Podatkami od dawna nie rządzą politycy, lecz biznes optymalizacyjny

Zdaniem ekspertów, dopóki podatkami w Polsce będzie rządzić biznes optymalizacyjny, jesteśmy skazani na katastrofę systemu podatkowego.

Dziś już (prawie) wszyscy mówią antyoptymalizacyjnym językiem: potępiają niecne praktyki międzynarodowych holdingów, liczą w pocie czoła jakieś "luki podatkowe" strasząc nas najpierw dziesiątkami, a teraz setkami miliardów złotych utraconych dochodów budżetowych oraz gorliwie opowiadają się za zwalczaniem "przestępczości w białych kołnierzykach".

Najbardziej zadziwiające jest to, że do tego chóru chcą włączyć się również dotychczasowi (i zupełnie aktualni) liderzy... rynku optymalizacji podatkowej, co już zakrawa na groteskę. Poprawność i chęć płynięcia z prądem zniewala, czyni śmiesznym, a przede wszystkim podważa wiarygodność tych działań: nikt nie uwierzy w szczerość antyoptymalizacyjnego tonu tych, których sukcesy w unikaniu opodatkowania kosztowały budżet wiele miliardów złotych.

Reklama

Należy zadać pytanie o genezę powszechnej patologizacji systemu podatkowego: dlaczego stał się wielkim polem rozwoju "biznesu optymalizacyjnego", a przede wszystkim dlaczego władze wielu (większości?) państw tolerowały, a nawet wspierały te praktyki? Można tu stawiać różne, nie tylko poprawne hipotezy.

Pierwszą i najbardziej prawdopodobną jest "liberalizacja" polityki, która polega na tym, że staje się ona wyłącznie grą lobbystycznych interesów, a politycy realizują te interesy, które są dla nich korzystne, zresztą w różnym tego słowa znaczeniu.

A do władzy dopchnie się ten, kto ma więcej pieniędzy, ma centrale w politycznych metropoliach oraz wpływy w mediach. Oni, co jest zresztą zrozumiałe, będą zabiegać o tworzenie "przepisów korzystnych dla podatników", czyli dla nich. Nikt tu - może z pewnym wyjątkiem dotyczącym akcyzy - nie będzie bronił interesu publicznego, bo tylko gdy ustawodawca kieruje się tym interesem, można zapewnić efektywność fiskalną podatków.

Liberałowie nie rozumieją pojęcia interesu publicznego: im się wydaje, co wielokrotnie udowodnili, że gdy będą działać w interesie silnych graczy, "gospodarka będzie się rozwijać", a to przyniesie wzrost dochodów budżetowych. To są oczywiste bzdury, bo rozwój gospodarki połączony z dziurawym systemem podatkowym nie da żadnych efektów fiskalnych.

Wręcz odwrotnie: może przynieść spadek dochodów budżetowych, bo ów wzrost może być kosztem budżetu. Zresztą rachunek interesariuszy jest tu bardzo prosty: zwiększenie zysków firm metodami rynkowymi w zglobalizowanej gospodarce jest bardzo trudne, a kosztem budżetu - dużo prostsze. Gdy największe korzyści dają "innowacje podatkowe", to po co marnować pieniądze na niepewne inwestycje w realnej gospodarce. Aby uzyskać szybkie efekty mierzone dużymi pieniędzmi, należy zainwestować:

- w biznes legislacyjny: trzeba napisać przepisy legalizujące likwidację lub obniżenie opodatkowania, podsunąć je politykom i załatwić sprawę rękami posłów i senatorów, którzy nie mają pojęcia w czym uczestniczą lub

- w biznes optymalizacyjny, czyli zlecić specjalistom od niepłacenia podatków utworzenie "odpowiednich struktur organizacyjnych" lub "transakcji", które będą sztuczne lub zupełnie fikcyjne, ale dadzą niezbędne pozory, gwarantując na papierze brak lub minimalizację opodatkowania.

W ostatnich latach powstały firmy, które jednocześnie działają na obu powyższych rynkach. Biznes optymalizacyjny połączył się z lobbingiem, a inwestycje te stały się już jednym zleceniem: "załatw mi zmianę przepisów i odpowiednie papiery, abym nie musiał już nic płacić".

Łatwo sprawdzić, że wszyscy duzi oferenci tych usług działają w podobny sposób, czyli tak zrodził się międzynarodowy biznes optymalizacyjny, który dziś faktycznie rządzi dochodami podatkowymi naszego (i nie tylko naszego) kraju. Firmy te dbają przede wszystkim o dobre relacje z władzą, czyli politykami i urzędnikami, bo to tworzy parasol dla ich klientów (i dla nich). Ludzie z tego biznesu pojawiają się w różnych gremiach doradczych - przy premierze, czy resorcie finansów - a przede wszystkim opanowali doradztwo dla sektora publicznego, który jest największym kąskiem. Spowodowało to również częściową atrofię doradztwa podatkowego, które podzieliło się na ów "biznes optymalizacyjny", który działa na tym rynku i całą resztę, czyli tych, którzy świadczą usługi w interesie klientów, ale z poszanowaniem prawa i interesu publicznego. Ich oferta nie jest dziś w cenie, bo nie dają wysokiej stopy zwrotu.

Dopóki podatkami będzie rządzić biznes optymalizacyjny, nic się tu nie zmieni i jesteśmy skazani na katastrofę systemu podatkowego. Opozycja ma szanse zdobyć władzę i przyjmując tę schedę będzie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. A naprawa systemu podatkowego jest nakazem chwili. Co więc należy zrobić?

Rządzący muszą kierować się trzema fundamentalnymi zasadami:

- podatki muszą być stanowione w interesie publicznym a ośrodkiem ich tworzenia musi być system polityczny: trzeba skończyć z "prywatyzacją" procesu legislacyjnego,

- należy przeciąć wszelkie związki (formalne i nieformalne) między władzą a biznesem optymalizacyjnym i to na wszystkich szczeblach: od politycznego do urzędniczego,

- podmioty, które zajmują się optymalizacją podatkową, nie mogą jednocześnie zajmować się działalnością audytorską: albo doradzasz jak nie płacić podatków, albo badasz rzetelność ksiąg i sprawozdań finansowych - ten mariaż jest źródłem patologii, kosztujących budżet wiele miliardów złotych.

Gdy opozycja po wygranych wyborach weszłaby w buty "liberałów", nie ma jakiejkolwiek szansy na realizację swoich zamierzeń: system podatkowy jest w stanie katastrofy, która ma wielu cichych obrońców, bo utracone dochody budżetowe trafiają do czyjejś kieszeni.

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

_ _ _ _ _ _ _ _

PODATKI -KOMITETY WYBORCZE PROPONUJĄ Wszystkie ugrupowania deklarują wprowadzenie nowej ordynacji podatkowej, jednak największa skala uproszczeń w systemie podatkowym wyłania się z koncepcji Nowoczesnej, zapowiadającej ujednolicenie stawek podatku PIT, CIT i VAT oraz likwidację ulg. Polska gospodarka ma niskie na tle regionu inwestycje przedsiębiorstw, co opóźnia wzrost umaszynowienia pracy i tym samym produktywności. Prawdopodobnie odpowiada za to duża zmienność prawa i szczególnie nieprzyjazny system podatkowy, zarówno pod względem skomplikowania, jak i zmienności. Po pierwsze, skomplikowanie wpływa bezpośrednio na koszty potencjalnych inwestycji (dłuższy czas potrzebny na wypełnianie obowiązków podatkowych). Po drugie zmienność wpływa na niepewność ich zyskowności (niemożliwość przewidzenia wysokości podatków od przyszłych zysków), potęgowaną opóźnianiem czasu przedawnienia przez organy podatkowe. Efekty te wzajemnie się wzmacniają, ponieważ zmienność potęguje koszty związane z ciągłym śledzeniem zmian w systemie, a skomplikowanie sprawia, że nie można zmienności sprowadzić do kilku prawdopodobnych scenariuszy. Skomplikowany i zmienny system podatkowy tworzy zaś liczne pola do nadużyć, premiując tym samym nieuczciwe firmy, które bardziej niż na inwestycjach skupiają się np. na wyłudzeniu nienależnego zwrotu podatku. Wszystkie analizowane ugrupowania zapowiadają wprowadzenie nowej ordynacji podatkowej, która ma zwiększyć przewidywalność relacji pomiędzy przedsiębiorcami a organami skarbowymi.Wszystkie analizowane ugrupowania planują uszczelnić system podatkowy. - Nowoczesna zapowiada, że wprowadzenie jednolitej 16% stawki VAT, PIT i CIT, w tym likwidacja istniejących ulg w PIT, uprości system podatkowy, obniży koszty poboru i kontroli podatkowych i jednocześnie ograniczy skalę przestępstw podatkowych. - PO planuje wprowadzić elektroniczny, centralny rejestr faktur, dzięki czemu skróci się czas zwrotu podatku VAT i uproszczą rozliczenia. Będzie to narzędzie zabezpieczające uczciwe podmioty przed nieuczciwymi kontrahentami. - W uszczelnieniu systemu podatkowego PiS widzi najważniejszy sposób sfinansowania proponowanych wydatków socjalnych. Te działania mają polegać na: 1/ uszczelnieniu VAT - planowane przez PiS dodatkowe wpływy z tego tytułu w wysokości 52 mld zł rocznie są jednak skrajnie przeszacowane. Można szacować, że sukcesem będzie ich wzrost pod koniec kadencji do ok. 14 mld zł, czyli 10% obecnych wpływów. Podawana przez PiS dodatkowe wpływy z uszczelnienia VAT w wysokości 52 mld zł już w pierwszym roku rządzenia są abstrakcyjne. W ocenie skutków fiskalnych uszczelnienia VAT założyliśmy, że w okresie całej kadencji dodatkowe wpływy z tytułu uszczelnienia VAT wyniosą ok. 30 mld zł. 2/ uszczelnieniu CIT - zahamowanie wyprowadzania podatku CIT do rajów podatkowych. Oszczędności z tego tytułu szacowane przez PiS na ok. 4 mld zł rocznie są realistyczne, przy czym w pierwszym roku ich wysokość będzie o połowę mniejsza. - Kukiz'15 planuje uszczelnić system podatku VAT na wzór reform wprowadzonych np. w Portugalii. Tak podjęcie kompleksowych działań pozwoliło zwiększyć wpływy z VAT o ok 10%. W niniejszym szacunku przyjęliśmy, że wszystkie partie deklarujące uszczelnienie systemu podatkowego zwiększą dochody podatkowe w okresie całej kadencji o 30 mld zł w przypadku podatku VAT oraz 12 mld zł w przypadku podatku CIT. Analiza FOR
Instytut Studiów Podatkowych
Dowiedz się więcej na temat: rządzenie | optymalizacja podatkowa | VAT | Raj podatkowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »