Co po rezygnacji premier May?
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May zapowiedziała w piątek rezygnację ze stanowiska przewodniczącej Partii Konserwatywnej 7 czerwca, uruchamiając proces wyboru swojego następcy. Nowy szef torysów przejmie po niej także urząd premiera. O tym, kto obejmie stery po May mogą zadecydować wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Przemawiając na Downing Street, May przyznała: "to jest i zawsze będzie źródłem głębokiego żalu, że nie byłam w stanie zrealizować brexitu". Jak jednak wskazała, po trzykrotnym odrzuceniu proponowanego przez nią porozumienia w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej stało się dla niej jasne, że "w najlepszym interesie tego kraju" leży zmiana na stanowisku premiera.
Premier pozostanie na urzędzie do czasu zakończenia procesu wyboru nowego lidera ugrupowania, co potrwa od czterech do sześciu tygodni. Wyboru dokonają najpierw posłowie Partii Konserwatywnej, którzy zawężą listę kandydatów do dwóch, a ostateczna decyzja należeć będzie do 125 tys. członków partyjnych struktur.
Ogłaszając swoją rezygnację w poruszającym i osobistym przemówieniu, szefowa rządu broniła niespełna trzech lat swoich rządów, wskazując m.in. na determinację, z jaką próbowała zrealizować wolę wyborców z referendum w 2016 roku.
"Czuję się tak samo pewna dzisiaj, jak trzy lata temu, że jeśli w demokracji daje się ludziom możliwość dokonania wyboru, to ma się obowiązek wdrożenia ich decyzji. Zrobiłam wszystko, co byłam w stanie, aby tak zrobić" - powiedziała, wskazując na wielomiesięczne negocjacje z Unią Europejską.
Przypominając postać Sir Nicholasa Wintona, który uratował setki dzieci z Holokaustu przez wywiezienie ich z okupowanej przez nazistów Czechosłowacji do Wielkiej Brytanii, May ujawniła radę, którą otrzymała od niego przed kilkoma laty.
"Podczas pewnego lokalnego wydarzenia, (Winton) wziął mnie na stronę i dał mi radę: +Nigdy nie zapomnij, że kompromis to nie jest brzydkie słowo. Od kompromisów zależą ludzkie życia+. Miał rację" - powiedziała.
Jak tłumaczyła, "kiedy próbujemy znaleźć kompromisy, których potrzebujemy w polityce - czy to przy zrealizowaniu decyzji o brexicie, czy wznowieniu działania rządu w Irlandii Północnej - musimy pamiętać, że tym, co nas przywiodło do tego miejsca (...) była nie tylko decyzja o wyjściu z Unii Europejskiej, ale chęć głębokiej zmiany w naszym kraju".
May wyliczała, że jej rząd "dokończył pracę rozpoczętą przez (jej poprzednika) Davida Camerona i (byłego ministra finansów) George'a Osborne'a", wskazując m.in. na obniżenie deficytu budżetowego i długu publicznego, stworzenie tysięcy nowych miejsc pracy, działania na rzecz poprawy sprawiedliwości społecznej, walkę ze piętnem towarzyszącym trosce o zdrowie psychiczne, a także walkę z konsekwencjami zmian klimatu i zanieczyszczenia środowiska.
"To jest właśnie to, co przyzwoity, umiarkowany i patriotyczny rząd konserwatystów, operujący na wspólnej płaszczyźnie brytyjskiej polityki, może osiągnąć - nawet kiedy walczymy z największym wyzwaniem w czasach pokoju, z jakim zmierzyła się jakakolwiek administracja" - podkreśliła.
Szefowa rządu dodała: "Wiem, że w kolejnych latach może dojść do odnowy Partii Konserwatywnej, kiedy zrealizujemy decyzję o brexicie i będziemy służyć Brytyjczykom za sprawą polityki opartej o nasze wartości". Wskazała na fundamentalne priorytety dotyczące bezpieczeństwa, wolności i tworzenia szans rozwoju dla obywateli.
"Nasza sytuacja polityczna może być obecnie wyjątkowo napięta, ale wciąż jest w tym kraju tak wiele dobrych rzeczy, z których możemy być dumni (...). Wkrótce opuszczę stanowisko, które było zaszczytem mojego życia: druga kobieta premier, ale z pewnością nie ostatnia. (Odchodzę) bez złych emocji, ale z olbrzymim i niezmiennym poczuciem wdzięczności za okazję do służenia krajowi, który kocham" - zakończyła łamiącym się ze wzruszenia głosem.
Wśród głównych faworytów do zwycięstwa w dwustopniowym procesie wyboru nowego lidera - najpierw wśród posłów, a następnie przedstawiając finałową dwójkę kandydatów 125 tys. członków Partii Konserwatywnej - są wymieniani: zdecydowanie prowadzący w sondażach były minister spraw zagranicznych Boris Johnson, były minister ds. brexitu Dominic Raab oraz obecny szef dyplomacji Jeremy Hunt.
Potencjalnych kandydatów będzie jednak prawdopodobnie więcej: swoje kandydatury sugerowali w ubiegłych tygodniach także m.in. minister spraw wewnętrznych Sajid Javid, minister pracy i emerytur Amber Rudd, a także była szefowa klubu parlamentarnego i liderka Izby Gmin Andrea Leadsom, która w 2016 roku przegrała z May w walce o objęcie przywództwa po Davidzie Cameronie.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską najpóźniej 31 października br., ale zmiana na stanowisku szefa rządu może doprowadzić do kolejnego przedłużenia tego terminu, jeśli nowy premier - prawdopodobnie bardziej eurosceptyczny od May - będzie próbował renegocjować wypracowane ze Wspólnotą porozumienie.
Z Londynu Jakub Krupa PAP
Duża zmienność cechuje też funta!
Premier May przegrała swoją polityczną grę o Brexit i odejdzie 7 czerwca - czy to dobrze, czy źle? Wyznaczony termin zdaje się sugerować, że nie ma raczej szans na czwarte głosowanie w Izbie Gmin, które i tak byłoby przegrane. O tym, kto obejmie stery po May mogą zadecydować wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego (głosowanie odbyło się wczoraj, ale publikacja exit-poll jest zakazana) - bardzo słaby wynik torysów i świetne notowania Partii Brexitu mogą zdecydować o radykalizacji postaw i dużych szansach na przejęcie sterów przez Borisa Johnsona. Na wykresie GBP/USD widać, że trend spadkowy pozostaje silny i wcale nie jest powiedziane, że nie wybijemy nowego dna poniżej wczorajszych 1,2604.
Sporządził: Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ