Wołodymyr Zełenski w czwartek, 23 października uczestniczył w szczycie Unii Europejskiej.
Podczas konferencji prasowej w Brukseli prezydent Ukrainy ocenił, że efekt jego rozmów z Donaldem Trumpem nie jest zły.
Wołodymyr Zełenski o rozmowach z Donaldem Trumpem. "Każdy dzień przynosi coś"
"Mamy sankcje na rosyjski sektor energii, nie mamy spotkania (Trump-Putin - PAP) na Węgrzech bez udziału Ukrainy, i nie mamy jeszcze (amerykańskich rakiet manewrujących) Tomahawk" - powiedział Zełenski. "Każdy dzień przynosi coś (nowego - PAP). Być może jutro będziemy mieli Tomahawki" - dodał.
Zełenski oświadczył też, że "nie można wymieniać ukraińskich terytoriów na ukraińskie terytoria".
"Rosja nie dostanie dodatkowego terytorium, jeśli wycofamy się z naszego terytorium" - dodał. W ten sposób odpowiedział na pytanie, czy uważa, że Trump pozostanie przy stanowisku, że punktem wyjścia do rozmów pokojowych z Rosją powinna być obecna linia frontu.
Agencja AFP podała, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela władz Ukrainy, że podczas spotkania z Zełenskim Trump nalegał, by wojska ukraińskie wycofały się z terytoriów obwodu donieckiego, które są kontrolowane przez Kijów. Miało to być jedno z żądań Putina.
Sankcje USA na rosyjskie koncerny naftowe
Zełenski rozmawiał z Trumpem 17 października w Białym Domu m.in. o obronie powietrznej, długodystansowych środkach walki, produkcji uzbrojenia, a także o ewentualnej sprzedaży Ukrainie Tomahawków. Donald Trump nie odmówił, ale zwrócił uwagę na to, że Tomahawki są potrzebne także USA.
W środę resort finansów USA ogłosił nałożenie sankcji na rosyjskie koncerny naftowe Rosnieft i Łukoil oraz ich spółki zależne. Tego dnia Trump poinformował też, że odwołał zapowiedziane wcześniej spotkanie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w Budapeszcie. Dodał, że do spotkania dojdzie w przyszłości.










