Związkowcy szykują protest, Kaufland odpowiada. Spór się zaostrza, strony czekają na mediatora
- W Kauflandzie zarabia się dobrze, adekwatnie do rynku i jest wiele wskaźników, które o tym mówią, że ludzie są zadowoleni z pracy - mówi Interii Biznes Małgorzata Ławnik, dyrektor Pionu Personalnego w Kaufland Polska. Tymczasem związkowcy planują protest na 29 marca, tuż przed Świętami, domagając się m.in. wyższych wynagrodzeń. Spór zaostrza się - obie strony czekają na negocjacje, które poprowadzi wyznaczony przez resort pracy mediator. - Postanowiliśmy zamrozić ceny ponad 10 000 produktów i utrzymać je pomimo zwiększonej stawki VAT na tym samym poziomie. W ten sposób zaoszczędzimy również dodatkowego nakładu pracy naszym pracownikom, którzy w tym przedświątecznym czasie mają wiele obowiązków - dodaje.
Paulina Błaziak, Interia Biznes: Czy zapowiadany przez związki zawodowe protest w sprawie podwyżek się odbędzie, i to przed Wielkanocą?
Małgorzata Ławnik, dyrektor Pionu Personalnego w Kaufland Polska: Jesteśmy przygotowani na wszystkie ewentualności. Rozmawiamy z pracownikami, monitorujemy sytuację, będąc w stałym kontakcie zarówno z kadrą menadżerską, jak również z ekspertami ds. relacji pracowniczych. Na ten moment nie widzimy żadnych ruchów w tym kierunku. Niemniej jednak niezależnie od sytuacji nasze sklepy będą otwarte a obsada odpowiednio zaplanowana, żeby każdy bez przeszkód mógł zrobić przedświąteczne zakupy.
Dlaczego związkowcy nadal mówią, że nie potrafią się porozumieć z firmą? Co mogło pójść nie tak w tych rozmowach?
- Ciężko mi powiedzieć, bo jako pracodawca zawsze jesteśmy otwarci na dialog ze związkami zawodowymi. Jak tylko strona społeczna prosi o takie spotkanie, to je organizujemy. Sami również inicjujemy spotkania i informujemy stronę społeczną o wszystkich ważnych dla pracowników kwestiach. Komunikujemy się w sposób otwarty i transparentny.
Kiedy ostatni raz spotkała się pani ze związkowcami?
- W lutym, po pierwszych podwyżkach i po ogłoszeniu tych drugich, które będą w lipcu tego roku.
Związkowcy są bojowo nastawieni i usilnie żądają większych podwyżek.
- Mamy argumenty przemawiające za tym, że jesteśmy stabilnym, odpowiedzialnym i atrakcyjnym pracodawcą. Co roku przyznajemy pracownikom podwyżki wynagrodzeń. Nasze wynagrodzenia nie odbiegają od standardów rynkowych, co potwierdzają niezależne raporty płacowe w branży, jakie regularnie analizujemy. Mamy konkurencyjny pakiet benefitów pozapłacowych i fundusz socjalny, którego kwotę zwiększamy rok do roku - w ciągu ostatnich pięciu lat przeznaczyliśmy na ten cel ponad 128 mln zł. Zatrudniamy pracowników w oparciu o umowę o pracę, zapewniając im stabilność zatrudnienia. Inwestujemy także w rozwój pracowników. Te wszystkie czynniki łącznie z wynagrodzeniem świadczą o konkurencyjnych warunkach zatrudnienia, jakie oferujemy w naszej firmie.
Mówiło się też o podwyżkach marcowych.
- Dla części pracowników - sprzedaży i centrów dystrybucyjnych - podwyżki były od stycznia. Natomiast w Kauflandzie zawsze, odkąd pracuję, czyli od ponad 20 lat, podwyżki są w marcu, bo rok budżetowy w naszej branży jest niekompatybilny z rokiem kalendarzowym. Dodatkowo dajemy sobie też czas na to, żeby w wiarygodnych źródłach sprawdzić medianę rynkową, oferowane benefity, itp. Wiemy również, jakie mamy wyniki finansowe za poprzedni rok i na co możemy sobie pozwolić. Przewodnią myślą przy planowaniu kosztów personalnych jest to, żeby pracownicy byli zadowoleni. Druga sprawa to utrzymanie stabilnych miejsc pracy. Czujemy się odpowiedzialni za wszystkich pracowników, dlatego przyznając podwyżki, musimy uwzględniać realia rynkowe, koszty prowadzenia działalności, sytuację firmy. Warto podkreślić, że jako jedni z nielicznych w branży nigdy nie przeprowadziliśmy zwolnień grupowych.
Czyli redukcja zatrudnienia nie jest na ten moment planowana?
- Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie - w związku z otwarciem kolejnych sklepów będziemy szukać pracowników zarówno na stanowisko kasjera-sprzedawcy, jak i na stanowiska menedżerskie.
A jak jest zaplanowana sama kwestia przygotowania nowych cenówek do zmiany stawki VAT na 5 proc., która nastąpi w święta?
- Wychodząc naprzeciw potrzebom klientów, postanowiliśmy zamrozić ceny ponad 10 000 produktów i utrzymać je pomimo zwiększonej stawki VAT na tym samym poziomie. W ten sposób zaoszczędzimy również dodatkowego nakładu pracy naszym pracownikom, którzy w tym przedświątecznym czasie mają wiele obowiązków związanych z obsługą klienta. Jesteśmy przygotowani na zwiększony ruch w sklepach, m.in. na podstawie obserwacji w ostatnich latach. Mamy specjalny system planowania czasu pracy, która pozwala nam zaplanować obsadę w optymalny sposób.
Dlaczego zdecydowali się państwo w grudniu na podwyżki dopiero po tym, jak ogłosiła to konkurencja?
- To nie tak. Nie pamiętam takiego roku, w którym Kaufland nie dał podwyżki pracownikom, a jestem tu 23 lata. Zawsze sprawdzamy, jak płaci rynek - nie patrzymy na to, co komunikuje konkurencja, tylko analizujemy raporty płacowe w branży, czynniki makroekonomiczne i ustalamy, jakie kwoty możemy zaproponować. Wtedy podajemy je do wiadomości kadrze menadżerskiej, która następnie informuje o tym pracowników. Jesteśmy organizacją rozproszoną, to chwilę trwa zanim wszyscy pracownicy zostaną o podwyżkach poinformowani. Komunikacja przebiega zawsze w sposób kaskadowy i transparentny. O podwyżkach media informujemy na samym końcu. Konkurencja zrobiła to szybciej, natomiast w naszym przypadku decyzje i komunikacja przebiegały wg wcześniej ustalonego planu.
A kto dostanie podwyżki w lipcu?
- To już zapowiedzieliśmy w styczniu pracownikom - podwyżki w lipcu otrzyma część pracowników sklepów i centrów dystrybucyjnych. Od jakiegoś czasu jest to przyjętą praktyką w branży handlowej, że podwyżki przyznawane są na początku i w połowie roku.
O jakiego rzędu podwyżce mówimy?
- Będzie to 200 zł brutto.
To nie satysfakcjonuje pracowników?
- Jestem w stałym kontakcie z pracownikami i na ten moment nie dochodzą do mnie takie sygnały.
Czy pani zdaniem w Kauflandzie się dobrze zarabia?
- Tak - zarabia się dobrze, adekwatnie do rynku i jest wiele wskaźników, które o tym mówią, że ludzie są zadowoleni z pracy w Kauflandzie. Na przykład wskaźnik fluktuacji (rotacji pracowników) wynosi 15 proc., podczas gdy w branży jest to ponad 20 proc. Porównując ten wynik międzynarodowo w Kauflandzie, jesteśmy na pierwszym miejscu z najniższym wskaźnikiem rotacji. Najmniejsza rotacja jest w sprzedaży, czyli w marketach. To pokazuje, że ludzie wiążą się z nami na lata.
To jak się to ma do tych głosów, które mówią o tym, że “tak źle to jeszcze nie było"? Czy to dotyczy tylko tej najbardziej niezadowolonej grupy czy trend niezadowolenie wzbiera mimowolnie na sile?
- Patrząc na sytuację w kraju, inflację, podwyżki chociażby cen prądu coraz więcej osób chciałoby, żeby pracodawca zrekompensował im rosnące koszty życia. Jednak gdybyśmy płacili za mało, to fluktuacja pracowników byłaby w okolicach 25-30 proc - a nie 15 proc. Nie każdy ma też tak naprawdę predyspozycje do pracy w handlu. Pozyskanie nowego pracownika nie jest takie łatwe, dlatego staramy się doceniać tych ludzi, których dzisiaj mamy - oferując konkurencyjne warunki pracy, coroczne podwyżki, kolejne benefity.
Zatem konkretnie - ile może “na start" zarobić kasjer sprzedawca?
- To zależy. Jeśli ktoś nie ma żadnego doświadczenia i zaczyna pracę w najmniejszym mieście, to jest to kwota 4,5 tys. zł. W większości miast płacimy dodatki i to daje ponad 5 tys. zł brutto. Warto również dodać, że po roku ta kwota wzrasta, a pracownik dostaje jasny plan podwyżek na kolejne lata.
To jest niewiele ponad płacę minimalną.
- Tak, ale ponadto mamy szeroki pakiet benefitów, jak choćby opieka medyczna, bony zakupowe, karta sportowa, paczki świąteczne, nagrody jubileuszowe. Ich wartość w ciągu roku może wynieść nawet ponad 8 tys. zł na pracownika. Nasi pracownicy mogą też liczyć na pomoc w trudnych sytuacjach życiowych. Oferujemy także szerokie możliwości rozwoju.
Czy Kaufland obecnie stać na podwyżki, które planuje?
- Tak, one są zaplanowane w budżecie i na pewno będą realizowane bez redukcji zatrudnienia. Jest też budżet na wynagrodzenia i podwyżki w planowanych sklepach, ale plany co do ich liczby nie są jeszcze ostateczne.
O ile procentowo wzrosło teraz wynagrodzenie?
- Jeśli chodzi o całą firmę to o około 10 proc., zaś jeśli chodzi o osoby pracujące w sprzedaży, to jest to wzrost nieco wyższy - 15 proc. Jeżeli porównamy sobie ostatnie cztery lata, pensja zasadnicza na stanowisku kasjera-sprzedawcy wzrosła o 50 proc. w 2024 r. vs. 2020 r. To naprawdę spora różnica.
Ale 10 proc. to jest mniej niż ubiegłoroczna inflacja - 11,4 proc.
- W poprzednich latach (2020-2021) inflacja była sporo niższa i jednocyfrowa, a my mimo to dawaliśmy podwyżki rzędu 15 proc. A jeżeli o inflacji mowa, w styczniu jej poziom nie przekroczył 4 proc.
A jak wygląda ta kwestia nominalnie - jaka kwota została wydana na wynagrodzenia i jak to rosło na przestrzeni ostatnich lat?
- W tym roku wydaliśmy na podwyżki 110 mln złotych. W ubiegłym roku było to 120 mln zł.
W jaki sposób Kaufland walczy z tą konkurencją o nowych pracowników?
- Przede wszystkim tym, że jesteśmy stabilnym pracodawcą. Nasi pracownicy są zatrudniani na podstawie umowy o pracę. Dajemy pierwszą umowę na okres 7 miesięcy, aby pracownik zobaczył, czy się u nas dobrze czuje. Po tym czasie umowa jest już podpisywana na czas nieokreślony. Poza tym w naszych sklepach cały czas inwestujemy w nowoczesne rozwiązania, które pozwalają odciążyć pracowników od części zadań manualnych. Należą do tego nie tylko kasy samoobsługowe, ale także narzędzie do samodzielnej obsługi klienta K-Scan, elektroniczne etykiety cenowe, automatyczny system zamówień, elektryczne wózki paletowe. To przekłada się również na wyższy komfort i ergonomię pracy.
A jak chcą zatrzymać państwo bardziej doświadczonego pracownika, który chce przejść do konkurencji ze względu na lepsze warunki finansowe?
- Przede wszystkim dłuższy staż pracy przekłada się na wyższe wynagrodzenie. Pracownicy, którzy pracują u nas 10 lat, mogą także liczyć na premię jubileuszową wynoszącą 50 proc. wynagrodzenia. Wielu pracowników wiąże się z nami na lata, o czym świadczy średnia zatrudnienia w naszych sklepach, która wynosi ok. 10 lat. To jest naprawdę spory staż. Jest też bardzo dużo osób, które przeszły całą ścieżkę kariery, od kasjera-sprzedawcy do dyrektora marketu. Każdy ma u nas szansę na rozwój i awans w strukturach firmy - wszystkie stanowiska menadżerskie obsadzane są w pierwszej kolejności w drodze rekrutacji wewnętrznej. To wszystko świadczy o konkurencyjnych warunkach zatrudnienia, jakie oferujemy w naszej sieci.
Co w takim razie z dodatkami stażowymi, o których mówili związkowcy?
- Nie mamy dodatków stażowych, natomiast mamy regulamin wynagradzania, z którym zapoznaje się każdy pracownik i wie, kiedy będzie miał następną podwyżkę. Już po roku pracownik może liczyć na wyższe wynagrodzenie. Po 10 latach każdy dostaje nagrodę jubileuszową - połowę swojego wynagrodzenia plus prezent. Nie mamy na ten moment planu wprowadzenia dodatku stażowego, ponieważ w naszej sieci już istnieją rozwiązania alternatywne do tych proponowanych przez stronę społeczną.
A jak wygląda kwestia sporów zbiorowych?
- Jest jeden, od początku marca, z jednym postulatem - właśnie dodatku stażowego. Zostało to zgłoszone w takiej konwencji: 5 proc. po 5 latach, za każdy rok pracy 1 proc. więcej. maksymalnie do 20 proc. Strona społeczna wystąpiła do nas z prośbą o rokowania. To jest normalny proces, który przy sporach zbiorowych występuje, ale nastąpiło to w ten sposób, że strona społeczna dała nam dwa terminy na spotkanie w bardzo krótkim czasie. Jednocześnie my wysłaliśmy trzy propozycje terminów, na które nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Niestety do spotkania nie doszło i strona społeczna wystąpiła do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o mediatora.
Liczy pani na to, że firma porozumie się ze związkowcami?
- Bardzo bym chciała. W tej sytuacji to mediator kontaktuje się ze stronami i my czekamy na ten kontakt, aby ustalić termin. Zazwyczaj to nie jest jednorazowe spotkanie. Z naszej strony niezmiennie deklarujemy, że naszą intencją jest porozumienie ze stroną społeczną i działanie w interesie pracowników.
Rozmawiała Paulina Błaziak