Rynek pracy. Uwaga na mniejszą aktywność zawodową u młodych
Rząd chwali się spadkiem stopy bezrobocia rejestrowanego z 6,5 proc. w lutym do 6,4 proc. w marcu. Spada jednak aktywność zawodowa kobiet, maleje liczba miejsc pracy dla ludzi młodych i na coraz większą skalę etaty są zastępowane przez samozatrudnienie. W dodatku, w ostatnich miesiącach wiele osób wróciło z miast do domów rodzinnych na wsiach i teraz są one klasyfikowane jako pracujące w rolnictwie, co może być formą ukrytego bezrobocia.
Na oficjalne potwierdzenie doniesień Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii o malejącym bezrobociu musimy poczekać do końca kwietnia, kiedy raport przedstawi Główny Urząd Statystyczny. Jeśli ministerialne szacunki sprawdzą się, to odnotujemy pierwszy spadek stopy bezrobocia od początku pandemii.
W okres walki z koronawirusem wchodziliśmy z bezrobociem na poziomie 5,5 proc. Jego oficjalny wzrost do 6,4-6,5 proc. nie jest - jak na kryzysowe czasy - dramatyczną zmianą. Duże znaczenie dla ochrony miejsc pracy miały kolejne rządowe tarcze finansowe, które na swój sposób "zamroziły" stan zatrudnienie w kolejnych miesiącach.
Eksperci z Konfederacji Lewiatan przypominają jednak, że choć rząd w wielu firmach dofinansowywał pensje i dopłacił do utrzymania etatów, to ta polityka ma swoje granice. W najbliższym czasie niektórym przedsiębiorstwom skończy się okres 12 miesięcy korzystania z tarczy PFR zobowiązującej do zachowania poziomu zatrudnienia. Pytanie, czy państwo będzie w stanie kontynuować program: "pieniądze za brak zwolnień"?
O stanie rynku pracy w Polsce przesądzi tempo powrotu do normalności po pandemii, czas utrzymywania restrykcji i skala dalszej pomocy rządowej. Ważne będą też środki z europejskiego Funduszy Odbudowy, ale trzeba będzie na nie poczekać kilka, a może nawet kilkanaście miesięcy. W tej sytuacji ekonomiści Lewiatana spodziewają się, że w połowie roku stopa bezrobocia rejestrowanego może wzrosnąć do 6,8 proc.
Polacy nie mają najlepszej opinii o oficjalnym systemie pośrednictwa pracy. Nie spieszą się z rejestracją w urzędach pracy i wątpią, czy mogą one pomóc im w znalezieniu nowego zajęcia. Wiele osób tracących pracę w tym miesiącu do urzędów zgłosi się zapewne dopiero w maju lub czerwcu.
Z tego między innymi powodu Polska tak dobrze wypada w statystykach bezrobocia prowadzonych dla całej Europy przez Eurostat. W lutym nasza stopa na poziomie 3,1 proc. była najniższa w Unii Europejskiej. Eurostat prowadzi badania na podstawie ankiet (BAEL). Za ludzi bez pracy uznaje nie tych, którzy oficjalnie zarejestrowali się jako bezrobotni, ale tych, którzy poza tym aktywnie i formalnie poszukują zatrudnienia.
Ze statystyk prowadzonych przez GUS wiemy, że przez ostatni rok o prawie 2 proc. spadła liczba pracujących w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 9 osób. Duże firmy w ciężkich czasach przeważnie radzą sobie lepiej niż mikroprzedsiębiorstwa, co oznacza, że w małym biznesie spadek zatrudnienia jest prawdopodobnie dużo większy.
Ekonomiści z Santander Bank Polska zwracają uwagę na dużą skalę ukrytego bezrobocia w Polsce, na dezaktywizację zawodową kobiet i wyjątkowo trudną sytuację młodzieży. "Szczegółowe dane BAEL ujawniają, że już w 2020 roku faktyczne trendy na rynku pracy były mniej optymistyczne niż to prezentują zbiorcze dane o bezrobociu" - czytamy w opracowaniu Santander Bank Polska.
Eksperci bankowi zauważyli, że w Polsce nastąpiło przesunięcie dużej grupy zatrudnionych do kategorii samozatrudnionych. Trzeba tu dodać, że GUS dobrze sumuje liczbę pracowników etatowych, ale ma problemy z klasyfikowaniem osób pracujących na "śmieciówkach". Eksperci z Santander Bank Polska podkreślają, że bardzo duża część nowych samozatrudnionych (około 100 tysięcy) pojawiła się w rolnictwie. Taki jest skutek powrotów na wieś ludzi, którzy stracili posady w miastach. Podejmowana z konieczności praca na roli, zazwyczaj słabo opłacana, jest rodzajem ukrytego bezrobocia.
"Mężczyźni częściej przechodzili na samozatrudnienie oraz przybywało wśród nich bezrobotnych. Z kolei kobiety częściej przechodziły z zatrudnienia w nieaktywność, a udział trafiających na samozatrudnienie był wśród nich dużo mniejszy. Do wyjątkowo silnego spadku aktywności zawodowej doszło w grupie kobiet poniżej 30 roku życia" - czytamy w opracowaniu analityków Santandera.
Podczas gdy wiele młodych kobiet wybiera teraz życie rodzinne zamiast zawodowego, ich rówieśnice i rówieśnicy trafiają na wyjątkowo trudny rynek pracy. Stopa bezrobocia młodych (do 25 roku życia) wzrosła w Polsce w ciągu roku z 9,6 do 14,8 proc. To trzeci najszybszy przyrost w UE, po Hiszpanii i Estonii.
Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika jednak, że w czasie pandemii młodzi ludzi na całym świecie mają wielkie problemy na rynku zatrudnienia. W 2020 roku globalny wzrost bezrobocia wyniósł 3,7 proc., ale wśród młodych było to aż 8,7 proc. Stało się tak, gdyż młodzież pracuje w branżach najbardziej dotkniętych lockdownami - w hotelarstwie, turystyce, gastronomii i rozrywce. Co więcej, stanowisko młodego pracownika zazwyczaj jako pierwszy idzie pod nóż, kiedy trzeba ciąć zatrudnienie i szukać oszczędności.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez UCE Research i Syno Poland, 17,7 proc. Polaków boi się, że w najbliższym czasie straci pracę. Obaw nie ma 68 proc., a 14,4 proc. nie zajmuje stanowiska w tej sprawie. Poziom lęku nie jest więc wysoki, ale badanie przeprowadzono zanim rząd ogłosił, że lockdown potrwa dłużej niż do 9 kwietnia.
Potwierdziła się obserwacja, że wyjątkowo źle na rynku pracy czują się młodzi ludzie. Utraty zajęcia najbardziej boją się osoby w wieku 23-35 lat (22,7 proc.), a także 18-22 lata (20,5 proc.). Na przeciwnym biegunie znaleźli się Polacy w wieku 56-80 lat. Tylko 9,1 proc. z nich obawia się zwolnienia z pracy.
Ta ostatnia grupa to jednak ludzie w wieku przedemerytalnym i emerytalnym, wychodzący z założenia, że nawet gdyby coś się stało, to mają źródło utrzymania. Jak podkreślają eksperci Konfederacji Lewiatan, nie grozi nam masowy wzrost bezrobocia, bo jesteśmy starzejącym się społeczeństwem. Co roku o około 150 tysięcy osób więcej przechodzi na emeryturę, niż wkracza na rynek pracy.
Z punktu widzenia przedsiębiorców tworzenie i utrzymywanie miejsc pracy w Polsce jest opłacalne. Jak podaje Eurostat, w zeszłym roku godzinowe koszty pracy wahały się w krajach Unii Europejskiej od 6,5 do 45,8 euro, a średnio wyniosły 28,5 euro.
Polska lokuje się zdecydowanie poniżej przeciętnej. U nas koszt roboczogodziny to 11 euro. Najniższy odnotowano w Bułgarii (6,5 euro), Rumunii (8,1 euro)i na Węgrzech (9,9 euro). Najwyższe stawki mają Dania (45,8 euro), Luksemburg (42,1 euro) i Belgia (41,1 euro).
Jacek Brzeski