Niemcy w potrzasku świadczeń socjalnych. Rząd w Berlinie chce ograniczyć zasiłki
Niemcy na poważnie biorą się za reformowanie systemu świadczeń socjalnych. Buergergeld - zasiłek obywatelski (będący odpowiednikiem zasiłku dla bezrobotnych) ma zostać zreformowany, aby ograniczyć nadużycia. Niemieccy politycy mówią: nie może być tak, że opłaca się siedzieć w domu i nie podejmować pracy.
W rządzącej koalicji panuje zgoda co do konieczności przeprowadzenia reformy systemu zasiłków dla niepracujących (Buergergeld) - oświadczyła w poniedziałek ministra gospodarki i energii Niemiec Katherina Reiche. W resorcie trwają prace nad ustawą, która ma ograniczyć nadużycia.
"Musimy doprowadzić do sytuacji, że praca opłaca się bardziej niż pozostanie w domu. Pracujący muszą czuć, że na koniec dnia mają więcej pieniędzy od tych, którzy nie pracują" - powiedziała ministra reprezentująca CDU.
Jak przekazała, w koalicji CDU/CSU i SPD panuje zgoda w sprawie konieczności reformy. Zasiłki mają być łatwiej obniżane lub odbierane w przypadku uporczywego odmawiania podjęcia pracy. Ograniczone mają być nadużycia.
"Sueddeutsche Zeitung" informuje jednak, że pełnej zgody w koalicji nie ma, a ograniczenie prawa do zasiłków spotyka się z pewnym oporem ze strony socjaldemokratów.
Zgodnie z rządowymi danymi w 2024 roku z budżetu federalnego na Buergergeld popłynęło 46,9 mld euro, wsparcie z tego systemu otrzymało ok. 5,5 mln beneficjentów. W porównaniu z 2023 rokiem obciążenie dla państwa było wyższe o 4 mld euro. W tym roku i w kolejnym koalicja pod wodzą Friedricha Merza nie planuje zwiększenia środków na ten zasiłek.
Do pobierania Buergergeld uprawnieni są w RFN posiadający niewielkie dochody z pracy lub niemający ich wcale.
System zasiłków finansowych dla bezrobotnych stał się w Niemczech przedmiotem ożywionej dyskusji po weekendowym komentarzu premiera Bawarii Markusa Soedera. Polityk CSU zaproponował, by nie wypłacać już więcej Buergergeld żadnym uchodźcom z Ukrainy. Zamiast tego mieliby oni otrzymywać niższe świadczenia przysługujące osobom ubiegającym się o azyl.
Umowa koalicyjna między CDU/CSU a SPD przewiduje jedynie odmowę przyznania Buergergeld przybywającym z Ukrainy, a nie tym, którzy już przebywają na terytorium RFN.
Soeder uzasadniał swój postulat m.in. nowymi amerykańskimi cłami na import z Europy.
"Die Zeit" wylicza, że gdyby rząd w Berlinie zrealizował propozycję Soedera, to przyniosłoby to około miliard euro oszczędności w skali roku. Równocześnie tygodnik zauważa, że w Niemczech zatrudniony jest tylko co trzeci Ukrainiec w wieku produkcyjnym.
Postulaty płynące z CSU za "trudne do zrozumienia" uznał ambasador Ukrainy w Niemczech Ołeksij Makiejew. "Nie wydaje mi się, że w porządku jest robienie z Ukraińców kozła ofiarnego" - stwierdził, podkreślając że jest wdzięczny za wszelką pomoc płynącą z RFN dla jego rodaków.
***