Pracownik nie dostał pensji na czas? Szefowa MRPiPS chce wyższych kar dla pracodawców
Polski rynek pracy czekają spore zmiany. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej do tej pory zapowiedziała m.in. dążenia do pełnego oskładkowanie umów zlecenie oraz skrócenia czasu pracy do czterech dni w tygodniu. Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", niewykluczone, że nowości w Kodeksie pracy będzie więcej. MRPiPS chce walczyć z pracodawcami, którzy spóźnianiają się z wypłatą wynagrodzeń pracownikom. Jednym ze sposobów na walkę z tym problemem może być podwyżka kar, które obecnie wynoszą nawet 30 tys. zł.
Losy projektu zależą od premiera - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Gazeta przypomniała, że od poniedziałku, 1 lipca, minimalne wynagrodzenie za pracę wzrośnie drugi raz w tym roku - z 4242 zł do 4300 zł.
Jak zauważył dziennik, deklaracja ministry pracy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk o dążeniu do tego, by płaca minimalna stanowiła aż 60 proc. średniej, spotkała się z ostrą krytyką ze strony przedsiębiorców. Zmiany w mechanizmie ustalania najniższej krajowej mają wynikać z konieczności wdrożenia dyrektywy UE w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych. Choć Polska ma na to czas do 15 listopada br., to dyrektywa wskazuje, że może to być albo 50 proc. przeciętnej płacy, albo 60 proc. mediany wynagrodzeń.
Należy mieć jednak na uwadze, że projekt zmian w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu za pracę nie ujrzał jeszcze światła dziennego, a jego zapowiedź nie trafiła nawet do wykazu prac rządu.
W wywiadzie dla "Krytyki Politycznej" ministra pracy wskazała na konieczność uporządkowania przepisów w taki sposób, żeby za ich łamanie były adekwatne konsekwencje, których pracodawca nie będzie mógł przerzucić na pracownika. - Na przykład nieterminowe wypłaty wynagrodzenia - dziś konsekwencje ponosi pracownik, który dostaje wypłatę z opóźnieniem. (...) Będziemy porządkować tę kwestię w kolejnej ustawie o minimalnych wynagrodzeniach. Znajdą się w niej propozycje, co robić z pracodawcami spóźniającymi się wypłacaniem wynagrodzeń - stwierdziła.
"DGP" podaje, że prawdopodobne jest zaostrzenie kar dla pracodawców, którzy nie płacą w terminie. Sankcje te są przewidziane w kodeksie pracy, co może oznaczać, że oprócz ustawy o minimalnym wynagrodzeniu zmianie ulegnie też Kodeks pracy.
Dziś takie działanie kwalifikowane jest jako wykroczenie, za które grozi kara do 30 tys. zł. Jest ono ujęte w jednym z trzech katalogów w Kodeksie pracy. "Otwarte pozostaje więc pytanie, czy ewentualna podwyżka kar objęłaby wszystkie sankcje nakładane na pracodawców - a to już oznaczałoby niemałą rewolucję. Na którą niechętnym okiem patrzą pracodawcy" - czytamy.