Dyskusja o stanowiskach w UE w cieniu deficytu
We Włoszech, gdzie niemal cała uwaga rządu skoncentrowana jest na tym, by uniknąć proponowanej przez Komisję Europejską procedury nadmiernego deficytu z powodu rekordowego długu, sprawa nominacji na unijne stanowiska schodzi w dyskusjach na drugi plan.
Polityczna debata na temat rozdziału stanowisk w UE zbiegła się w czasie z zabiegami gabinetu Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi, by udowodnić Komisji, że stan publicznych włoskich finansów jest lepszy niż ona twierdzi. Na środę zapowiedziano posiedzenie gabinetu Giuseppe Contego, w czasie którego zostanie oszacowany budżet. Jak zapowiedział premier, przedstawione zostaną dane, które potwierdzą, że nie ma powodu do obejmowania kraju unijną procedurą.
Przed kilkoma dniami Conte mówił w Izbie Deputowanych w Rzymie, że nominacje w UE powinny być "sygnałem zmian" dla obywateli. Podkreślił jednocześnie, że Włochy jako kraj założycielski Unii w dyskusjach na ten temat muszą odgrywać centralną rolę.
Wyjaśnił również, że rząd oczekuje przyznania jego krajowi w Komisji "pierwszoplanowego stanowiska ekonomicznego". Jak zauważył jeden z komentatorów w stacji Radio 24, swoistą ironią jest to, że państwo zagrożone procedurą nadmiernego deficytu i borykające się z poważnymi problemami finansowymi, aspiruje do tego właśnie urzędu.
Według prasy obecnie największe szanse jako kandydat Włoch na stanowisko komisarza ma szef Urzędu Rady Ministrów, prominentny polityk Ligi Giancarlo Giorgetti. Jego kandydaturę forsuje lider tego ugrupowania, wicepremier Matteo Salvini. Podczas spotkania z federacją krajowego rzemiosła Salvini oświadczył: "Moim zadaniem jest doprowadzenie do tego, aby komisarz, który będzie reprezentował 60 milionów Włochów, nie zajmował się filozofią czy biurami podróży, ale pracą, firmami, rzemiosłem, prawdziwym życiem".
Jak dodał, zostanie on wskazany "przez włoski rząd, by bronić interesów pracowników i włoskich firm".
W ocenie komentatorów kandydatura Giorgettiego nie powinna wywołać sprzeciwu koalicyjnego Ruchu Pięciu Gwiazd. Problem jednak, jak się ocenia, może pojawić się przy rozdziale stanowisk w Komisji Europejskiej. Ponieważ ten były wiceminister ds. infrastruktury i transportu w drugim rządzie Silvio Berlusconiego nie ma żadnego doświadczenia na forum unijnym, mało prawdopodobne jest, by otrzymał w KE ważne stanowisko, zwłaszcza ekonomiczne, czego domaga się rząd.
Jako kolejną przeszkodę wymienia się możliwe odrzucenie jego kandydatury jako reprezentanta tzw. suwerenistów w głosowaniu w Parlamencie Europejskim przez prawdopodobną wielką koalicję zbudowaną m.in. przez Europejską Partię Ludową oraz socjalistów (S&D).
We włoskich mediach jako potencjalny kandydat na komisarza UE wymieniany jest obecny szef dyplomacji Enzo Moavero Milanesi. W rozmowie z dziennikarzami w Trieście powiedział on, że nie czuje się kandydatem, ale jak zarazem zaznaczył, jest do dyspozycji, gdyby zwrócono się o to do niego. Przypomniał, że ma ponad 20-letnie doświadczenie pracy w instytucjach UE.
Obecnie troje Włochów zajmuje kluczowe stanowiska w UE; to ustępujący przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani, który wcześniej mówił, że chciałby pozostać na drugą kadencję, a także prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi i szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
Z Rzymu Sylwia Wysocka