Ruszyły zwolnienia w fabryce w Łodzi. "Ogromne zaskoczenie" nie tylko dla pracowników
Wielu pracowników zlokalizowanej pod Łodzią fabryki ABB już otrzymało wypowiedzenia swoich umów. To początek zwolnień grupowych, które do końca roku sięgną redukcji ponad 400 etatów.
To dla nas olbrzymie zaskoczenie - mówią pracownicy fabryki ABB w Aleksandrowie Łódzkim w reakcji na zwolnienia grupowe i likwidację zakładu. "Gazeta Wyborcza" przypomina, że zwolnienia grupowe u producenta silników niskich napięć zapowiadane były już w maju.
ABB w Aleksandrowie Łódzkim od 2010 roku posiada dwie fabryki. Wkrótce jednak jedna z nich zostanie zamknięta, a inwestycje w zieloną energię będą musiały dziać się rękami znacznie mniejszej załogi. Zakład będzie nadal produkował napędy, a zlikwidowany zostanie oddział zajmujący się produkcją silników niskich napięć. Działanie tej fabryki ma zostać wygaszone do końca 2024 roku. Ponad 400 pracowników ma otrzymywać wypowiedzenia od lipca br. do stycznia 2025 roku.
"Decyzja została podjęta w związku ze zmieniającą się dynamiką rynku oraz sytuacją geopolityczną. Jest to decyzja biznesowa, a nie reakcja na ocenę pracy lokalnego zespołu", przekazała w maju firma ABB w oświadczeniu.
Mówiąc o dynamice rynku, ABB ma na myśli przeniesienie części swoich fabryk do Chin, gdzie koszty pracy pod wieloma względami są niższe.
Lokalny Powiatowy Urząd Pracy podaje, że w wśród 424 pracowników, którzy mają zostać zwolnieni, jest 179 osób z powiatu zgierskiego, dla których praca w fabryce była niemal dotychczas oczywistością. Portal tulodz.pl zapytał ABB, czy i jak zamierza pomóc tym osobom odnaleźć się w nowej sytuacji:
- Każdy pracownik objęty reorganizacją, poza odprawami przewidzianymi ustawowo, otrzyma pakiet restrukturyzacyjny, na który składają się: dodatkowe odprawy związane ze stażem pracownika, pomoc obejmującą wsparcie w poszukiwaniu nowej pracy, udzieloną przez profesjonalny serwis outplacementowy świadczony przez firmę LHH oraz wsparcie psychologiczne - informuje Anna Nowakowska z ABB.
Zwalniani pracownicy mają otrzymać odprawy i dodatkowe wsparcie w poszukiwaniu nowej pracy. Nie jest wykluczone także zatrudnienie po sąsiedzku:
- Mamy dostać pracę albo w drugiej fabryce, albo w innym miejscu, ale ostateczne decyzje nie zapadły. To trudne zwłaszcza dla tych, którzy pracują tu od lat i dobrze się tu czuli. Wiadomo, że każdy narzeka na pracę, są lepsze i gorsze chwile, ale nie jest łatwo zaczynać od nowa - przyznaje jeden z pracowników w rozmowie z "Gazeta Wyborczą".
Zaskoczony obecną sytuacją jest także burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego, który nie spodziewał się likwidacji i przeniesienia fabryki do Chin:
- Koncern zapewnił mnie, że większość pracowników zostanie zaopatrzona: część przejdzie do fabryki, która zostaje, a część otrzyma propozycję innej pracy - mówi Jacek Lipiński w rozmowie z gazetą.
Według nieoficjalnych informacji w grę ma wchodzić także przejęcie przez fabrykę Procter&Gamble części pracowników. Żadna ze stron nie potwierdza jeszcze tych informacji.