Prośbą czy groźbą? Pracodawca (nie) może zmusić do szczepienia?

17 663 125 osób w Polsce (46,07 proc. populacji) w pełni zaszczepiono przeciw COVID-19 (szczepionką J&J i drugą dawką pozostałych preparatów). Według danych Ministerstwa Zdrowia z 5 sierpnia br. koronawirusem zakażonych jest 154 252 Polaków, a 74 265 mieszkańców naszego kraju przebywa na kwarantannie. Wśród nich znajdują się pracownicy, którzy chorują, mimo że ich przełożeni wzięli sobie do serca wszelkie zalecenia i robią wszystko, by zminimalizować ryzyko zakażenia w swojej organizacji. Nie mogą jednak zmusić kadry do szczepień, bo decyzja o przyjęciu szczepionki należy do pracownika.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Polscy pracodawcy - po starciu z COVID-19 - odrobili lekcję z ochrony pracowników zarówno pod względem formalnym, jak i operacyjnym. W czasie epidemii wprowadzono procedury, opracowano koronawirusowe regulaminy pracy i informowano kadrę o kluczowych zmianach. Przełożeni starali się też jak najlepiej chronić zespół obecny w firmie - badano temperaturę, gwarantowano środki odkażające, maseczki, rękawiczki, zachowywano odległość, ograniczano spotkania bezpośrednie. Ci, którzy mogli, wprowadzili pracę zdalną, jednak przeważająca większość firm nie miała i nadal nie ma takiej możliwości. Przedsiębiorcy zastanawiają się, jak uniknąć kolejnych zakażeń i konsekwencji czwartej fali. Wielu z nich zachęca pracowników do szczepień, część firm rozważa wprowadzenie ich przymusu.

Reklama

Kazać czy prosić?

Pierwsze szczepienie ma za sobą 18 469 353 Polaków, drugie - 16 232 353 osób. Biorąc pod uwagę płeć, więcej dawek przyjęły kobiety - 18 592 000, mężczyźni - 16 027 000. Wielu mieszkańców naszego kraju szczepienie odkłada na później, inni wahają się lub nie chcą tego robić. Dyskusja o tym, jak przekonać ich do szczepień trwa. Pojawia się wiele pomysłów, w tym przymusowe szczepienia dla pracowników budzące wiele emocji, zarówno wśród pracodawców, jak i pracowników, którzy nadal mają sporo wątpliwości dotyczących obowiązkowego szczepienia na COVID-19.

- Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, jednak - póki co - pracodawca nie ma możliwości wymuszenia na pracowniku, aby ten się zaszczepił. W Polsce szczepienie jest dobrowolne, co potwierdza m.in. katalog szczepień obowiązkowych zawarty w rozporządzeniu Ministra Zdrowia, w którym nie wymienia się szczepienia na koronawirusa jako obowiązkowe - mówi Izabela Lubińska, kierownik działu kadr i płac w Grupie Progres. - Co więcej, Kodeks pracy wskazuje, że jednym z głównych obowiązków pracodawcy jest zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz dbanie o życie i zdrowie pracowników (art. 207 KP). Mogłoby to sugerować, że pracodawca ma szeroki katalog uprawnień, jednak w dalszym ciągu jest ograniczony obowiązującymi przepisami, które na tę chwilę nie dają możliwości traktowania szczepienia na COVID-19 jako obowiązkowe. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby pracodawca zachęcał zatrudnionych oraz kandydatów do szczepień, a w dalszej kolejności umożliwiał im to poprzez np. przyznanie dodatkowego czasu wolnego lub benefitów - podkreśla.

Furtka do kar za odmowę szczepienia?

Na mocy aktualnie obowiązujących przepisów nie ma możliwości zwolnienia pracownika, ani obniżenia mu etatu tylko ze względu na fakt, że nie poddał się szczepieniu. Takie postępowanie mogłoby zostać potraktowane jako przejaw dyskryminacji. Podobnie, nie można nakładać na zespół kar porządkowych w związku z odmową szczepienia. Jednak, zarówno pracodawcy, jak i pracownicy powinni być czujni, bo nie są wykluczane regulacje legislacyjne w tej sprawie. Może też dojść do sytuacji, w której pracodawca podejmie decyzję o przeniesieniu nieszczepionego pracownika na inne stanowisko - zmniejszające ryzyko zakażenia pozostałych zatrudnionych. Powoła się przy tym na aktualne przepisy związane z ochroną zdrowia innych pracowników oraz zasadami BHP. Jeśli takiego stanowiska nie będzie w stanie zapewnić, to dalsze pełnienie obowiązków przez niezaszczepionego pracownika w danej firmie, może okazać się niemożliwe i doprowadzić do rozwiązania z nim umowy o pracę.

- Pracownicy chcący się szczepić upatrują w tym działaniu szansę na powrót do "normalności" oraz zapewnienie sobie komfortu psychicznego, wynikającego z przekonania o braku ryzyka zachorowania. Oczywiście jest też spora grupa sceptyków, których trudno przekonać do podjęcia decyzji o szczepieniu przeciw COVID-19 - mówi Izabela Lubińska. - Firmy odrobiły lekcje z przygotowania procedur i przestrzegania obostrzeń, jednak w wielu organizacjach nadal brakuje skutecznych programów, a także akcji edukacyjnych promujących szczepienia na koronawirusa oraz wyjaśniających sens tego działania. Z pewnością pozwoliłyby one na rozwianie wszelkich wątpliwości i dostarczyły pracodawcom argumentów przekonujących i zachęcających pracowników do szczepienia przeciwko COVID-19. Takie działanie z pewnością przyniosłoby więcej korzyści niż kary, nakazy, groźby i szukanie luk w przepisach otwierających furtkę do ich obchodzenia i zmuszania pracowników do szczepienia, którego oni się obawiają lub któremu są przeciwni - podsumowuje Lubińska.

INTERIA.PL/Informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »