Państwo nie może być pazerne

Wczorajsze zdjęcie z porządku posiedzenia Sejmu projektu ustawy o kolejnej (której to już?) zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych przypieczętowuje jego los.

Wczorajsze zdjęcie z porządku posiedzenia Sejmu projektu ustawy o kolejnej (której to już?) zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych przypieczętowuje jego los.

Nie istnieje już nawet teoretyczna możliwość, aby nowela ta weszła w życie od 1 stycznia 2003 r. Wnioskodawcom - czyli 23 posłom PSL (bez pełniących funkcje rządowe) - pozostało myślenie z nadzieją o 1 stycznia 2004 r. Jest to jednak termin tak odległy, że projekt zdąży pokryć kurz zapomnienia.

Zatroskani stanem finansów publicznych ludowi posłowie zaproponowali wstawienie dodatkowego punktu (o numerze 38b) do art. 16 ustawy o CIT. Artykuł ten ma kluczowe znaczenie dla obliczania podstawy opodatkowania, albowiem ustala jakich wydatków "nie uważa się za koszty uzyskania przychodów".

Reklama

Ta wydłużająca się z każdym rokiem lista jest kroniką potyczek fiskusa z podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą. Aparat państwa próbuje uszczelniać system oraz zwiększać budżetowe wpływy z CIT, natomiast przedsiębiorcy szukają w przepisach każdej nieścisłości czy luki prawnej - i często udaje im się znaleźć jakąś furtkę.

Projektodawcy nowelizacji zaproponowali, aby do kosztów uzyskania przychodów firma mogła wliczać tylko tę część pensji prezesa i każdego innego wysoko uposażonego pracownika, która nie przekracza 12-krotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Wszystko, co powyżej 26,4 tys. zł miesięcznie, zostałoby obłożone CIT-em. Ratio legis posłowie PSL sformułowali następująco - w spółkach kapitałowych przychody są konsumowane przez niebotycznie wywindowane wynagrodzenia menedżerów. Dlatego nawet dobrze prosperujące firmy unikają płacenia CIT, albowiem ich dochód przedstawiany do opodatkowania okazuje się bliski zera lub wręcz ujemny.

Na podstawie wyników naszego internetowego sondażu (patrz poniżej) możemy przyjąć za pewnik, iż krąg czytelniczy "Pulsu Biznesu" nie jest elektoratem Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz innych partii, które również próbują sięgać do prywatnych kieszeni. Ideowej polemiki w obronie najlepiej zarabiających menedżerów nie podejmiemy. Wystarczy zauważyć, że ludowi posłowie zaproponowali DWUKROTNE opodatkowanie tych samych dochodów - poprzez CIT ściągany od firmy i potem poprzez PIT od konkretnej osoby. Trzeba przyznać, że to jest rozwiązanie oryginalne i przewyższające kreatywnością nawet pomysły wicepremiera Grzegorza W. Kołodki.

Chyba sami autorzy skreślonego wczoraj z obrad Sejmu projektu nie wierzą, że służby finansowe przedsiębiorstw nie znalazłyby metody obejścia wymyślonego przez nich przepisu. W swojej naiwności dorównali resortowi finansów, które wyliczył przyszłoroczne wpływy z CIT przy stawce 27 proc., opierając się na takiej samej podstawie opodatkowania, jaką firmy wykazałaby przy stawce 24 proc. Tymczasem przedsiębiorstwom wystarczy zwiększyć koszty uzyskania przychodów o 11,1 proc. (co nie jest trudne), żeby kwota ściągniętego z nich podatku pozostała bez zmian. Nie zdziwmy się, jeżeli w roku 2003 łączna podstawa opodatkowania wszystkich osób prawnych w Polsce okaże się mniejsza, niż resort finansów potrafi sobie wyobrazić w najczarniejszym scenariuszu. Nie dotrzymujące umów państwo naprawdę nie powinno oczekiwać od oszukanych (USTAWA GWARANTOWAŁA 24 PROC.!!!) przedsiębiorców zrozumienia dla jego budżetowych problemów.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: posłowie | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »