RPP obserwuje rynek pracy

Głównym zagrożeniem dla inflacji pozostaje rynek pracy, choć źródłem wzrostu wskaźnika CPI może być seria szoków cen żywności czy wysokie ceny ropy - poinformował Dariusz Filar, członek RPP. Rada pozostaje zależna od danych, dodał.

Głównym zagrożeniem dla inflacji pozostaje  rynek pracy, choć źródłem wzrostu wskaźnika CPI może być seria  szoków cen żywności czy wysokie ceny ropy - poinformował Dariusz  Filar, członek RPP. Rada pozostaje zależna od danych, dodał.

- Będziemy obserwować dalej zachowanie rynku pracy, zmiany na globalnym rynku finansowym, politykę fiskalną - w języku angielskim jest takie określenie, że bank centralny jest data dependent, zależy od danych - powiedział Filar w Radiu Pin.

Członek Rady przyznał, że gdyby utrzymały się dotychczasowe tendencje na rynku pracy, które znalazłyby odzwierciedlenie w inflacji bazowej, kolejna podwyżka mogłaby być potrzebna.

- To by znaczyło, że być może jeszcze kolejne kroki są potrzebne [...] Uważam, że jeżeli weszło się na ścieżkę na której ruchy są wykonywane w wielkości 25 pb, to doprowadzenie do sytuacji w któej wykonywane ruchy są jeszcze większe, byłoby porażką - powiedział Filar.

Reklama

RPP nadal skupia swoją uwagę nadal na rynku pracy.

- Głównym zagrożeniem pozostaje rynek pracy, który staje się coraz bardziej napięty. Podaż pracy jest coraz bardziej ograniczona, firmy muszą sięgać po pracowników nieraz mniej wydajnych, płacić trzeba coraz więcej, a przyrosty wydajności są mniejsze niż kiedyś - powiedział Filar.

Innymi czynnikami mogącymi wpływać na wzrost inflacji są ceny żywności i zdaniem Filara - wbrew powszechnej opinii, że na szoki podażowe polityka pieniężna nie powinna działać - może to też zmusić Radę do działania.

- W tej chwili sytuacja jest inna - na skutek zmian w popycie globalnym, na skutek zmian o charakterze naturalnym wydaje się, że powstaje coś takiego jak seria szoków żywnościowych, jeden ustępuje, inny się pojawia i to sprawia, że z takim spokojem, że za 12 miesięcy wszystko wróci do normy, oczekiwać nie można - stwierdził.

- Jest zagrożenie ze strony cen ropy naftowej - one wprawdzie z rekordowych poziomów powróciły do ceny ok. 70 dolarów za baryłkę. Ale te 70 dolarów za baryłkę to jest wciąż więcej niż było przyjmowane we wcześniej budowanych prognozach - dodał.

Na pytanie czy na podwyżkę wpłynęło m.in. podpisanie porozumienia rządu z "Solidarnością" Filar powiedział:

- Do pewnego stopnia tak.

- Jeśli chodzi o wydatki budżetu państwa i dochody budżetu państwa, nie dokonuje się poprawa, której możena byłoby oczekiwać w tak dobrych warunkach koniunkturalnych i zasygnalizowaliśmy, że może być to dodaktowe źródło inflacji. Nie potraktowaliśmy tego jako sprawy najbardziej zasadniczej - powiedział także Filar.

Członek RPP powtórzył także, że jego zdaniem wzrost PKB w Polsce powinien się ustabilizować w okolicach 6 proc.

- Wzrost zbliżony do 6p orc. jest dostępny polskiej gospodarce. Nie sugerujmy się pierwszym kwartałem - lekka zima, wzrosty kilkudziesięcioprocentowe budownictwa - gdybyśmy to odliczyli, to też byłoby 6 proc. Trzymamy się na ścieżce wzrostu 6 proc. - powiedział Filar.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »