Oni na wybory nie chodzą. Najgorsze województwo pod kątem frekwencji
Wybory prezydenckie, podobnie jak samorządowe czy europejskie, to jedna ze składowych demokracji. Z wolności wyboru nie wszyscy chcą jednak skorzystać. Są bowiem województwa, gdzie frekwencja w wyborach prezydenckich wynosi niewiele ponad 50 procent. Niektóre gminy mają frekwencję na jeszcze niższym poziomie. Gdzie liczba głosujących jest najniższa? Od dłuższego czasu wyróżnia się jedno województwo.
Najgorsza frekwencja w wyborach prezydenckich ma miejsce w województwie opolskim. W czasie pierwszej tury 18 maja wyniosła ona zaledwie 57,64 proc. Mieszkańcy opolskiego rzadko chodzą na wybory. Podobnie było bowiem pięć lat temu, kiedy to w wyborach prezydenckich zagłosowało 56,68 proc. uprawnionych. Widać więc mały postęp w porównaniu do ostatnich wyborów, niemniej na tle całego kraju województwo opolskie wypada najgorzej.
Najmniej osób do urn poszło w powiecie krapkowickim. Tu niewiele ponad połowa z uprawnionych zagłosowała na swojego kandydata. Frekwencja w czasie I tury wyborów prezydenckich wyniosła 51,21 proc. Jeszcze bardziej niepokojące dane płyną z gminy Zębowice, gdzie do urn poszło jedynie 41,61 proc. uprawnionych do głosowania.
Eksperci od wielu lat próbują wyjaśnić fenomen niskiej frekwencji w województwie opolskim. Problem pojawia się nie tylko przy wyborach prezydenckich, ale również parlamentarnych. Edmund Langosz, zastępca wójta gminy Zębowice w województwie opolskim, w rozmowie z serwisem o2.pl, tak tłumaczy nieobecność mieszkańców przy urnach:
To jednak tylko jeden z powodów niskiej frekwencji. Niektórzy wskazują, że spora część mieszkańców nie poszła do urn z powodu komunijnego sezonu oraz... kiepskiej pogody. Sposobność do poprawienia wyniku będzie już w najbliższą niedzielę 1 czerwca. Do walki o urząd prezydenta staną Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska) oraz Karol Nawrocki (popierany przez PiS).
Przeczytaj również: