VAT na budownictwo, czyli budżet jak bank
Nie widać końca debaty nad rządowymi pomysłami ratowania finansów państwa. Przypomnijmy, rząd chce załatać budżetową dziurę m.in. poprzez zamrożenie na 2 lata progów podatkowych, opodatkowanie dochodów z lokat bankowych, likwidację dużej ulgi budowlanej i wprowadzenie 22-procentowego podatku VAT na budownictwo. Ten ostatni pomysł budzi szczególnie dużo kontrowersji.
Zdaniem rządu, takie rozwiązanie nie spowoduje realnych wzrostów kosztów mieszkań i domów, gdyż po wybudowaniu będziemy mogli odebrać podatek w urzędzie skarbowym. Rodzi się więc pytanie, po co go w ogóle wprowadzać. Okazuje się, że wyższy podatek VAT ma być swego rodzaju pożyczką dla budżetu państwa. Innymi słowy każdy, kto kupi mieszkanie, pożyczy w ten sposób pieniądze państwu: "To przesunięcie w czasie. To przesunięcie, które polega na tym, że będą następowały wpływy z VAT-u, a później - po zakończeniu budowy - będą następowały zwroty z VAT-u. To poprawia płynność budżetu w roku przyszłym" - wyjaśniał RMF wicepremier Marek Pol. Wygląda to, jakbyśmy zostawiali naszą gotówkę w banku, tyle że taka lokata będzie nieoprocentowana: tyle samo pieniędzy odzyskamy, ile włożyliśmy. Nie wiadomo na razie, na jakich zasadach urząd skarbowy będzie zwracał podatek. Szczegóły poznamy, gdy odpowiedni projekt trafi pod obrady Sejmu.
Przypomnijmy: rząd zamierza podnieść VAT na materiały i usługi budowlane oraz na mieszkania do 22 procent. Do tej pory materiały i usługi w budownictwie były objęte 7-procentową stawką VAT-u, a sprzedaż mieszkań stawką zerową. Specjaliści twierdzą, że wprowadzenie w życie tego pomysłu "dobije" branżę. Uważają, że podwyżka cen mieszkań będzie nieunikniona. Wyższemu podatkowi jest przeciwny nawet szef rządowego Urzędu Mieszkalnictwa.