NIK - to najlepsza fucha na świecie!

Naszym zdaniem zasiadanie w radzie nadzorczej spółek SP, jest najlepszą fuchą na świecie. Resort Skarbu Państwa nie zgadza się z raportem NIK krytykującym politykę kadrową spółek, w których większościowy udział ma SP - powiedział wczoraj PAP rzecznik ministerstwa Maciej Wewiór.

Naszym zdaniem zasiadanie w radzie nadzorczej spółek SP, jest najlepszą fuchą na świecie. Resort Skarbu Państwa nie zgadza się z raportem NIK krytykującym politykę kadrową spółek, w których większościowy udział ma SP - powiedział wczoraj PAP rzecznik ministerstwa Maciej Wewiór.

Dodał, że członkiem zarządu i rady nadzorczej się bywa i to w celu wykonania określonych zadań. "Jeśli zostaną one wykonane lub ktoś nie potrafi ich wykonać, to jego misja się kończy" - podkreślił. NIK sprawdziła, jak Skarb Państwa w latach 2004-08 nadzorował spółki, w których jest większościowym udziałowcem. Kontrolowano resorty skarbu, gospodarki i kilkadziesiąt spółek. Z raportu Izby wynika, że państwo źle nadzoruje spółki, których jest właścicielem; SP stale wymienia członków rad nadzorczych oraz doprowadza do częstych zmian w zarządach spółek. Zdaniem kontrolerów, nie sprzyja to dobremu zarządzaniu.

Reklama

Według NIK zarządzanie państwowymi spółkami odbywało się przy biernej postawie właściciela. Jego rola ograniczała się jedynie do wdrażania ogólnych wskazań zapisanych w rządowych programach restrukturyzacji i prywatyzacji całych branż. "Właściciel - Skarb Państwa - nie przekazywał swoim przedstawicielom żadnej wizji rozwoju poszczególnych przedsiębiorstw. Nie określano celów do osiągnięcia. Nie organizowano cyklicznych spotkań z zarządami i radami nadzorczymi. Nie analizowano na bieżąco sytuacji ekonomiczno-finansowej firm" - czytamy w raporcie NIK. Odnosząc się do tego zarzutu rzecznik MSP przypomniał, że to nie ministerstwo ma przygotowywać strategie, ale zarządy spółek. "Jeśli ktoś nie jest w stanie pokierować spółką, przygotować strategii, to taka osoba nie powinna być członkiem zarządu".

Wewiór nie zgodził się również z zarzutem NIK dotyczącym tego, że MSP nie prowadziło polityki analitycznej i nie ustanawiało parametrów ekonomicznych dla spółek. "To kontrowersyjne stwierdzenie, zgodnie z kodeksem spółek handlowych nie możemy narzucać takich działań zarządowi, bo to byłoby ręczne kierowanie spółką, a to jest niedozwolone w świetle kodeksu spółek handlowych" - podkreślił.

W radach zarabiają setki tysięcy złotych!

Rady nadzorcze mają za zadanie nadzorować prace zarządów firm, pilnować, czy nie dzieje się w nich nic złego i dyscyplinować zarządzających, a przy okazji informować o sytuacji firmy właściciela - czyli Skarb Państwa.

Naszym zdaniem zasiadanie w radach nadzorczych SP to świetna fucha Teoretycznie rekomendując do rady nadzorczej resort skarbu powinien kierować się wiedzą kandydatów, doświadczeniem i fachowością. W praktyce różnie to bywa. Często członkowie rad nadzorczych to osoby związane z aktualnie rządzącą koalicją zasiadają w kilku radach nadzorczych. Najlepiej nagradzani, dostają przeszło 200 tysięcy złotych brutto rocznie.
Często fotel w radzie nadzorczej jest przechowalnią dla tych, co się nie sprawdzili, ale mają dobre układy lub kontakty. Każdy członek RN powinien mieć świadectwo zdania egzaminu państwowego, uprawniającego do zasiadania w spółkach nadzorczych. Aby zdać egzamin do rad nadzorczych w Ministerstwie Skarbu Państwa,trzeba poprawnie wypełnić test. Kursy na kandydatów do członków rad nadzorczych są organizowane w całym kraju i kosztują ok 1700 złotych.
mz

Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich rola ministerstwa skarbu powinna ograniczyć się do znajdowania najlepszych na rynku menedżerów, zawierania z nimi kontraktów i rozliczania z wyników. Aby zastosowanie takiej recepty było możliwe konieczne jest przede wszystkim uchylenie tzw. ustawy kominowej (i wprowadzenie do wynagrodzenia menedżera elementu uzależnionego od wyników finansowych prowadzonego przez niego podmiotu) - dobry menedżer nie będzie pracował za pensje dziś oferowane w spółkach Skarbu Państwa. Tyle tylko, że rząd nie dotrzymuje obietnic. Przypomnijmy, ze premier Donald Tusk osobiście obiecał partnerom społecznym zakończenie prac nad uchyleniem ustawy kominowej do końca ubiegłego roku. Możemy więc spodziewać się kolejnych raportów, badań, audytów, które będą wykazywać niegospodarność i nieudolność w zarządzaniu publicznym majątkiem. I nic tu nie zmienią oświadczenia, zapowiedzi, czy obietnice Ministerstwa Skarbu Państwa dotyczące zarządzania majątkiem publicznym.

Ścieżka działania jest bardzo prosta. Musimy przyspieszyć prywatyzację. Osiągnięcie z tego tytułu 25 mld zł w tym roku nie powinno być podyktowane tylko (słusznymi) potrzebami budżetu państwa, ale trzeba mieć na względzie także fakt, że im mniej majątku w rękach państwa, tym mniej marnotrawstwa. Oczywiście nie możemy i nie powinniśmy sprzedać wszystkiego, jednak pozostałe w rękach skarbu państwa podmioty muszą być odpowiednio zarządzane (znów jak bumerang wraca konieczność uchylenia ustawy kominowej), a wszelkie nieprawidłowości w tym zakresie muszą spotykać się z odpowiedzialnością konkretnych osób.

NA MARGINESIE PRYWATNE SPÓŁKI I RN

Dariusz Rosati - dorabia jako członek rady nadzorczej w banku Millennium, w zeszłym roku zarobił 209,6 tys. zł . Jerzy Hausner - jest członkiem rady nadzorczej w ING, w zeszłym roku zarobił 102,4 tys. zł Sławomir Petelicki - były dowódca GROM-u jest członkiem rady nadzorczej spółki Pol-Aquy dostał 392 tysiące za to, że jest sekretarzem rady.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »