Jak globalizacja wpływa na pracę?
Automatyzacja i robotyzacja będą prawdopodobnie kluczowymi czynnikami wpływającymi na zmiany popytu na rynku pracy w przyszłości. Procesy te będą jednak równoważone przez powstawanie miejsc pracy w zupełnie nowych dziedzinach określanych mianem "miejsc pracy jutra".
Zgodnie z projekcją Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w połowie listopada 2022 roku ludność świata przekroczyła 8 miliardów. Jednocześnie warto mieć na uwadze, że dodatkowy miliard mieszkańców pojawił się na Ziemi w ciągu zaledwie 11 lat. Tymczasem bariera pierwszego miliarda ludności została przekroczona na początku XIX wieku. Próbując wyjaśnić przyczyny obserwowanych na przestrzeni ostatnich dekad zmian przyrostu naturalnego należy zwrócić uwagę na wiele różnych czynników. Ogromne znaczenie miał bez wątpienia postęp medycyny i związany z nim spadek wskaźnika umieralności niemowląt w połączeniu ze wzrostem wskaźnika średniego okresu ludzkiego życia. Kolejną istotną zmienną jest również kwestia znalezienia skutecznych terapii lub całkowitego wyeliminowania wielu groźnych chorób oraz poprawa świadomości w zakresie higieny osobistej i higieny pracy.
Kluczowym aspektem stojącym u podstaw obserwowanych zmian na świecie jest również globalizacja. Jej rozwój w znacznym stopniu wpływa na wzrost eksportu, powstawanie nowych miejsc pracy oraz stwarza nowe możliwości rozwoju dla małych i średnich przedsiębiorstw. Globalizacja pomimo wielu oczywistych korzyści i możliwości niesie ze sobą jednak równie wiele wyzwań. Stąd właśnie podejmowane na arenie międzynarodowej dążenia do maksymalnego wykorzystywanie pozytywnych aspektów globalizacji przy jednoczesnej minimalizacji jej negatywnych skutków.
Ostatnie kryzysy wymusiły refleksję nad strukturami globalnych łańcuchów dostaw oraz nad oceną ryzyka związanego z dostawcami zupełnie nieprzystosowanymi do dynamicznej sytuacji geopolitycznej w konkretnych regionach.
W większości analiz, rok 2008 wskazywany jest jako wyznacznik okresu, od którego światowy handel utrzymuje się na porównywalnym poziomie, bez wyraźnych tendencji spadkowych. Tak to przynajmniej wygląda, jeśli patrzymy na całe zagadnienie z perspektywy globalnej.
Jeśli natomiast zaczniemy bardziej wnikliwie analizować sytuację w poszczególnych regionach, dojdziemy do wniosku, że istnieją tam dość duże rozbieżności w stosunku do globalnego trendu. W zależności od tego, czy spojrzymy na Azję i Pacyfik, kraje Afryki, Europę czy obie Ameryki, zupełnie inaczej kształtować się tam będzie rozwój pewnych technologii czy wręcz poszczególnych sektorów gospodarki.
Najnowsze prognozy demograficzne sugerują, że tempo przyrostu ludności na świecie w kolejnych latach wyhamuje. Ma się tak stać m.in. ze względu na osiągnięcie maksimum w zakresie wydłużania się przeciętnego okresu ludzkiego życia. Bez przełomu w tym zakresie wskaźnik przestanie rosnąć. Druga zmienna dotyczy natomiast malejącego wskaźnika dzietności. Z ogólnodostępnych prognoz ONZ wynika, że na kolejny miliard ludności na Ziemi przyjdzie nam poczekać średnio ok. 15-17 lat, a nie 10-11 lat, jak miało to miejsce w przypadku ostatniego miliarda. Wczytując się dalej w prognozy ONZ dowiadujemy się, że liczba mieszkańców globu osiągnie maksimum pod koniec XXI wieku. Wówczas Ziemię zaludniać ma ok 10 mld ludzi i od tego momentu ich liczba zacznie spadać.
Należy mieć jednak na uwadze, że przywołane wyżej prognozy są pochodną modeli demograficznych, które sprawdzają się bardzo dobrze w krótkiej i średniej perspektywie, natomiast ich wiarygodność w perspektywie długookresowej jest bardzo ograniczona. Wynika to z braku możliwości przewidzenia takich zjawisk jak wojny, globalne pandemie czy efekty zmian klimatycznych, a w sposób oczywisty wpływa bezpośrednio na liczbę ludności zarówno w konkretnych regionach, jak i na całym świecie.
W kontekście wpływu globalizacji na rynek pracy nie bez znaczenia są dwie istotne zmiany:
- Obecnie, dzięki umasowieniu internetu, dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony. Nawet w państwach dyktatorskich nie udaje się kontrolować w pełni treści przekazywanej przez internet.
- Obecnie, dzięki rozwojowi transportu i środków lokomocji diametralnie zmieniło się nasze postrzeganie w kwestii odległości i kosztów podróży. W przeciwieństwie do czasów, gdy na świecie pojawił się miliard ludzi, teraz tanie linie lotnicze, sieci migracyjne oraz połączenia promowe i autobusowe powodują, że ludzie mieszkający na krańcu świata nie mają już większych problemów, aby wyjechać do zupełnie innego zakątka globu.
Warto zwrócić uwagę, że możliwość międzynarodowego importu towarów przynosi konsumentom duże korzyści z globalizacji i handlu. Umowy handlowe oznaczają, że importerzy płacą niższe cła. Dzięki wzrostowi konkurencji na rynku, ceny towarów (jak np. odzieży, smartfonów czy oprogramowania) i usług spadają, a konsumenci mają coraz większy wybór. Szacuje się, że korzyści dla przeciętnego konsumenta w UE płynące z niższych cen i większego wyboru wynoszą ok. 600 euro rocznie.
Poza tym, jednolity rynek wewnątrz Unii Europejskiej usuwa bariery handlowe między krajami UE. To największy obecnie obszar gospodarczy bez barier ograniczających wolny handel na świecie - obejmuje ponad 500 milionów obywateli, a jego PKB wynosi ok. 13 bilionów euro rocznie. Szacuje się, że dzięki jednolitemu rynkowi powstało 2,8 miliona miejsc pracy.
Nie bez znaczenia jest jednak, że po całej serii napięć handlowych napędzanych przez największe kryzysy ostatnich lat (pandemia COVID-19 i wojna na Ukrainie), nasileniu uległy obawy dotyczące przyszłości globalizacji. Jednocześnie większą uwagę zaczęto przykładać do kwestii dywersyfikacji łańcuchów dostaw. Choć dziś wskazuje się na trend relokacji pracy i produkcji do przyjaznych lokalizacji lub kończenia współpracy z krajami nieprzystosowanymi do sytuacji geopolitycznej (takimi jak np. Chiny czy Rosja), to podpisywane są również porozumienia o wolnym handlu i w 2022 roku nadal możemy obserwować spadek barier handlowych.
Wśród czynników wpływających na specjalizację danego kraju w międzynarodowym podziale pracy należy wymienić cztery główne filary:
- Czynnik strukturalny - związany z bogactwem naturalnym danego państwa, kapitałem i pracą. Kraje dysponujące dużymi zasobami energetycznymi poza tym, że zajmują się wydobyciem surowców, mogą zaopatrywać w nie międzynarodowych partnerów, zwłaszcza w kontekście paliw kopalnych i energetyki.
- Czynnik techniczno-technologiczny - związany jest z powstawaniem nowych produktów i rynków wytworzonych produktów (możliwość tworzenie się nowych specjalizacji). Odpowiada również za wzrost wydajności, który z kolei pozwala produkować więcej (umożliwia to eliminowanie barier specjalizacji wynikających z uwarunkowań naturalnych).
- Czynnik instytucjonalny -związany jest z ustrojem politycznym danego kraju, polityką gospodarczą czy międzynarodowymi traktatami. Jego rozwojowi sprzyja otwarty system gospodarki rynkowej, który jest właściwy dla ustrojów demokratycznych.
- Czynnik koniunkturalny - związany jest ze wzrostem popytu na różne dobra czy usługi w danej gospodarce. Przeważnie jest rozpatrywany w perspektywie krótkoterminowej.
Globalną gospodarkę, także w kontekście międzynarodowego podziału pracy, kształtują w sposób istotny międzynarodowe podmioty gospodarcze (instytucje ponadnarodowe, formalne lub nieformalne organizacje, międzynarodowe korporacje).
Warto w tym miejscu dodać, że globalizacja niesie ze sobą wzrost konkurencji między firmami, co może powodować zamknięcia przedsiębiorstw, przeniesienie procesów za granicę (tzw. offshoring) i utratę miejsc pracy. Szczególnie narażone są te sektory gospodarki, w których przeważają miejsca pracy wymagające niskich umiejętności zawodowych: przemysł tekstylny, odzieżowy, obuwniczy i skórzany, wytwarzanie metali nieszlachetnych i fabrykowanych wyrobów metalowych. Branże te w większości są najbardziej narażone na offshoring z powodu konkurencji ze strony krajów o niskich płacach. Natomiast coraz więcej wysoko wykwalifikowanych pracowników zajmuje miejsca pracy zależne od eksportu, a większość miejsc pracy związanych z eksportem jest dobrze płatna - o średnio 12 proc. więcej niż miejsca pracy w innych obszarach gospodarki.
Chociaż ogólne skutki liberalizacji handlu międzynarodowego są pozytywne, niektóre sektory są nią mocno dotknięte, a długość czasu potrzebnego pracownikom na przejście do innych sektorów gospodarki może podważyć początkowe korzyści. Pandemia COVID-19 odsłoniła potrzebę przeniesienia produkcji w krytycznych sektorach i krytycznych produktów, takich jak leki, z powrotem do Europy.
Inne sektory notują jednak rekordowe wzrosty. Na przykład kolejne rekordy bije handel transgraniczny. Również polscy przedsiębiorcy z każdym półroczem coraz więcej wpłacają do budżetu z tytułu podatku VAT od towarów i usług sprzedawanych poza granicę. Dobre rezultaty wynikają z rozwoju gigantów światowego e-commerce, a także z dostępności nowych narzędzi ułatwiającym wejście na zagraniczne rynki. Internet Retailing, magazyn internetowy, ale też ośrodek badań handlu elektronicznego i wielokanałowego handlu detalicznego, podaje, że do 2023 roku wartość transgranicznego e-commerce ma przekroczyć 2,1 bln dolarów i będzie to wzrost z ok. 1,9 bln w 2022 roku. Oznacza to, że coraz większa liczba konsumentów przestaje widzieć granice w handlu i kupuje towar nie tylko w kraju swojego zamieszkania, lecz także szuka tańszych lub lepszych jakościowo produktów w innych miejscach.
Dziś życie bez sztucznej inteligencji już praktycznie nie istnieje. Co ciekawe, często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pewne rutynowe czynności wykonujemy przy pomocy skomplikowanych algorytmów. W tym kontekście coraz częściej zadajemy sobie pytanie: "Czy automatyzacja prowadzi do wzrostu bezrobocia?" Zastanawia się nad tym również Martin Ford w swojej książce "Świt Robotów", pytając czy praca księgowego, dziennikarza, a nawet radiologa zostanie wkrótce zastąpiona przez komputer. Z drugiej strony panuje przekonanie, że rozwój maszyn i sztucznej inteligencji będzie wiązał się z powstaniem zupełnie nowych zawodów - takich, które nie funkcjonują jeszcze na rynku.
Przedstawiciele Światowego Forum Ekonomicznego z Davos w raporcie "The Future of jobs - report 2020" ogłosili, że w 26 przebadanych krajach (w tym w Polsce) do 2025 roku maszyny przejmą 85 milionów miejsc pracy. Jednocześnie zakomunikowano, że na rynku pojawi się 97 milionów nowych miejsc pracy w zupełnie innych sektorach.
Szczególnie pożądana u potencjalnych pracowników będzie zdolność krytycznego myślenia oraz umiejętność uczenia się. Z kolei wśród najbardziej poszukiwanych zawodów znajdziemy m.in. analityków danych oraz specjalistów ds. sztucznej inteligencji czy automatyzacji procesów.
Prognozuje się, że automatyzacja i robotyzacja będą, obok inwestycji w "zielone" miejsca pracy, kluczowymi czynnikami wpływającymi na zmiany popytu na rynku pracy. Nie oznacza to jednak, że automatyzacja nie jest wyzwaniem zarówno dla pracodawców, jak i pracowników. Już teraz szacuje się, że ponad miliard osób będzie trzeba przekwalifikować w ciągu najbliższych 10 lat, właśnie w związku z postępującą automatyzacją i robotyzacją na rynku pracy.
Coraz częściej pracodawcy oczekują od pracowników kreatywnego podejścia do realizowanych zadań, a nie jedynie wykonywania nudnych, powtarzalnych i wręcz rutynowych czynności. Ten aspekt pracy z powodzeniem przejmą bowiem boty (programy służące do wykonywania określonych czynności przez maszynę na polecenie człowieka np. chatboty, voiceboty) wykorzystujące Zrobotyzowaną Automatyzację Procesów (RPA). Jak się okazuje, ich wykorzystanie w pracy nie jest już postrzegane jako zagrożenie, lecz forma uzupełnienia umiejętności pracownika-człowieka.
Pomimo wyraźnego przyspieszenia w zakresie wykorzystania nowych technologii na przestrzeni ostatniej dekady, rozwiązania bazujące na chmurze obliczeniowej, Big Data oraz e-commerce nadal stanowią główne trendy w kontekście procesu cyfryzacji zachodzącego praktycznie na całym świecie (z różną prędkością i stopniem zaawansowania). Prognozowany jest natomiast wzrost firm, które na przestrzeni najbliższych 5 lat zdecydują się "przyjąć do pracy" niehumanoidalne roboty i postawią na rozwiązania wykorzystujące sztuczną inteligencję. Co ciekawe, to właśnie te technologie zdają się wywierać już teraz największy wpływ na zmiany zachodzące na rynku pracy w różnych branżach. Sztuczna inteligencja najczęściej znajduje szerokie zastosowanie wśród branż wykorzystujących cyfrowy obieg informacji i cyfrową komunikację, a także w usługach finansowych, opiece zdrowotnej i transporcie. Z kolei Big Data, Internet Rzeczy (IoT) i robotyka niehumanoidalna - to technologie, które dobrze przyjęły się m.in. w górnictwie i przemyśle metalowym, podczas gdy sektor rządowy i branża sektora publicznego wyraźnie koncentrują się na potencjale rozwiązań z obszaru FinTech i blockchain.
W kontekście robotyzacji ważna jest świadomość, że nawet roboty będą potrzebowały nadzoru człowieka. Ani robot, ani tym bardziej prosty bot (program) sam z siebie nie wymyśli niczego innowacyjnego - pojawi się potrzeba zatrudnienia osób, które będą te boty obsługiwać i nadzorować. Będą oni pilnować przestrzegania norm czy zmian warunków prowadzenia działalności (np. zmian prawnych czy tych związanych z rynkami finansowymi). Ostatecznie zadaniem pracowników przyszłości będzie współdziałanie z maszynami, algorytmami i robotami. Zakres zmian na rynku pracy będzie się różnić w zależności od zawodu i umiejętności samego pracownika.
Jakie są zatem pożądane cechy pracownika przyszłości? Są to odpowiednio:
- zdolność krytycznego myślenia i analizowania,
- umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów,
- umiejętność samodzielnego zarządzania,
- zdolność adaptacji i szybkiego uczenia się,
- odporność, tolerancja na stres oraz elastyczność.
Publikowany cyklicznie raport "Jobs of Tomorrow" Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos, opracowany we współpracy z analitykami danych z firm partnerskich LinkedIn i Coursera, zwraca uwagę na korelację między zawodami uważanymi za strategiczne oraz tymi, które na przestrzeni lat stają się coraz bardziej zbędne i łatwe do zastąpienia w procesie automatyzacji.
Wśród zawodów o rosnącym zapotrzebowaniu są stanowiska takie jak analitycy danych i naukowcy, specjaliści AI i uczenia maszynowego, inżynierowie robotycy, programiści oraz specjaliści ds. transformacji cyfrowej. Pojawiają się także zawody zupełnie nowe, takie jak specjaliści ds. automatyzacji procesów, analitycy bezpieczeństwa informacji i specjaliści ds. Internetu Rzeczy (IoT).
Jeśli chodzi o przyszłościowe zawody można również wskazać pewne trendy pojawiające się w określonych branżach. Obejmuje to inżynierów materiałowych w sektorze motoryzacyjnym, specjalistów ds. handlu elektronicznego i mediów społecznościowych w sektorze konsumenckim, inżynierów energii odnawialnej w sektorze energetycznym, inżynierów FinTech w usługach finansowych, biologów i genetyków w dziedzinie zdrowia i opieki zdrowotnej, a także naukowców i techników teledetekcji w górnictwie i branży metalowej.
A co z zawodami skazanymi na wyginięcie? Na dość obszernej liście zawodów, które będą musiały ustąpić pola w związku z automatyzacją i z każdym rokiem będą coraz bardziej wypierane przez nowe technologie są m.in.: urzędnicy odpowiedzialni za wprowadzanie danych, sekretariaty, całe działy administracyjne, urzędnicy pocztowi, księgowi, działy płac, audytorzy, ale także pracownicy montażowi i fabryczni oraz robotnicy budowlani. Wyparciem z rynku zagrożeni są na przykład kasjerzy bankowi, doradcy bankowi i analitycy finansowi, a także przedstawiciele handlowi, specjaliści ds. szkoleń i rozwoju, specjaliści ds. zasobów ludzkich (HR), a nawet... dyrektorzy generalni i operacyjni.
Proces automatyzacji i zastępowania pewnych zawodów będzie równoważony poprzez powstawanie miejsc pracy w zupełnie nowych dziedzinach określanych mianem "miejsc pracy jutra". W nadchodzącym dziesięcioleciu nie bez znaczenia będzie zatem realny udział miejsc pracy powstających w nowo utworzonych zawodach lub proces transformacji istniejących zawodów i próby dostosowania umiejętności pracowników do wymagań rynku.
Piotr Łuczuk
Biznes INTERIA na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Zobacz również: