Rewolucja, która się opóźni
14 września w pełni weszła w życie dyrektywa o usługach płatniczych. Nie oznacza to jednak, że już tego dnia w polskich bankach pojawi się fala nowych usług finansowych. Ostrożność i strategie marketingowe sprawiają, że polscy bankowcy nie będą się spieszyć z zasypywaniem rynku nowościami.
Jest jeden kraj w Unii Europejskiej - choć już tylko tymczasowo - gdzie przepisy o usługach płatniczych już obowiązują. Chodzi o Wielką Brytanię, która już od ubiegłego roku je u siebie wprowadziła w nadziei, że to wyprzedzenie da im przewagę konkurencyjną nad instytucjami finansowymi z innych krajów. Tyle że okazało się, że nawet największe banki nie dają sobie rady z implementowaniem nowych rozwiązań, jakie zostały narzucone przez PSD2. Jak powiedział jeden z polskich bankowców, którzy zajmują się nowymi technologiami, dopiero po siedmiu miesiącach udało się pobrać dane od kilku największych instytucji poprzez programistyczną wtyczkę, czyli API. W Polsce wcale nie musi być lepiej.
Polskie banki są mocno zaawansowane technologicznie w stosunku do brytyjskich, więc na pewno poradzą sobie lepiej z wdrożeniem PSD2 niż instytucje brytyjskie. Ale nie wiadomo, o ile lepiej.
Większość dużych i średnich instytucji bankowych w naszym kraju zaoferowało fintechom środowiska testowe, aby te firmy mogły przygotować się do kooperowania po wejściu w życie PSD2. Tak przynajmniej wyglądało to oficjalnie. Bo nieoficjalnie szybko się okazało, że ogłoszenie otwarcia "testowej piaskownicy" nie oznacza, że ona istnieje i działa. Niektóre z sandboxów były fikcją, podobnie zresztą jak w innych krajach UE, a niektóre okazały się bublem.
Warto zwrócić uwagę, że i tak sytuacja polskich fintechów jest lepsza niż w innych krajach. U nas bowiem obowiązuje jeden standard - tzw. Polish API. To oznacza, że nie trzeba przygotowywać odrębnych "wtyczek" dla każdego banku, jak to ma miejsce w wielu innych krajach UE. Aczkolwiek - znowu - standard nie oznacza identyczności. Jak mówią przedstawiciele bankowców - to, w jaki sposób standard Polish API zostanie wypełniony treścią, zależy od poszczególnych banków. To oznacza zaś, że choć wtyczka w każdym banku będzie podobna, to jednak będą pewne różnice, których musi się nauczyć każda firma, która z bankami będzie chciała współpracować.
Nie wszystkie banki w Polsce zdecydowały się na przygotowanie API według polskiego standardu. Citibank Handlowy swój API oparł na zupełnie innych wzorcach, stworzonych w centrali, co oznacza zapewne, że w jego przypadku na nowe usługi wynikające z PSD2 będzie trzeba czekać dłużej niż w innych przypadkach.
Wracając do API - okazało się więc, że ta technologia nie jest prosta i że poziom skomplikowania jest tak wysoki, że banki potrzebują więcej czasu na stworzenie i przetestowanie nowych usług. Wszyscy bowiem mają świadomość, że cokolwiek zostanie ogłoszone, musi być w stu procentach funkcjonalne i działające, inaczej straty spowodowane falstartem mogą być bardzo bolesne.
Poza tym są inne sprawy. PSD2 oznacza zmiany w samych systemach bankowych. Jako pierwszy poinformował o tym bodajże mBank - koniec z papierowymi listami haseł, ale przede wszystkim tzw. silna autoryzacja w bankowości internetowej. Pod pojęciem "silna autoryzacja" należy rozumieć konieczność podwójnej często weryfikacji tożsamości klienta, który zleca usługi bankowe poprzez komputer.
W tej dziedzinie też mogą być opóźnienia. Komisja Nadzoru Finansowego niedawno opublikowała stanowisko, w którym czytamy, że "zgromadzone przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego informacje w zakresie europejskiego rynku usług płatniczych wskazują na niedostateczne przygotowanie uczestników tego rynku do pełnego wdrożenia zasad silnego uwierzytelniania klienta przy płatnościach dokonywanych za pośrednictwem kanałów elektronicznych, w tym zwłaszcza w obszarze e-commerce. Dotyczy to nie tylko dostawców usług płatniczych, lecz także nienadzorowanych interesariuszy rynku usług płatniczych, w tym zwłaszcza odbiorców płatności (sprzedawców, merchantów)". To oznacza, że w Europie wiele firm i instytucji po prostu nie poradzi sobie z nowym obowiązkiem i że trzeba im dać więcej czasu. Komisja siłą rzeczy dała także ten czas krajowym dostawcom. I choć nie wiadomo, ile z firm zechce z tego czasu w Polsce skorzystać, to już widać, że PSD2 w Unii Europejskiej zaliczy spory poślizg.
KNF nie tylko w kwestii zaoferowania dodatkowego czasu maruderom może wpłynąć na sytuację na rynku po 14 września. Nadzór bowiem może zdecydować o być lub nie być danej usługi, jako że część z nich wymaga licencji ze strony KNF. Te postępowania trwają.
"Obecnie w UKNF toczy się 12 postępowań licencyjnych i rejestrowych (łącznie) w ramach, których rozpatrywane są wnioski o uzyskanie przez niebankowe podmioty oferujące lub zamierzające oferować świadczenie usługi inicjowania płatności (PIS) lub usługi dostępu do informacji o rachunku (AIS) jako tzw. third party provider (TPP). Są to postępowania licencyjne w zakresie zmiany zezwolenia na świadczenie usług płatniczych w charakterze krajowej instytucji płatniczej oraz postępowania rejestrowe o wpis do prowadzonego przez KNF rejestru jako dostawca świadczący wyłącznie usługę AIS" - czytamy w odpowiedzi dotyczącej postępowań, jakie w związku z PSD2 trwają w KNF.
Wszystkie te elementy razem wzięte pokazują, że wdrożenie PSD2, nawet w tak zaawansowanym technologicznie sektorze jak polskie banki, okazało się nieproste. To zaś może oznaczać, że także w naszym kraju PSD2 zacznie funkcjonować w sferze praktycznej później. Niektórzy bankowcy sugerują, że nie ma co liczyć na uruchomienie nowych usług już 14 września i że te nowości będą się pojawiać sukcesywnie do końca roku. Wiele jednak wskazuje, że te sugestie, że "nie damy rady", że "to trudne" i że "Brytyjczycy nie dali rady, to i my nie damy" mogą tak naprawdę odwracać uwagę od tego, co się zbliża. Przede wszystkim warto przypomnieć niedawne całkiem informacje, że do środowisk testowych niektórych banków podpięło się po kilkadziesiąt podmiotów. Trudno uwierzyć, że nagle okazało się, że wszystkie pomysły, z jakimi przyszły te podmioty, są niewypałami. Raczej należy uznać, że banki starają się wyłuskać te najciekawsze i zachować je w miarę możliwości na wyłączność. Sugeruje to fakt, że bankowcy nie chcą mówić, co takiego "pichcą" w swoich laboratoriach przed pełnym wdrożeniem PSD2. Wszyscy jednak mówią, że mocno pracują.
Wygląda więc na to, że banki skupiają się przede wszystkim na tym, co może im dać przewagę - lub przez co przewagę mogą stracić na rzecz innych. Bankowcy zwykle bowiem nie chcą mówić o tym, co robią, ale kiedy opowiadają o tym, co się dzieje, zawsze wspominają o usłudze dostępu do informacji o rachunku (AIS). Tę usługę mogą wykonywać fintechy, ale mogą ją wykonywać także banki.
"Wymaga to stosownej zmiany statutu za zezwoleniem KNF. Aktualnie UKNF prowadzi ok. 10 postępowań w sprawie zmiany statutów banków w zakresie nowych usług PIS i AIS (razem: komercyjne i spółdzielcze). Cztery banki komercyjne posiadają już status TPP (mają zgodę KNF na zmianę statutu w zakresie dodania nowych usług płatniczych)" - czytamy w odpowiedzi KNF na pytania dotyczące wdrożenia PSD2.
Czyli mamy 14 do 12 na rzecz banków pod względem przygotowań administracyjnych do PSD2. To oznacza, że każdy bank, który chce być tzw. instytucją pierwszego kontaktu, będzie miał już na samym początku funkcjonowania PSD2 rozwiązanie, które umożliwi podpięcie kont w innych bankach pod własną aplikację bankową.
Tu może warto wytłumaczyć, że owa usługa dostępu do informacji o rachunku tak naprawdę jest rozwiązaniem, które daje klientowi możliwość zarządzania swoimi środkami z różnych banków w ramach jednej aplikacji. To może być także aplikacja bankowa - i wygląda na to, że w warunkach polskich tak właśnie będzie.
Dla banków informacja o tym, co klient ma, gdzie to ma i jak to jest oprocentowane lub spłacane, jest bezcenna. Daje szansę nie tylko na bardziej precyzyjną walkę o klienta - bo będzie można promocję zaoferować Janowi Kowalskiemu, a nie całej rzeszy Polaków - ale także na dokładniejsze konstruowanie oferty, np. kredytowej. Jeśli skupić się na tym, o czym bankowcy wspominają, a nie mówią wprost, to możliwość oferowania kredytów hipotecznych na podstawie danych uzyskanych z usługi AIS jest jednym z celów, jakie instytucje finansowe sobie postawiły. Drugim zaś "świętym Graalem" jest dosprzedaż produktów pozabankowych klientom, a więc polis czy funduszy inwestycyjnych. W tej dziedzinie nawet niewielka zmiana ceny może doprowadzić do wygrania rywalizacji z innymi instytucjami.
AIS może mieć także negatywny wpływ na depozyty przedsiębiorstw. Obecnie banki są zalewane przez depozyty osób prywatnych, więc rezygnują z droższych dla nich depozytów firm. Jeśli banki uzyskają szerszą wiedzę i łatwiejsze narzędzia do walki o lokaty osób fizycznych, to jednocześnie proces ograniczania cen depozytów firm się nasili.
O tym, że pierwsza odsłona wojny konkurencyjnej, jaka wybuchnie po pełnym wejściu w życie PSD2, będzie dotyczyć dostępu do informacji o ofercie konkurentów, świadczy też fakt, że nikt nie spodziewa się większych zmian w usługach inicjowania płatności. Choćby dlatego, że trudno jest narzekać na te usługi w Polsce, gdzie oferowane są one w ramach tzw. pay-by-linków. To rozwiązanie jest i popularne, i stosunkowo bezpieczne, i popularne wśród klientów. Szybkie w warunkach polskich przelewy natychmiastowe nie są zjawiskiem nowym i zaskakującym, inaczej niż na Zachodzie, gdzie można odnieść wrażenie, że pieniądze są wożone rowerem, tak wolno się przemieszczają.
Ale - znowu - twierdzenie bankowców, że u nas jest tak świetnie, że niewiele się zmieni, może być kolejną zasłoną dymną. Bo po pierwszym starciu, jakie będzie dotyczyć AIS, przyjdzie pora na kolejne. W nim kluczową rolę będą odgrywać usługi płatnicze, jakie pojawią się z udziałem fintechów lub jakie zostaną zaoferowane przez banki, pełniące rolę TPP.
Wydaje się, że te usługi będą już bardziej skomplikowane niż w sumie proste dodanie innych kont do aplikacji banku. To oznacza, że trzeba je dłużej opracowywać i dłużej testować. A więc ta część rewolucji, jaką będzie oznaczać pełne wdrożenie PSD2, rozpocznie się z opóźnieniem.
Marek Siudaj
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze