ABW: Podczas przeszukania Amber Gold znaleziono złoto; szef z zarzutami
Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. postawiono sześć zarzutów; przyznał się jedynie do niezłożenia sprawozdania finansowego spółki za 2011 r. - poinformował w piątek prokurator Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Szelągowski potwierdził, że zakończyło się piątkowe przesłuchanie Marcina P. - Czynności procesowe z udziałem podejrzanego mogą być prowadzone jeszcze w najbliższym czasie - dodał.
Poinformował, że oprócz niezłożenia sprawozdań finansowych Amber Gold, Marcinowi P. zarzucono m.in. naruszenie Prawa bankowego. Szelągowski wyjaśnił, że chodzi o art. 171 ustawy, mówiący o prowadzeniu bez zezwolenia działalności bankowej - polegającej na gromadzeniu pieniędzy od innych osób w celu udzielania pożyczek bądź w celu obarczania ich ryzykiem.
Prokuratura zarzuciła szefowi Amber Gold także, że "posłużył się potwierdzeniami wykonania przelewów na kwotę 50 mln zł, przedkładając je jako autentyczne przed sądem rejonowym w Gdańsku w sprawie dotyczącej rejestracji spółki w KRS, poprzez podstępne wprowadzenie w błąd tego sądu, dzięki czemu wyłudził poświadczenie nieprawdy w postaci wpisów KRS w rejestrze przedsiębiorców" - mówił prokurator.
Dodał, że kolejny zarzut dotyczył "prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej".
Szelągowski dodał, że za przestępstwa opisane w zarzutach postawionych Marcinowi P. grozi maksymalnie 5 lat więzienia.
Szef Amber Gold pojawił się w prokuraturze ok. godz. 10 w towarzystwie adwokata; nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Po ponad pięciu godzinach opuścił budynek; tym razem również nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Na zadawane przez nich pytania odparł jedynie, że czuje się dobrze.
Szelągowski zapytany przez dziennikarzy, czy Marcin P. zostanie zatrzymany, odpowiedział, że ta decyzja należy do zespołu prokuratorów prowadzących śledztwo.
- Obecnie postanowienie o zarzutach zostało wydane wobec jednej osoby - Marcina P., wobec którego te zarzuty są w tej chwili odczytywane - dodał. Wyjaśnił, że zarzuty dotyczą funkcjonowania spółki Amber Gold.
Powiedział, że w piątek w prokuraturze zaplanowano czynności procesowe tylko z udziałem Marcina P.
W czasie czwartkowego przeszukania przez ABW pomieszczeń zw. z działalnością spółki zabezpieczono ok. 500 segregatorów dokumentów oraz zapisy elektroniczne. Szelągowski poinformował, że do prokuratury dotąd wpłynęło 386 zawiadomień od klientów spółki. Zapewnił, że prokuratura będzie udzielała pomocy osobom pokrzywdzonym działaniem spółki Amber Gold w dochodzeniu roszczeń cywilnych. Zakres pomocy ma być określony w najbliższych dniach.
Ponadto Szelągowski ujawnił, że wdrożono postępowanie służbowe wobec prokuratora z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, który wcześniej zajmował się działalnością Amber Gold z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego.
W grudniu 2009 r. KNF zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Gdańsku, że Amber Gold może prowadzić działalność bankową bez odpowiedniej licencji. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się znamion przestępstwa. KNF odwołała się od tej decyzji i sąd nakazał prokuraturze ponowne zajęcie się sprawą. W sierpniu 2010 r. prokuratura rejonowa umorzyła śledztwo ws. Amber Gold. Po kolejnym zażaleniu złożonym przez KNF sąd uznał, że śledczy mają jednak podjąć dochodzenie. Prowadzone przez prokuraturę rejonową od początku 2011 r. śledztwo miesiąc temu przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Szelągowski wyjaśnił, że kontrola akt sprawy przez prokuraturę okręgową "nasunęła przypuszczenie ewentualnej możliwości zaistnienia uchybień ze strony prokuratora prowadzącego to postępowanie". Dodał, że celem postępowania służbowego jest "jednoznaczne określenie, czy w toku postępowania prokurator dopuścił się uchybienia swoich obowiązków". Jeśli się to potwierdzi, skierowany zostanie wniosek do rzecznika dyscyplinarnego przy Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku o wdrożenie postępowania dyscyplinarnego przeciw prokuratorowi.
- Śledczy zabezpieczyli 57 kilogramów złota, kilogram platyny oraz mniej niż kilogram srebra podczas przeszukania siedzib spółek i obiektów mających związek z działalnością firmy Amber Gold - poinformował PAP w piątek prokurator Wojciech Szelągowski. - Metale te zostały złożone do depozytu w NBP (...) Wartość tych kruszców zostanie oszacowana w terminie późniejszym - dodał Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Poinformował też, że postawiono zarzuty prezesowi Amber Gold. Dodał, że zarzuty dotyczą funkcjonowania tej spółki.
Rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) Maciej Karczyński podał, że w piątek są kontynuowane przeszukania w jednej ze spółek Amber Gold.
W czwartek w godzinach porannych ok. 50 funkcjonariuszy ABW, na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku weszło do 14 miejsc. Przeszukano dziesięć spółek i cztery mieszkania, w tym siedzibę spółki OLT Ekspress, należącą do Amber Gold.
Szelągowski przypomniał, że śledczy zajmują się zawiadomieniami: klientów spółki, Komisji Nadzoru Finansowego i Banku Gospodarki Żywnościowej.
Prokuratura podała, że do toczącego się dochodzenia włączono sprawę związaną z ewentualnymi przelewami pieniędzy z konta Amber Gold sp. z o.o. na konta innych spółek należących do Marcina P. i jego żony Katarzyny.
Jak informują media, Amber Gold sp. z o.o. (spółka prowadziła lokaty w złoto) to spółka matka grupy, która na akcje spółek córek przetransferowała ok. 60 mln zł. W marcu małżeństwo P. miało wydać 50 mln zł z Amber Gold sp. z o.o. na założenie nowej spółki - Amber Gold SA. "Gazeta Wyborcza" podała, że potwierdzenia przelania przez P. 50 mln zł na akcje nowej spółki prawdopodobnie zostały sfałszowane.
Postępowanie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości związanych z działalnością Amber Gold z zawiadomienia KNF Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi od początku lipca tego roku.
KNF zawiadomiła w grudniu 2009 r. Prokuraturę Rejonową w Gdańsku o tym, że Amber Gold może prowadzić działalność bankową bez odpowiedniej licencji.
Prokurator wyjaśnił, że w ramach śledztwa ws. Amber Gold prokuratura sprawdza m.in. podejrzenie prania brudnych pieniędzy przez spółkę. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do prokuratury w połowie czerwca od ABW za pośrednictwem BGŻ.
Co się stanie ze złotem znalezionym w Amber Gold? Podyskutuj na Forum INTERIA.PL
Komisja Nadzoru Finansowego umieściła Amber Gold na tzw. liście ostrzeżeń publicznych, ponieważ ma wątpliwości, czy spółka nie wykonuje czynności bankowych bez licencji.
W poniedziałek władze Amber Gold poinformowały, że zapadła decyzja o likwidacji spółki. Firma oświadczyła, że "w związku z zerwaniem lokat przez Amber Gold wszystkim klientom należy się zwrot pełnej kwoty kapitału wraz z odsetkami naliczonymi do dnia wypowiedzenia umowy".
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Zamiast analizować, czy Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwolenia, należało od razu badać wątek oszustwa - powiedział w piątek PAP Robert Nogacki z Kancelarii Prawnej Skarbiec R. Nogacki Sp. K. Sygnałem do tego były wcześniejsze afery z Finroyal i WGI.
Zdaniem Nogackiego już na etapie powstania firm typu Amber Gold i Finroyal istniało wystarczająco dużo przesłanek, aby przypuszczać, że firmy te oszukują klientów i wątek ten należało zbadać w pierwszej kolejności. - Tymczasem skupiono się na analizie, czy firmy te prowadzą działalność bankową bez zezwolenia - powiedział PAP radca prawny. - Była to w istocie rzeczy akademicka dyskusja, którą można toczyć równie długo, jak dyskusję na temat tego, co było przed Wielkim Wybuchem albo co się dzieje ze światłem, które pada do czarnej dziury - dodał.
W jego przekonaniu organy ścigania nie podjęły od razu wątku oszustwa, ponieważ weryfikacja tego wymagałaby pracy analitycznej polegającej na śledzeniu przepływów finansowych tych firm i rekonstrukcji ich modelu finansowego. - Dopiero na tej podstawie można było postawić zarzut oszustwa, wskazując, że firmy te nigdy nie zarządzały swoimi aktywami w sposób umożliwiający osiągnięcie "gwarantowanych" stóp zwrotu, nigdy nie były w stanie tego robić i spłacały poprzednich klientów z wpłat następnych, przeznaczając różnicę na prywatne wydatki organizatorów procederu - powiedział Nogacki.
Tymczasem - jego zdaniem - organy ścigania powinny były w pierwszej kolejności zweryfikować, czy i ile złota kupowało Amber Gold. Tak jak powinny były sprawdzić, czy Finroyal opłacił kapitał zakładowy w kwocie 88 mln funtów, na który stale się powoływał. - Badanie zagadnienia, czy firmy te prowadzą działalność bankową bez zezwolenia było niewątpliwie wybraniem prostszego kierunku śledztwa, ponieważ nie trzeba było dokonywać rekonstrukcji całości finansów Amber Gold i Finroyal - powiedział prawnik.
W rozmowie z PAP Nogacki zwrócił też uwagę na trwające już sześć lat śledztwo dotyczące upadłości domu maklerskiego WGI S.A. - Jak się okazuje, w licencjonowanym domu maklerskim, w którym toczyła się permanentna kontrola KNF, zabrakło kilkuset milionów złotych i przez sześć lat nie udało się sformułować aktu oskarżenia - powiedział. Przypomniał, że pieniędzy inwestorów nie odzyskano również w sprawach spółek Interbrok czy Netforex.
Według Nogackiego przedłużające się śledztwa są zachętą do tworzenia kolejnych przedsięwzięć o podobnym charakterze. - Wiele wskazuje na to, że we wszystkich tych sprawach sprawcy korzystali ze wspólnego know-how i częściowo znali się wzajemnie, być może pracując pod wspólnym kierownictwem - powiedział radca prawny. - Składane obecnie zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa są spóźnione o kilkadziesiąt miesięcy i traktuję je wyłącznie w kategoriach działań marketingowych - dodał.
Zdaniem Nogackiego podstawowym problemem w Polsce nie jest brak kompetencji nadzoru finansowego i służb specjalnych, ale ich nadmiar. - Oczywiście z punktu widzenia tych osób najlepszą linią obrony jest zrzucenie odpowiedzialności na "procedury", czyli na wszystkich i nikogo zarazem, a jeszcze lepiej - połączyć to z wnioskowaniem o przyznanie dodatkowych kompetencji dla administracji i służb specjalnych - powiedział.
Jego zdaniem dodatkowe kompetencje niewiele pomogą, jeśli nie będzie dyscyplinarnej odpowiedzialności konkretnych osób, które zawiniły. - W mojej ocenie sprawy Amber Gold i WGI wcale nie wskazują na to, że należy przyznać administracji państwowej większe kompetencje, ale że powinniśmy stawiać znacznie wyżej poprzeczkę konkretnym ludziom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ekonomiczne państwa i za nadzór nad rynkiem finansowym, których już teraz wyposażono w ogromne kompetencje - powiedział Nogacki.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze