłużenia wszystkich jednostek.
- Samorządy mają różne strategie i to jest fantastyczne, że o ile jeden, dwa samorządy się pomylą, to inne nie powielają tego błędu - mówi ekspert.
Rząd argumentuje swój pomysł wysokim deficytem budżetowym niektórych jednostek. Ale zdaniem eksperta trudno dziwić się samorządom, że pożyczają pieniądze.
- Zauważmy, że rząd cały czas przekazuje bardzo dużo kompetencji samorządom. Ale w ślad za tym nie idą pieniądze lub idą znacznie później, lub w znacznie mniejszym stopniu. Stąd samorządy są czasem w dramatycznie trudnej sytuacji i zaczynają szukać nadzwyczajnych oszczędności - podkreśla Andrzej Sadowski.
W obawie przed szybkim wprowadzeniem reguły wydatkowej samorządy już tną wydatki - likwidują etaty, zamrażają podwyżki, ograniczają szkolenia i wyjazdy służbowe. Ale cięcia będą dotyczyć również wydatków na inwestycje. Z wyliczeń Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych wynika, że wprowadzenie w życie propozycji MF spowoduje ograniczenie inwestycji o ponad 5 mld zł.
- Samorządy próbują redukować administrację, szukać oszczędności w lepszym zarządzaniu, w sprzedaży niepotrzebnego majątku. Są różne sposoby funkcjonowania w trudniejszych czasach - mówi ekspert.
Polecamy: PIT 2011
Innym sposobem na brak pieniędzy jest szukanie nowych dochodów. Samorządy podnoszą istniejące podatki lub wprowadzają nowe. Niektóre miasta wprowadziły już podatek deszczowy, czyli opłatę za odprowadzanie wody po odpadach, którą będą płacić właściciele domów.
Według Andrzeja Sadowskiego, na przykładzie innych krajów widać, że większa elastyczność w sprawie finansowania samorządów przynosi lepsze efekty. Nawet, jeśli oznacza to możliwość bankructwa najbardziej zadłużonych jednostek.
- Ostatnie badania szwajcarskie wykazały, że tam gdzie jest dobrze zorganizowany samorząd, gdzie obywatele w większym stopniu mogą wpływać na decyzję władz, tam są niższe podatki i lepsza jakość życia. W Polsce mamy samorządy, które mogą zbankrutować, bo władze za bardzo inwestowały, w rzeczy niepotrzebne. I są samorządy, które przodują w różnego rodzaju rankingach, ściągają inwestycje. Są wzorowe, jeśli chodzi o rozwój i inwestycje, jakie samorząd stwarza na swoim terenie - mówi Sadowski.
Najpóźniej do czwartku Ministerstwo Finansów przedstawi samorządom szczegóły projektu reguły wydatkowej. Urzędnicy liczą na to, że wspólne stanowisko zostanie wypracowane do 22 lutego.