O podatku dla darmozjadów na Białorusi

Na Białorusi wykryto znacznie mniej osób które nie pracują i nie podejmują prób zatrudnienia, niż spodziewały się władze. Tym samym do miejscowego budżetu wpłyną mniejsze pieniądze z przyjętego półtora roku temu dekretu prezydenta.

Wprowadzony dekretem prezydenta Białorusi nowy przepis przewidywał, że osoby które nie przepracowały pół roku kalendarzowego i nie poszukiwały pracy, powinny zapłać specjalny podatek. Teraz wynosi on równowartość ponad 800 złotych rocznie. Władze oceniały liczbę takich osób na około pół miliona. Jednak w praktyce okazało się, że dotychczas jest ich tylko 50 tysięcy, czyli 10 razy mniej.

Gazeta internetowa "Nawiny" pisze, że ekonomiści wątpią w skuteczność wprowadzenia podatku od darmozjadów - jak się go potocznie nazywa. Z ujawnionej liczby takich osób, część nie zapłaci podatku gdyż nie ma na to pieniędzy. Część osób trudno będzie znaleźć gdyż mieszkają w innym miejscu niż są oficjalnie zameldowani. Ekspert Aleksander Czubrik uważa, że władze powinny zajmować się tworzeniem dobrego klimatu dla rozwoju biznesu, a nie walką z ludźmi którzy oficjalnie nigdzie nie pracują i nie poszukują pracy.

Reklama
IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »