VAT - fatalny wynik pierwszego kwartału 2015 r.
Obecnie słyszymy, że jest aż tak dobrze z budżetem państwa, że można zdjąć z Polski rygory związane z procedurą nadmiernego deficytu, bo jest on już bardzo niski. Tymczasem dochody podatkowe budżetu za pierwszy kwartał są na katastrofalnie niskim poziomie, o czym wie każdy naczelnik urzędu skarbowego i celnego, a oficjele już nie są w stanie ukryć tego faktu.
Od lat podejrzewam, że oficjalny świat finansów publicznych to teatr iluzji (iluzjonistów?), a reprezentujący go ludzie żyją czasami w urojonej przestrzeni. Przykładowo były minister finansów a za nim wszystkie liberalne media powtarzali jak mantrę słowa, że ówczesna "sytuacja finansów publicznych jest wyśmienita", mimo że dochody podatkowe co rok były niższe, dług publiczny wzrósł o drugie tyle, a w końcu trzeba było przejąć pieniądze z OFE, aby oddalić nieco stan katastrofy fiskalnej.
Teraz słyszymy, że jest aż tak dobrze z budżetem państwa, że można będzie zdjąć z Polski rygory związane z procedurą nadmiernego deficytu, bo jest on już bardzo niski.
Tymczasem dochody podatkowe budżetu za pierwszy kwartał są na katastrofalnie niskim poziomie, o czym wie każdy naczelnik urzędu skarbowego i celnego, a oficjele już nie są w stanie ukryć tego faktu.
Najgorzej jest z podatkiem od towarów i usług: prognoza na poziomie przekraczającym 135 mld zł jest całkowicie (mówiłem to od początku) nierealna, mimo że w sensie makroekonomicznym można ją zaliczyć nawet do ostrożnych. Dlaczego? Bo wielkość dochodów podatkowych zależy nie tylko od zjawisk ekonomicznych, lecz w równym stopniu (większym?) od jeszcze trzech innych czynników:
1) jakości przepisów podatkowych, które pozwalają czy też bardzo utrudniają uchylanie się od opodatkowania, albo wręcz odwrotnie - sprzyjają lub legalizują ten proceder,
2) poziomu zorganizowania tych, którzy zarabiają na tzw. optymalizacji podatkowej i wyłudzaniu zwrotów (łączna ich kwota w 2013 r. wyniosła około 80 mld zł, za 2014 r., danych oficjalnych brak, lecz było to trochę mniej, bo zablokowano część zwrotów),
3) skuteczności działań organów władzy, a zwłaszcza kontroli skarbowej i organów ścigania, których zadaniem jest walka ze zorganizowaną przestępczością.
Każdy z powyższych czynników zasługuje na odrębną opowieść. Dziś o tym pierwszym. Tworzenie przepisów podatkowych sprzyjających lub wręcz legalizujących niepłacenie tego podatku stało się od kilku lat coroczną praktyką, a część uchwalanych zmian po prostu eliminuje uzyskanie dochodów budżetowych.
Wymieńmy te najważniejsze, które przyjęto w ciągu ostatnich lat: uchylenie 30% sankcji za zaniżenie podatku lub zawyżenie jego zwrotów: to był moment przełomowy, gdy zlikwidowano istotne fiskalnie ryzyko tego rodzaju praktyk.
Przypomnę, że tu wprowadzono Sejm w błąd twierdząc, że są to przepisy sprzeczne z prawem UE, mimo że kilka miesięcy później Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że są one zgodne,wyeliminowanie opodatkowania w obrocie złomem (2011), stalą i miedzią (2013), a od połowy tego roku również elektroniką i pozostałymi metalami kolorowymi: i tu tak samo wprowadzono Sejm w błąd twierdząc, że jest tu jakieś "odwrotne obciążenie" i "podatek płaci odbiorca"; ani odbiorca ani dostawca nic nie płaci, a ten ostatni nawet otrzymuje zwroty podatkowe (jest to inaczej nazwana stawka 0%), faktyczna likwidacja opodatkowania sprzedaży używanego majątku, w tym zwłaszcza większości pojazdów, poprzez zastosowanie tu procedury uproszczonej, tzw. marży (2014 .), wprowadzenie ustawowej furtki dla oszustów w obrocie paliwami, uchylających się od opodatkowania tym podatkiem, którzy dzięki wprowadzeniu minimalnego poziomu tzw. kaucji gwarancyjnej (tylko 200 tys. zł) stali się preferowanymi dostawcami tych towarów (2013): do tego "błędu" nawet przyznali się - co bardzo rzadko się zdarza - niektórzy urzędnicy resortu, pierwsza w historii likwidacja pełnego zakazu odliczenia paliwa nabywanego do samochodów osobowych (wprowadzenie 50% odliczenia) - od połowy 2015 r.
Rok 2013 był katastrofalny: dochody spadły do poziomu 113 mld zł, a zwroty wzrosły do 80 mld zł. Za zeszły rok dane są do dziś utajnione. Obecny rok jest i będzie katastrofą.
Do końca marca wpłynęło ok. 27 mld zł, mimo powszechnie stosowanej przez organy podatkowe blokady zwrotów i obiektywnych sukcesów kontroli skarbowej, w zwalczaniu bandyckiej przestępczości zajmującej się wyłudzeniami VAT-u w obrocie paliwami oraz tzw. przestępstw karuzelowych.
Nie ruszono dotychczas większości wyłudzeń przez świat "białych kołnierzyków", rządzony przez firmy międzynarodowe, ale daj Boże przyjdzie na nich pora. Ale jest to jednak leczeniem objawów a nie przyczyn choroby i nie skutkuje odzyskaniem w większości przypadków utraconych dochodów budżetowych.
Musimy nazwać rzecz po imieniu: VAT w wersji nie tylko polskiej, ale całość jego koncepcji wspólnotowej jest patologiczna, tworzona pod dyktando międzynarodowego biznesu podatkowego, który zarabia nam nim kwoty liczone w miliardach euro.
Jeżeli firmy będące liderami w "międzynarodowej optymalizacji podatkowej" piszą raporty na ten temat dla Komisji Europejskiej i doradzają polskiemu rządowi na temat tego podatku, to dalej będą tworzone dziurawe lub koślawe przepisy tylko po to, aby ktoś mógł na nich zarobić.
Tu często słyszę, że jest to wręcz dobre - bo jak to kiedyś mawiano - najlepszym gajowym w pańskim lesie jest były kłusownik.
Zapewne: ale to musi być BYŁY Kłusownik. Gdy lasu pilnuje ten, kto oficjalnie jest gajowym ten dalej kłusuje, zwierzyna nie ma szansy.
Tak jest przecież w przypadkach tworzenia większości przepisów podatkowych, w tym zwłaszcza dotyczących podatku od towarów i usług.
Od pewnego czasu czytam pomysły tworzone dla Komisji Europejskiej, które mają jakoby służyć wyeliminowaniu największej patologii tego podatku, czyli zwrotów w obrotach wewnątrzwspólnotowych. Każdy po przeczytaniu tych propozycji zauważy, że realizują one odwieczną regułę, że "trzeba zmienić wszystko, ale wszystko żeby zostało po staremu".
Każda z tych "propozycji" zostawia furtkę, która służyć będzie wyłudzaniu tych zwrotów lub uchylaniu się od opodatkowania. Wystarczy np. objąć kilka istotnych rynków w danym kraju tzw. "odwrotnym obciążeniem", aby można było wyłudzić zwroty bez wywożenia czegokolwiek za granicę. Mamy przy okazji pytanie: kto reprezentuje Polskę w pracach nad tymi nonsensami? Czy nie ma tam aby przedstawicieli firm, które zajmują się "optymalizacją podatkową"?
Wiemy jedno: dochody budżetowe z podatku od towarów i usług nie będą w tym roku wykonane.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych