Ukraińcy chcą zostać w Polsce, gdzie czują się potrzebni

Na skutek epidemii część Ukraińców straciła pracę i wróciła do domu. Z Polski wyjechać mogło już nawet 12 proc. pracowników. Jednak nie wszyscy chcą wracać. Obecna sytuacja pokazuje, że na rynku pracy umocniła się grupa obcokrajowców związanych z Polską, która jest tu bardzo potrzebna, o czym świadczy chociażby poprawa przepisów prawnych.

Czas epidemii przypomniał, że obcokrajowcy są bardzo istotną grupą na polskim rynku pracy. Jej większość stanowią Ukraińcy, którzy w znacznej mierze wpływają na utrzymanie wysokiej wydajności części zakładów pracy, jednocześnie mając wpływ na kondycję polskiej gospodarki. Znaczenie Ukraińców nie pozostaje niezauważone, o czym świadczą zapisy w niedawno wprowadzonych specjalnych ustawach antykryzysowych. Na mocy nowych przepisów kończące się pozwolenia na pobyt lub pracę w Polsce przedłużane są automatycznie na okres trwania epidemii plus dodatkowych 30 dni. 

Reklama

Niestety dla polskich pracodawców, od czasu wybuchu epidemii z kraju wyjechało ok. 12 proc. pracowników z Ukrainy. - Część z nich zdążyła wyjechać zanim wprowadzono ustawy. Poza tym przepisy dopuszczają możliwość przedłużenia pozwolenia na pracę na tych samych warunkach jak dotychczas - mówi Natalia Myskova, dyrektor rynków zagranicznych w Sanpro Synergy - spółce grupy Impel, która zajmuje się rekrutacją obcokrajowców. - To oznacza, że po ograniczeniu lub zatrzymaniu pracy w dużych zakładach produkcyjnych, hotelach czy restauracjach pracownicy nie mogli przenieść się do firm z branży logistycznej, spożywczej czy rolniczej, choć tam pojawiło się zapotrzebowanie - wyjaśnia. 

W związku z odpływem obywateli z Ukrainy, spółka Sanpro Synergy wprowadziła nową usługę zastępowania ich osobami z Polski.
- Pierwszy raz od kilku lat Polacy chcą wykonywać wymagające fizycznie prace, których w ostatnim czasie podejmowali się głównie obcokrajowcy migrujący do Polski w celach typowo zarobkowych. Jest to spowodowane tym, że obecnie wyjazd do Niemiec czy Anglii jest utrudniony - tłumaczy Natalia Myskova.

Kto zostanie, kto wyjedzie?

Teraz kluczowe dla polskich przedsiębiorców pozostaje pytanie, czy osoby, które wyjechały na Ukrainę po utracie zatrudnienia, przyjadą do Polski z powrotem. Natalia Myskova twierdzi, że część z nich na pewno tak. Po pierwsze, za Bugiem nie jest teraz łatwo znaleźć zajęcie, zwłaszcza tak dobrze płatne jak nad Wisłą. Po drugie, Ukraińcy czują się w naszym kraju doceniani. - Dziś nie tylko wypełniają braki na polskim rynku pracy, ale również wnoszą wartość dodaną w postaci poszukiwanych umiejętności i kompetencji - twierdzi Natalia Myskova. Po trzecie, można spodziewać się, że po tym jak sytuacja w całej Europie wróci do normy, Polacy znów wyjadą za granicę w celach zarobkowych, czym zwiększą zapotrzebowanie polskiego przemysłu spożywczego, logistyki czy budownictwa na pracowników z zagranicy. 

  Sytuacja związana z epidemią ugruntowała podział cudzoziemców pracujących w Polsce na dwie grupy. Wprawdzie czasy, kiedy wszyscy byli traktowani jako tania siła robocza już minęły, to wciąż istnieją osoby, które traktują pracę jako stricte tymczasową i zarobkową. Tacy pracownicy nie są związani z Polską i w razie problemów podejmują decyzje o powrocie do ojczyzny. Druga grupa, coraz liczniejsza, wiąże przyszłość z krajem, w którym pracuje. Jej przedstawiciele są na stanowiskach wysokiego szczebla, wielu z nich znajduje zatrudnienie np. jako eksperci w dochodowej branży IT. 

Mają ambicje

- Uczą się, znają język i mają ambicje. Z perspektywy pracodawców nie różnią się od Polaków - zauważa Natalia Myskova. - Tacy pracownicy chcą sprowadzać do Polski całe rodziny, znajdować im zatrudnienie, posyłać dzieci do przedszkoli i szkół. Ze wzrostem ich ambicji, rosną oczekiwania i wymagania wobec pracodawców, którzy są coraz bardziej skłonni, aby je spełniać, co daje wymierne korzyści obydwu stronom - dodaje. 

Natalia Myskova zauważa kolejną korzyść z takiego obrotu sprawy: - Według najnowszych szacunków, Ukraińcy wydali w Polsce 8 miliardów złotych w roku 2019, czyli dwa razy więcej niż w roku 2018. To oznacza, że coraz mniej wysyłają do ojczyzny. 

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

  Z raportu "Doświadczenia i plany zawodowe obywateli Ukrainy pracujących w Polsce" przygotowanego przez Sanpro Synergy przy współpracy Fundacji Ukraina wynika, że z pracy i życia w Polsce zadowolonych jest prawie 80 proc. Ukraińców. Czy ich sytuacja zmieni się po epidemii? 

Ilu z nich wróci, a ilu jeszcze wyjedzie? 

Natalia Myskova przewiduje, że w znacznym stopniu będzie to zależeć od dostępności Polaków. Jeśli zrealizują potrzeby gospodarki, to nie będzie potrzeby ściągania kandydatów z zagranicy. Wtedy zostaną ci, którzy mocno zintegrowali się w dużej mierze z Polską i są tu traktowani jaki bardzo wartościowi i lojalni pracownicy. Aby jeszcze lepiej poznać ich plany, spółka Sanpro Synergy pracuje nad kolejną odsłoną badania, którego wyniki zostaną pokazane niedługo.

Opr. KM

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraińcy w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »