Bomba w górę

Tor, który łączy epoki

W sobotę 3 czerwca 1939 r. w Warszawie otwarto nowy Tor Wyścigów Konnych. Na Służewiec ściągnęły tłumy. Trybuna dla widzów z trudem pomieściła chętnych, a Trybuna Honorowa, wtedy Członkowska, wypełniła się osobistościami, politykami, właścicielami koni i hodowcami. Gonitwy stały się symbolem najpierw przedwojennej stolicy, od 1946 - PRL-owskiej Warszawy, a teraz czasów demokracji.

Pierwszy wyścig na Służewcu wygrał ogier Felsztyn, którego dosiadał Stefan Michalczyk. Jak donosił dzień po otwarciu toru Kurier Warszawski, na honorowej Trybunie Członkowskiej zasiedli ambasadorzy Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii. Autor artykułu chwalił przestronność i nowoczesność kompleksu a także stroje. - Panie przystrojone pięknymi kapeluszami. Panowie w cylindrach i frakach - czytamy w Kurierze.

Po raz pierwszy na Służewcu bomba poszła w górę 13 lat po tym, jak Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce kupiło od rodziny Branickich z dóbr wilanowskich, 150 ha ziemi. Na zakup ziemi przeznaczono 590 000 złotych. A kiedy dokończenie inwestycji było zagrożone, Juliusz Poniatowski, entuzjasta wyścigów i minister rolnictwa w rządzie gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego, zapewnił Towarzystwu kilka milionów złotych kredytu. Od rozpoczęcia budowy w 1937 roku niemal każdego dnia prasa informowała o postępie prac, o robotnikach i powstającej na Służewcu sieci komunikacyjnej. Rozpisywano się na temat projektu architektonicznego, a potem przeprowadzki z Pól Mokotowskich.

Reklama

Odkąd bowiem w połowie XIX wieku (1841 r.) powstało Towarzystwo Wyścigów Konnych i Wystawy Zwierząt Gospodarskich w Królestwie Polskim, wyścigi organizowano w okolicach dzisiejszego placu Unii Lubelskiej, ulicy Polnej i terenów Politechniki Warszawskiej. Pierwszy tor szybko zyskał popularność. A polskie konie zaczęły wygrywać gonitwy nie tylko w kraju , ale także zagranicą. W 1887 roku ogier Ruler pierwszy pokonał na celowniku w Moskwie, we Wszechrosyjskim Derby w Moskwie. O warszawskich wyścigach stało się głośno i do stolicy zaczęli ściągać trenerzy i jeźdźcy z Anglii, skąd pochodziły najlepsze konie.

Pierwszą wojnę światową zwierzęta przetrwały w Odessie, skąd wróciły rok po zakończeniu działań i odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W czerwcu tego roku minęło 100 lat od powrotu koni przyprowadzonych z Odessy przez Fryderyka Jurjewicza Od powrotu koni zaczęto myśleć o przeniesieniu toru. Wyścigi na Polach Mokotowskich utrudniały rozwój miasta. "Olbrzymia połać gruntów, w samym sercu Warszawy, zajęta pod tor, nie pozwala na przeprowadzenie planów regulacji Warszawy" - donosił na początku lat dwudziestych Kurier Codzienny.

Sześć lat później, w 1925 roku, w życie weszła ustawa o wyścigach konnych, dzięki której Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce mogło wykorzystać dochody z Totalizatora Sportowego i zbudować nowy tor. Rok przed otwarciem, Służewiec włączono do administracyjnych granic miasta. Wtedy też na teren toru wprowadziło się ponad 200 osób, między innymi pracownicy stajenni a w okolicach kompleksu zbudowano pierwsze wille. Wkrótce pod same trybuny miała zostać pociągnięta linia tramwajowa.

Za sprawą warszawskiego architekta hrabiego Zygmunta Plater-Zyberka, autora między innymi modernistycznych kamienic w Alei Szucha i przy Puławskiej, obiekt zaprojektowano z wielkim rozmachem. Zanim powstał, hrabia zwiedził najlepsze, europejskie tory wyścigowe i poznał nowoczesne rozwiązania techniczne. Zapoznał się też z błędami, które popełniono przy budowie zagranicznych kompleksów. W rezultacie jego pracy i podróży, w Warszawie powstał najnowocześniejszy tor w Europie.

Według wyliczeń Plater-Zyberka, na budowę Służewca zużyto 12 000 m3 betonu, 85 m3 desek i 1000 ton stali. Na całym terenie posadzono 6000 gatunków krzewów i 95 gatunków drzew. Projektantem zieleni był główny ogrodnik Warszawy, absolwent paryskiej Szkoły Hodowli Drzew, Franciszek Szanior. Dzięki wszystkim udogodnieniom miejsce to, które bardzo szybko stało się obiektem sportowym ale też rekreacyjnym, zaczęto nazywać "miasteczkiem wyścigowym".

W 1939 roku na stołecznym hipodromie biegało ponad tysiąc koni, w tym wiele takich, których zazdroszczono nam za granicą. Warszawiacy nie zdążyli jednak nacieszyć się nowym torem. Ostatnią gonitwę przed wybuchem II wojny światowej rozegrano 31 sierpnia 1939 roku. W czasie działań wojennych na terenie wyścigów stacjonowały odwodowe oddziały SS i dlatego tor nie ucierpiał. Jednak znane na całym świecie polskie hodowle zostały zniszczone a konie rozproszone. Wiele zwierząt zostało wywiezionych do Niemiec. Wraz z nimi pojechała część pracowników.

Po wojnie grupa pasjonatów wyścigów konnych , byłych kawalerzystów i przedstawicieli ziemian walczyli o przywrócenie toru. Warszawiacy ponownie usłyszeli tętent końskich kopyt w 1946 roku. Rozegrano wówczas 237 gonitw, w których uczestniczyło ponad 160 koni. Przez kilka lat po odzyskaniu niepodległości na terenie Służewca równolegle funkcjonowały stajnie państwowe i prywatne. O ich nacjonalizacji zdecydowano w 1950 roku, formalnie zlikwidowano Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni, z którego inicjatywy zbudowano służewiecki tor i utworzono przedsiębiorstwo Państwowe Tory Wyścigów Konnych.

W czasach PRL służewiecki tor miał niezwykłą popularność. Przez pierwsze, powojenne lata wyścigi konne były jedną z nielicznych rozrywek w mieście a potem Służewiec był dla wielu oazą wolności. Wyścigi konne można było w Warszawie obstawiać nawet w czasach stalinowskich a "Wielka Warszawska" gromadziła kilkadziesiąt tysięcy osób. Zapalonymi graczami był Aleksander Zelwerowicz, Ludwik Sempoliński, Aleksandra Śląska, Władysław Broniewski i Jan Ciszewski. W niedziele, w ogromnym tłoku, miłośników sportowej rywalizacji dowoził na Służewiec specjalny autobus "W" z Placu Defilad.

Przełomem, jak się okazało nie najlepszym dla Służewca, były zmiany ustrojowe po 1989 roku. Stadniny zostały postawione w stan likwidacji, a ich majątki przekazano Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. W ich miejsce utworzono spółki, z których część sprywatyzowano. Dzięki temu konkurencja pomiędzy hodowcami, choć jeszcze nie na wielką skalę, znowu stała się faktem. Cztery lata później zlikwidowano Państwowe Tory Wyścigów Konnych, którego majątek przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa.

Jednoosobowa spółka funkcjonowała do 1999 roku, a w 2000 roku wszystkie jej udziały przekazano Totalizatorowi Sportowemu. Jednak wkrótce potem odebrano mu prawo organizowania zakładów wzajemnych,. W 2001 roku powstaje Polski Klub Wyścigów Konnych , który w 2008 roku podpisuje z Totalizatorem Sportowym umowę na 30-letnią dzierżawę. Przez ponad dekadę "mecenatu" na torze zorganizowano 624 dni wyścigowe, podczas których rozegrano 5226 gonitw, a łączna pula nagród przekroczyła 75 mln złotych.

e.w.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »