Należy zlikwidować ulgę na internet
Należy zlikwidować ulgę na internet - postulują eksperci. Ministerstwo Finansów informuje, że w tej chwili nie pracuje nad zmianami dotyczącymi przywilejów podatkowych, ale projekt można szybko opracować. Kierunek zmian wskaże premier w expose 18 listopada.
Partner w kancelarii Ożóg i Wspólnicy dr Irena Ożóg (wiceminister finansów w latach 2001-2003) uważa, że w poszukiwaniu dodatkowych dochodów Ministerstwo Finansów powinno zlikwidować ulgę na internet. - Ulga internetowa nie pełni żadnej funkcji stymulacyjnej. To premia za to, że ktoś sobie zainstaluje internet, choć dziś trudno sobie wyobrazić życie bez dostępu do sieci - powiedziała.
Zwróciła uwagę, że zasadą jest płacenie podatków, a instrumenty fiskalne mają do czegoś zachęcać. - W przypadku ulgi internetowej państwo daje podatnikom pieniądze bez jakiegokolwiek celu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto chce mieć dostęp do sieci, nie mógłby mieć go bez ulgi podatkowej. Ta ulga jest niejako przy okazji - powiedziała.
Ożóg uważa, że poza ulgą internetową nie ma wielu przywilejów, które można by znieść. Zaznaczyła, że nie widzi np. możliwości likwidowania ulg, które mają charakter pomocy socjalnej i nie jest zwolenniczką takich działań.
- Dodała, że resort finansów powinien jednak przejrzeć katalog około 150 zwolnień od podatku. "Być może znalazłyby się zwolnienia, których likwidacja odbyłaby się bez specjalnego ciężaru dla obywateli - powiedziała. Jako przykład podała zwolnienie z podatku dochodów osób fizycznych, pochodzących ze środków unijnych.
Natomiast były wiceminister finansów w latach 2004-2006 Jarosław Neneman (odpowiedzialny za politykę podatkową) uważa, że należy zlikwidować wszystkie ulgi. Wskazał, że chodzi nie tylko w PIT, ale także o ulgi na pograniczu podatku dochodowego i VAT, np. zwrot części VAT od materiałów budowlanych.
"Ulgi są miłe sercu, ale ich efektywność jest niewielka, a koszty duże. Poza tym wprowadzają chaos do systemu podatkowego" - ocenia były wiceminister. Jego zdaniem nie ma dobrych ulg podatkowych, są tylko mniej lub bardziej złe.
Neneman przyznaje, że likwidacja ulg byłaby działaniem "niepolitycznym", ale byłoby to uzasadnione merytorycznie. "Konieczny jest przegląd wszystkich ulg, policzenie, ile one kosztują budżet i decyzja, które należy zlikwidować natychmiast. Taką oczywistą ulgą do likwidacji jest ulga internetowa. Nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego, by ją utrzymywać" - powiedział.
Jego zdaniem "nic by się nie stało", jeżeli odliczenie wydatków na internet zostałoby zlikwidowane.
Według niego inaczej wygląda sprawa likwidacji ulgi na dzieci. "To trzeba by przeprowadzić mądrze. Należałoby odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób część tych pieniędzy mogłaby trafić do rodzin, które rzeczywiście potrzebują pomocy" - dodał.
Z kolei na możliwość likwidacji np. 50 proc. kosztów uzyskania przychodów dla twórców i dziennikarzy, czy zniesienia prawa do wspólnego opodatkowania małżonków wskazuje były członek Rady Polityki Pieniężnej, członek Rady Gospodarczej przy premierze dr Bogusław Grabowski. Według niego nie ma uzasadnienia, dla którego część podatników płaci o połowę niższy podatek niż pozostali.
Ministerstwo Finansów zapewniło PAP, że nie pracuje nad likwidacją ulg czy wyższych kosztów uzyskania przychodu dla twórców. Wiceminister finansów Maciej Grabowski zaznaczył jednak, że przygotowanie odpowiedniej zmiany nie byłoby problemem.
- Żadnych projektów ustaw w tym zakresie nie przygotowujemy. Ale w sensie prawnym odpowiedni zapis mógłby powstać bardzo szybko - powiedział Grabowski. Dodał, że wszystko zależy od premiera, który ewentualne zmiany wskaże w expose.
"Najpierw potrzebna jest decyzja kierunkowa, dopiero potem mogą rozpocząć się prace w Ministerstwie Finansów" - poinformował.
Grabowski wskazał, że jest za późno, by ewentualne zmiany w PIT zaczęły obowiązywać w 2012 r., bo tego typu rozwiązań nie można wprowadzać w trakcie trwania roku podatkowego. Zgodnie z ubiegłorocznym raportem "Preferencje podatkowe w Polsce", przygotowanym przez resort finansów i Bank Światowy, wskutek różnych przywilejów podatkowych wpływy państwa w 2009 r. były niższe o 65,9 mld zł, co stanowiło 4,9 proc. PKB.
Dla porównania - w Niemczech preferencje podatkowe stanowiły 0,74 proc. PKB, ale w Wielkiej Brytanii 12,79 proc. Resort "zidentyfikował" w sumie 473 preferencje podatkowe, w tym 402 w podatkach państwowych i samorządowych.
Z danych MF wynika, że wartość stosowanych w Polsce preferencji w PIT wyniosła ok. 16 mld zł, w CIT - 7,6 mld zł, a w akcyzie - 1,7 mld zł. "Wartość preferencji podatkowych w VAT (w znakomitej większości obniżonych stawek) oszacowano łącznie na 34,2 mld zł" - napisano w raporcie. Natomiast przywileje w podatkach samorządowych wyniosły 6,3 mld zł. Według raportu preferencjami o najwyższej wartości są obniżone stawki VAT (7 proc.) na roboty budowlano-montażowe dotyczące budownictwa mieszkaniowego, ulga na dzieci, a także łączne opodatkowanie małżonków. Na przykład z powodu ulgi na dzieci (tzw. prorodzinnej) w 2009 r. do budżetu nie wpłynęło 5,6 mld zł, a łączne opodatkowanie małżonków uszczupliło dochody państwa o 2,7 mld zł.
Z danych resortu finansów dotyczących rozliczenia PIT za 2010 r. wynika, że ulgi podatkowe pozwoliły Polakom obniżyć ich dochód o 5 mld 457 mln 540. Z tego ulga rehabilitacyjna stanowiła ok. 2,5 mld zł, a ulga na internet ok. 2,27 mld zł. Z kolei ulgi odliczane wprost od podatku uszczupliły budżet państwa o 5,8 mld zł. Z tej kwoty najwięcej kosztowała ulga na dzieci - 5,68 mld zł.