Wielka Brytania: Polka otrzyma odszkodowanie za dyskryminację w pracy
Polka, która pracowała w Wielkiej Brytanii jako recepcjonistka w salonie samochodowym, uzyskała w sądzie ponad 23 tys. funtów odszkodowania z tytułu utraconych dochodów oraz z powodu dyskryminacji, gdyż nie zapraszano jej na comiesięczne lunche dla pracowników.
Sąd uznał, że pomijanie Małgorzaty Lewickiej podczas organizowanych przez firmę "piątków z pizzą" było częścią kampanii represjonowania jej przez kierownictwo, które trwało od momentu, gdy oskarżyła kierownika o dyskryminację ze względu na płeć do czasu jej zwolnienia z pracy - opisuje dziennik "Th Sun".
Lewicka od maja 2014 roku pracowała dla Hartwell, dealera samochodów Forda z siedzibą w Watford, jako recepcjonistka telefoniczna i doradca serwisowy. Pomiędzy listopadem 2016 r. a kwietniem 2018 r., gdy w oddziale w Watford trwała przebudowa, przeniesiono ją do innego oddziału firmy w Hemel Hempstead.
W marcu 2018 r. złożyła skargę z powodu wynagrodzenia, godzin pracy i dyskryminacji ze względu na płeć ze strony szefa Marka Bensona. Po przeprowadzeniu dochodzenia firma Hartwell stwierdziła, że Benson popełnił rażące wykroczenie i wydała mu pisemne ostrzeżenie.
Jak mówiła Lewicka podczas rozprawy w sądzie pracy, po powrocie do oddziału w Watford była dyskryminowana, bo została wykluczona z organizowanych w ostatnie piątki miesiąca firmowych lunchy, jej koleżanki się do niej nie odzywały, aż wreszcie w styczniu 2019 r. została zwolniona z pracy.
Firma wyjaśniła zwolnienie tym, że stanowisko, które pełniła Lewicka musi być obsadzone na pełny etat, Polka tymczasem, nie będąc samotną matką pracowała w niepełnym wymiarze.
- Uznajemy, że lunche mogły być ad hoc i były nieformalne. Jednak (Lewicka) przedstawiła jasne dowody na to, że w Hemel kierownik chodził po zakładzie i przyjmował zamówienia na lunch, a ona była w to włączona. Kiedy jednak przeniosła się do Watford, nie pytano jej, czy chce złożyć zamówienie lub uczestniczyć w lunchu, podczas gdy inni koledzy byli pytani - oświadczyła sędzia sądu pracy Jennifer Bartlett.
Firma Hartwell wyjaśniała, że Lewicka nie była uwzględniana, bo pracowała w niepełnym wymiarze godzin i kończyła pracę o 13:00, jednak sąd uznał, że nie było to żadne usprawiedliwienie.
- (Lewicka) przeniosła się do Watford kilka tygodni po zakończeniu jej skargi i wobec braku jakiegokolwiek innego wyjaśnienia tej sytuacji stwierdzamy, że jej wykluczenie było dyskryminacją, która trwała mniej więcej do czasu jej zwolnienia - podkreśliła Bartlett.
Uznała ona, że również samo zwolnienie z pracy było dyskryminujące. - Jako samotna kobieta z zobowiązaniami związanymi z opieką nad dzieckiem znalazła się w niekorzystnej sytuacji z powodu wymogu Hartwell, by doradcy serwisowi pracowali w pełnym wymiarze godzin i została wybrana do zwolnienia, a następnie zwolniona - wskazała sędzia.
Sąd przyznał Polce 23 079 funtów odszkodowania, zarówno z tytułu utraconych zarobków, jak i strat moralnych z powodu dyskryminacji.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński