Polski Ład. Ekspert: Samozatrudnienie przestanie się opłacać
Na zapowiedzianych zmianach w "Polskim Ładzie" najwięcej stracą samozatrudnieni oraz zarabiający na umowach o pracę powyżej 10 tys. zł brutto. Natomiast najmocniej zyskają osoby zarabiające do 6,5 tys. zł. Mam nadzieję, że wraz z tą reforma cały system zostanie uproszczony - ocenia Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP, były minister finansów.
- Na zapowiedzianych przez rządzącą koalicję zmianach najwięcej stracą osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, czyli około 60 proc. przedsiębiorców rozliczających się według PIT. W całej grupie działalności gospodarczej rozliczających się według PIT, około 70 proc. to są osoby samozatrudnione i to ich najmocniej dotkną zmiany - ocenia w rozmowie z Interią Paweł Wojciechowski.
- Druga grupa, która straci, to osoby, które zarabiają na umowach o pracę ponad 10 tys. zł brutto, ale jest to niecałe 3 procent podatników, natomiast ich kontrybucja w dochodach podatkowych z tytułu drugiego progu podatkowego to około 30 proc. To oni będą mocno dotknięci wyższym klinem podatkowym. Natomiast zdecydowana większość osób na umowach o pracę z tytułu kwoty wolnej i kosztów uzyskania przychodu zyska na ogłoszonych zmianach. Najwięcej osoby z zarabiające do 6,5 tys. zł - podkreśla Wojciechowski.
Jego zdaniem, zyska około 10 mln podatników, a także większość z około 8 mln emerytów i rencistów (m.in. dzięki zerowemu PIT mimo wyższej składki zdrowotnej).
Jak dodaje ekspert, zaproponowane zmiany w tym zakresie są niejako kalką tego, co było przygotowane w 2016 roku, ale nie weszło w życie.
- Plan likwiduje arbitraż pomiędzy różnymi formami zatrudnienia, co było istotą ówcześnie zaproponowanej reformy. Obecnie łączne obciążenia z umowy o pracę są dużo wyższe niż z umów zlecenie, umów o dzieło lub działalności gospodarczej, co powoduje że wielu pracowników jest wypychanych na samozatrudnienie. To jest zjawisko typowe dla Polski i ma u nieprawdopodobnie dużą skalę, a większości państw na świecie tego arbitrażu nie ma, czyli są różne rodzaje kontraktów, ale opodatkowanie tak samo. Zaproponowane zmiany likwidują ten arbitraż i to jest pozytywne - - podkreśla Paweł Wojciechowski.
Jak zaznacza, to co może być najbardziej negatywne w zapowiadanej reformie, to brak jasno określonego sposobu dystrybucji środków na poziomie budżetu państwa i samorządów terytorialnych, co oznacza, że prawdopodobnie może dojść do centralizacji tych środków w ramach budżetu.
- To może być największy minus związany z zapowiedzianymi zmianami. Wprawdzie padła zapowiedź specjalnego funduszu na wzór Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, ale znając historię tego funduszu, to może oznaczać redystrybucję danin publicznych w budżecie centralnym - ocenia Paweł Wojciechowski.
Jego zdaniem, do dyskusji w kontekście zmian ogłoszonych w "Polskim Ładzie" jest cała grupa ulg, które zupełnie niepotrzebnie wprowadził ten rząd i zdecydowana ich większość powinna być zrewidowana i zlikwidowana.
- Zakładam, że ogłoszona zwiększona kwota wolna do 30 tys. zł będzie prawdziwa i likwiduje obecną kuriozalną, bo degresywną kwotę wolną. Dodatkowo powinny zostać zrewidowane wprowadzone przez obecny rząd rozwiązania dotyczące małej działalności gospodarczej typu "mały ZUS plus" i inne tego typu, bo o ile kiedyś była jedna 2-letnia ulga dla małej działalności gospodarczej, to nagle się zrobiło pięć różnych ulg - mówi Wojciechowski.
- Mam nadzieję, że przy tej reformie dojdzie do tego, na czym najbardziej zależy przedsiębiorcom, czyli uproszczenia systemu podatkowo-składkowego, a nie ciągłego komplikowania go nowymi ulgami - podsumowuje.
Monika Krześniak-Sajewicz