Gaz łącznikiem między węglem a OZE
Odnawialne źródła energii oparte na wietrze czy słońcu potrzebują stabilizatora. Nie zawsze świeci słońce, podobnie nie zawsze mamy wietrzną pogodę. Tymczasem dostawy energii muszą być stabilne i przewidywalne. Nie ma jeszcze opracowanego efektywnego systemu magazynowania energii na taką skalę. Dlatego dobrym zabezpieczeniem systemu mogą być przejściowo bloki opalane gazem ziemnym.
Z raportu Forum Energii "Transformacja energetyczna w Polsce" wynika, że w 2019 roku wciąż kluczowy był udział węgla w produkcji energii elektrycznej - wyniósł blisko 74 proc., ale warto zwrócić uwagę, że nastąpił tu spadek o 4,8 pkt. proc. w porównaniu z rokiem 2018. Udział OZE ukształtował się na poziomie 15,4 proc. (był najwyższy w historii), a gazu 8,8 proc.
Obecnie w Polsce emisyjność jednostek opartych o gaz jest ponad dwa razy niższa niż w przypadku bloków węglowych. Jak zauważa Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), wraz z zaostrzaniem się polityki energetycznej UE i rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2, jednostki gazowe zyskują na opłacalności.
PIE dodaje, że scenariusz wyłączeń najstarszych bloków węglowych w Polsce w latach 2020-2025 stwarza przestrzeń dla nowych jednostek kogeneracyjnych opartych o gaz, czemu sprzyja również malejąca cena błękitnego paliwa i jego rosnąca dostępność. Ceny gazu spadały przez cały 2019 rok, jak również w tym roku. Przyczyną jest nadpodaż LNG.
Polska od wielu lat pracuje nad dywersyfikacją dostaw gazu. Chce się uniezależnić od kierunku rosyjskiego, na który była zdana przez długi czas. Zbudowała terminal LNG w Świnoujściu. Obecnie moc regazyfikacyjna wynosi 5 mld m sześc. gazu rocznie, ale w wyniku rozbudowy zwiększy się ona do 7,5 mld m sześc. Kupujemy gaz skroplony z Kataru, Stanów Zjednoczonych i z Norwegii.
Dodatkowo budowany jest gazociąg Baltic Pipe, łączący polski system przesyłowy ze złożami norweskimi. Przepustowość tej rury wyniesie 10 mld m sześc. rocznie. Do tego dochodzi wydobycie własne na poziomie mniej więcej 4 mld m sześc. rocznie.
Niezależnie od tego rozbudowane zostały interkonektory między Polską a krajami sąsiednimi. Teraz trwają inwestycje w rozbudowę krajowej sieci przesyłowej, by rozsyłać gaz z północy na południe. Istnieją więc odpowiednie warunki, by myśleć o budowie kolejnych jednostek energetycznych opalanych błękitnym paliwem.
Gaz jest postrzegany jako paliwo przejściowe, które zastąpi węgiel na kilka dekad, dopóki systemy energetyczne nie przestawią się całkowicie na OZE.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
W Polsce największym w kraju producentem energii elektrycznej z elektrociepłowni gazowych jest PKN Orlen. Posiada on dwa bloki gazowo-parowe: w Płocku i Włocławku. Koncern jest też największym odbiorcą gazu.
W końcu kwietnia płocka firma przejęła formalnie gdańską Energę. Tym samym aktywa energetyczne w posiadaniu grupy Orlen zwiększyły się istotnie. Energa ma w planach budowę dwóch bloków gazowych. Chodzi o blok gazowo-parowy o mocy 450-750 MWe w Grudziądzu i elektrownię gazowo-parową w Gdańsku, o mocy ok. 450 MWe. Orlen chce kontynuować te projekty.
Spółka wyraziła też w ostatnich dniach gotowość do zaangażowania się w budowę bloku w Ostrołęce, którą pierwotnie miały realizować wspólnie Energa i Enea, pod warunkiem jednak zamiany paliwa z węgla na gazowe. PKN Orlen argumentuje, że realizacja Ostrołęki C w technologii gazowej wpisuje się w strategię firmy zakładającą nisko- i zeroemisyjne źródła energii.
Jak wynika z danych rynkowych, w 2000 roku w całej Europie zainstalowane moce gazowe wynosiły 125 GW, tymczasem w 2020 r. jest to już 247 GW. Przykładowo we Włoszech zwiększyły się one z 21 do 43 GW, w Wielkiej Brytanii z 25 do 37 GW, w Hiszpanii z 3 do 33 GW, w Niemczech z 21 do 24 GW, a we Francji z 4 do 13 GW. W Polsce wynoszą one obecnie 2,76 GW.
morb