Kryzys demograficzny zagraża gospodarce. Ekspert stawia na cudzoziemców
Dopływ cudzoziemców na polski rynek jest niezbędny do rozwoju gospodarczego ze względu na kryzys demograficzny - ocenił Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wskazał, że dotyczy to nie tylko krajów ze Wschodu, ale także z południowej Europy. Podkreślił, że pomocny byłby powrót Polaków do kraju, którzy zdecydowali się na emigrację.
- Od 2013 roku wiemy, że liczba osób w wieku produkcyjnym w Polsce się kurczy. Przez ostatnią dekadę rynek pracy radził sobie dzięki aktywizacji osób bezrobotnych lub biernych zawodowo oraz napływowi cudzoziemców - najpierw z Ukrainy, a później również z innych kierunków - powiedział zastępca dyrektoria Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), specjalista w dziedzinie rynku pracy Andrzej Kubisiak.
Jak przekazało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Polska jest liderem w Europie pod względem przyjazdów cudzoziemców w celu wykonywania pracy. Wynika to nie tylko z danych Eurostatu, ale również rosnącej liczby cudzoziemców w systemie ubezpieczeń ZUS, która na koniec czerwca 2024 r. osiągnęła 1,16 mln osób - ok. 32 tys. więcej niż na początku roku i ok. 65 tys. więcej niż rok wcześniej. Wzrósł także odsetek ubezpieczonych, którzy w zgłoszeniu podali obywatelstwo inne niż polskie - z 6,9 proc. na koniec 2023 r. do 7,1 proc. na koniec I półrocza tego roku.
Jak wskazało MRPiPS, możliwość prostej legalizacji pracy na podstawie zawiadomienia składanego drogą elektroniczną przez pracodawcę spowodowała, że w I połowie br. w dalszym ciągu spadała liczba zezwoleń dla obywateli Ukrainy, a znacząco rosła w przypadku obywateli innych państw, w szczególności z Azji i Ameryki Południowej. Największa liczba udzielanych zezwoleń na pracę cudzoziemca dotyczyła obywateli: Filipin, Nepalu, Indii, Kolumbii, Uzbekistanu, Bangladeszu, Turcji, Indonezji, Kazachstanu, Turkmenistanu.
W ocenie Kubisiaka dalszy napływ cudzoziemców jest niezbędny do uzupełnienia luki demograficznej na rynku pracy. Jak wynika m.in. z badań PIE, w Polsce jest około miliona osób, które mogłyby podlegać aktywizacji zawodowej, ale według najbardziej optymistycznego scenariusza możliwe jest zaktywizowanie połowy z nich. - Przy tym ta grupa z roku na rok będzie się kurczyć z powodów demograficznych, bo większość stanowią w niej kobiety w wieku 50+ - zaznaczył ekspert PIE.
Kubisiak przypomniał, że po wybuchu wojny na Ukrainie nastąpił masowy napływ do Polski uchodźczyń z dziećmi. - Od połowy 2022 roku widzimy jednak, że napływ cudzoziemców do Polski hamuje. Dotyczy to szczególnie Ukraińców, co wynika w dużej mierze z tego, że mężczyźni w wieku poborowym mają zakaz opuszczania tego kraju. Migracja zarobkowa do Polski jest bardzo niska w stosunku do tego, co widzieliśmy w poprzednich latach tej dekady - wskazał.
Według prognoz PIE do 2035 roku liczba osób na rynku prac zmniejszy się o 2,1 mln. Największej luki należy spodziewać się w przemyśle - do obsadzenia wszystkich stanowisk zabraknie około 400 tys. osób. Z niedoborem pracowników - prawie 30 proc. zmagać się będzie sektor edukacji. Problem ten dotknie również ochronę zdrowia, gdzie średnia wieku pracowników jest bardzo wysoka i coraz większy odsetek zatrudnionych będzie wkraczał w wiek emerytalny.
- Polska świetnie radzi sobie z aktywizacją zawodową imigrantów - zajmujemy drugie miejsce wśród krajów OECD z aktywnością przekraczającą 80 proc. Przeszliśmy jednak do etapu, w którym potrzebna jest również społeczna integracja tych osób - wskazał. Stwierdził, że wiele do zrobienia jest np. w kwestii włączania dzieci ukraińskich do systemu polskiej edukacji. - Musimy też postawić na naukę języka i nostryfikację dyplomów, żeby np. osoby z wykształceniem medycznym mogły znajdować zatrudnienie w ochronie zdrowia - podkreślił.
Zdaniem eksperta polityka imigracyjna państwa powinna również podjąć działania nakierowane na przyciąganie Polaków z emigracji, co zresztą - jak dodał - zostało ujęte w strategii imigracyjnej. - Do niedawna były to powroty stymulowane przez czynniki zewnętrzne, np. brexit i zapaść gospodarczą w Wielkiej Brytanii. Mamy jednak lekcję do odrobienia: musimy się zastanowić, co jeszcze sami możemy zrobić, żeby przyciągać Polaków, którzy kiedyś opuścili kraj - powiedział Kubisiak.
W opinii eksperta powinniśmy również zachęcać do przyjazdu do Polski obywateli innych krajów unijnych. W ich przypadku nie ma żadnych barier związanych z koniecznością legalizacji pobytu i zatrudnienia. - Patrząc na mapę Europy z danymi dotyczącymi bezrobocia w poszczególnych regionach, widzimy potencjał imigracyjny w południowej części Włoch, dużej części Grecji, czy południowej Hiszpanii, gdzie stopy bezrobocia są dwucyfrowe, a szczególnie wysokie są w najmłodszych grupach wiekowych. Powalczenie o te zasoby kadrowe powinno być elementem naszej polityki imigracyjnej - stwierdził Kubisiak.
Wiceszef PIE uważa, że sama imigracja nie rozwiąże jednak problemów polskiego rynku pracy. Według postawionej przez niego tezy zmiany demograficzne będą wywierać coraz silniejszą presję na zmianę całego modelu naszej gospodarki. Kubisiak powołał się tu na dane GUS i Eurostatu, z których wynika, że najszybszego spadku liczby ludzi w wieku produkcyjnym doświadczymy w latach 40. - Z cząstkowych danych wynika, że wskaźnik dzietności w Polsce (liczba dzieci przypadająca na jedną kobietę w wieku rozrodczym) wyniesie w tym roku 1,12 i będzie jednym z najniższych na świecie - przekazał.