Ciekawy trend na rynku pracy. Wędka zamiast ryby. Przedsiębiorcy wpadli na nowy pomysł dla Ukraińców
Na rynku pojawił się nowy trend. Przedsiębiorcy nie tylko chcą zatrudniać Ukraińców, ale także ułatwiają im znalezienie pracy.
W niektórych przypadkach uchodźcy są wyposażani w narzędzia potrzebne do wykonywania zawodu. Poszukiwane są dla nich zlecenia. Są również szkoleni w kwestii prowadzenia legalnej działalności. Jak przekonują znawcy tematu, to są dobre działania, które do tej pory nie były praktykowane w Polsce. Napływ pracowników z Ukrainy jest korzystny dla wielu branż. W gronie uchodźców są m.in. lekarze, pielęgniarki, informatycy czy inżynierowie. Jednak, zdaniem ekspertów, oprócz powyższego, konieczne jest systemowe wsparcie państwa. Należy skupić się m.in. na uzupełnianiu kwalifikacji Ukraińców i nauce języka. Nasza gospodarka przez to długofalowo może odnosić wymierne korzyści.
Ostatnio w Polsce pojawił się ciekawy i nowy trend. Część pracodawców nie tylko już zatrudnia Ukraińców, ale też zdecydowanie ułatwia im wejście na nasz rynek pracy. Przykładem jest platforma zbiórkowa Szczytny-Cel.pl. Do niej po pomoc zgłosiło się kilkanaście osób będących wyuczonymi masażystami i fizjoterapeutami. Prosili o zorganizowanie zbiórek finansowych, ale przedsiębiorca miał na to inny pomysł. Finalnie zostali wyposażeni kompleksowo w narzędzia do wykonywania wyuczonego zawodu. Ponadto firma wspomogła ich w nauce języka polskiego oraz w organizowaniu realnych zleceń poprzez zaprojektowanie materiałów promocyjnych, umieszczanie atrakcyjnych ogłoszeń w sieciach społecznościowych i na najpopularniejszych portalach aukcyjnych.
- Zamiast tradycyjnych zbiórek postanowiliśmy im pomóc w inny sposób. Wyszliśmy z założenia, że zamiast rozdawać przysłowiowe ryby, lepiej dać wędki. I już w ciągu kilku następnych dni te osoby zaczęły przyjmować zlecenia oraz realnie wchodzić na nasz rynek pracy ze swoim wyuczonym na Ukrainie zawodem. Obecnie, po blisko kilku tygodniach obserwacji, widzimy, że radzą sobie u nas coraz lepiej. Praktycznie codzienny grafik zleceń mają wypełniony od rana do wieczora, a klienci polecają ich sobie nawzajem. Co ciekawe, widzimy na rynku już naśladowców tego pomysłu, co nas niezmiernie cieszy - mówi Maciej Kamiński, prezes platformy zbiórkowej Szczytny-Cel.pl.
Ponadto przedsiębiorca zorganizował im serię szkoleń nt. prowadzenia legalnej działalności na naszym rynku. Poinformował ich m.in. o obowiązkach podatkowych i składkowych wobec ZUS-u. Od tego momentu uchodźcy dopytują o poszczególne formalności, bo nie chcą żyć tylko z zasiłków, a głównie z własnej pracy. Do tego zamierzają u nas rozwijać się zawodowo i społecznie.
- Jest to bardzo dobry przykład tego, jak przedsiębiorcy zastępują rząd. To oni organizują kursy i szkolenia, a działy kadr doradzają w obszarze obowiązków podatkowych, składkowych oraz administracyjnych, czyli tych najtrudniejszych dla uchodźców. Pracodawcy w dużej mierze przyjęli na siebie także ciężar realizowania nauki języka, a nawet zapewnienia miejsc do mieszkania czy wyżywienia. Jednak wymaga to systemowego wsparcia i koordynacji działań przez państwo - komentuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP.
Jak podkreśla Katarzyna Lorenc, ekspert BCC ds. rynku pracy, oprócz tego cieszą proaktywne postawy pracowników, ale również pracodawców z Ukrainy, którzy przenoszą do nas swoje biznesy. W ten sposób powstają nowe miejsca zatrudnienia dla wszystkich, także dla Polaków. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to sytuacja, w której uchodźcy dołączą do grona bezrobotnych.
- Ukraińcy w Polsce wcale nie muszą być postrzegani w kategoriach ludzi, którzy przyjechali tylko po świadczenia socjalne. Ostatnio coraz częściej słyszymy taką narrację od Polaków. Tymczasem uchodźcy wręcz rwą się do pracy, szukają dodatkowych możliwości i zajęć zarobkowych. Nie chcą żyć z zasiłków - przekonuje prezes Kamiński.
Ile kosztuje Netflix na miesiąc?
Z kolei Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, zaznacza, że mamy jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w UE. Decyduje o tym m.in. szybkie starzenie się naszego społeczeństwa. W efekcie na rynek pracy wchodzi rocznie o 100 tys. mniej ludzi niż przechodzi na emeryturę. Przed wybuchem wojny ww. lukę częściowo wypełniali Ukraińcy. Zazwyczaj podejmowali prace, które nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem Polaków. Teraz też tak może być, choć dotarły do nas głównie kobiety z dziećmi, a wyjechało sporo mężczyzn, m.in. kierowców i pracowników budowlanych.
- Co roku brakuje nam minimum 250 tys. osób do pracy tylko z uwagi na niż demograficzny. Bez pracowników z Ukrainy dotychczasowy wzrost gospodarczy byłby niemożliwy. Ich pojawienie się to błogosławieństwo dla wielu branż. Podobnie jak wcześniej, Ukraińcy uzupełnią te miejsca, w których brakuje polskich pracowników - dodaje Katarzyna Lorenc.
Jak przekonuje dr Kolek, napływ uchodźców może spowodować, że pracodawcy znajdą potrzebnych pracowników, zwłaszcza w gastronomii, hotelarstwie czy prostych usługach, np. we fryzjerstwie. Ekspert dodaje, że wśród uchodźców są także lekarze, pielęgniarki, informatycy czy inżynierowie. Takie osoby są niezwykle potrzebne do rozwoju przedsiębiorstw i mogą uzupełnić zespoły pracowników. To wcale nie musi oznaczać rezygnacji z dotychczasowego personelu. Ukraińcy mogą uzupełnić kompetencje, których dotychczas brakowało.
- Są takie sektory, w których jesteśmy w stanie wchłonąć ogromną liczbę pracowników, przede wszystkim w medycynie, bo mamy mało lekarzy i pielęgniarek. W związku z tym bardzo dobrze, że ułatwia się im w tej chwili podejmowanie pracy, tym bardziej że przybywa pacjentów, bo uchodźcy też potrzebują opieki zdrowotnej - mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan.
Ale oczywiście nie jest tak kolorowo. Maciej Kamiński zwraca uwagę na największe utrudnienia dla Ukraińców. Często zderzają się oni z naszą administracją i nie wiedzą, co mają dalej zrobić. Zdaniem prezesa platformy zbiórkowej Szczytny-Cel.pl, nasz rząd powinien organizować dla nich szkolenia czy warsztaty nt. zakładania własnych firm. To byłoby znacznym ułatwieniem dla tych osób.
- Absolutnie konieczne jest systemowe wsparcie państwa, a dotychczas go nie widać. Urzędy pracy już powinny skupić się na uzupełnianiu kwalifikacji uchodźców na potrzeby kadry zawodów deficytowych. Może się to odbywać poprzez realizację oferty kursów i szkoleń przygotowanych dla Ukraińców. Natomiast dzięki współpracy z agencjami zatrudnienia i pracy tymczasowej można wspierać bezrobotnych w wejściu na rynek pracy - mówi ekspert Pracodawców RP.
Według Jeremiego Mordasewicza, część środków z Funduszu Pracy powinna trafić na aktywizację zawodową Ukraińców, żeby oni byli produktywni na naszym rynku. Ważna więc jest nauka języka polskiego. Jak zauważa ekspert, sporo uchodźców gromadzi się w woj. lubelskim i podkarpackim. Natomiast musi być większy ruch na zachód kraju, bo przygraniczne tereny nie wytrzymają takiego napływu ludności.
- Możemy lepiej przygotować Ukraińców do realiów naszego rynku pracy. Po pierwsze, należy pomóc im w pisaniu CV po polsku oraz wskazać popularne portale i miejsca z ogłoszeniami o pracę, które mają już oferty po ukraińsku. Po drugie, warto wesprzeć ich w nauce języka w codziennych rozmowach, m.in. o pracy. Po trzecie, potrzebne jest rekomendowanie osób pracodawcom, jeśli mogą uzupełnić braki kadrowe w danych firmach - dodaje Katarzyna Lorenc.
Prezes platformy zbiórkowej Szczytny-Cel.pl mówi, że cieszy go fakt, iż w krótkim czasie udało się wprowadzić na rynek pracy kilkanaście osób, chociaż z punktu widzenia całej gospodarki to ledwie mała kropla w morzu ogromnych potrzeb. Ale mimo wszystko warto zachęcać przedsiębiorców do tego typu pomocy. I jak zapowiada Maciej Kamiński, firma na pewno na tym nie poprzestanie, bo widzi w tym duży sens, nie tylko gospodarczy, ale też społeczny.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
- Nasz rynek pracy może odnieść korzyści z napływu Ukraińców. Polscy pracownicy nie powinni się tego obawiać, bo podobne sytuacje miały miejsce w wielu innych państwach. I nic niepokojącego się tam nie wydarzyło. Uchodźcy nie będą zabierać pracy, ponieważ na początek zajmują zazwyczaj niższe szczeble drabiny zawodowej.