Krajom takim jak Polska euro jest niepotrzebne?
Szersze powiązania gospodarcze Niemiec m.in. z Polską służą lepszej konkurencyjności Niemiec i wyższym płacom w RFN, pisze "Handelsblatt".
"Rozszerzenie UE na wschód uczyniło niemiecką gospodarkę bardziej odporną na kryzysy" - taką opinię Gabriela Felbmayra, dyrektora badań handlu zagranicznego w monachijskim instytucie Ifo przytacza "Handelsblatt" w artykule pod tytułem "Jak rozszerzenie UE zapewnia nam rekordowo wysokie płace".
Autor artykułu przytacza szereg przykładów korzyści, jakie z powiększenia UE czerpie niemiecka gospodarka. "Niemieccy producenci samochodów i maszyn mają wielu podwykonawców w Polsce, na Węgrzech czy w Słowacji. Poprzez przeniesienie części produkcji do Europy Wschodniej stworzyli swego rodzaju bufor, twierdzi Felbermayr. Gdy załamywała się koniunktura, można było czasowo wstrzymać dostawy stamtąd, co stabilizowało zatrudnienie w Niemczech. Kiedy nastąpił drastyczny spadek niemieckiego eksportu, zmniejszył się także w tym samym stopniu import z krajów Europy Wschodniej. W ten sposób można było złagodzić wpływ kryzysu na niemiecką gospodarkę.
W opinii Felbermayra poszerzenie UE na wschód wzmocniło także konkurencyjność niemieckiej gospodarki. "Dzięki taniej produkcji podzespołów w Europie Wschodniej niemiecka gospodarka mogła stać się bardziej konkurencyjna. To zabezpiecza stosunkowo wysokie płace w Niemczech" - cytuje "Handelsblatt" opinię ekonomisty, zaznaczając, że dla niemieckiego rynku pracy przystąpienie krajów wschodnioeuropejskich miało jeszcze jeden pozytywny efekt. "Rozszerzenie wywołało napływ siły roboczej. Przyjechali ludzie będący samodzielnymi podmiotami gospodarczymi i rozwinęli działalność w regionach silnych gospodarczo, jak Hesja, Bawaria czy Hamburg", pisze "Handelsblatt" powołując się na eksperta ds. rynku pracy Karla Brenkego z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW). "Ci napływowi pracownicy byli z reguły dobrze wykwalifikowanymi fachowcami".
"Niektóre z `nowych' krajów członkowskich, jak Estonia, Łotwa, Słowenia czy Słowacja, mają już nawet tymczasem euro. Ekonomista z DIW jest jednak sceptyczny, czy było to sensowne. W jego opinii nowe państwa członkowskie mogłyby lepiej sterować swoim procesem nadrabiania ekonomicznych zaległości zachowując własne waluty. 'Kraje Europy Wschodniej miały tę zaletę, że nie były w eurogrupie. Przez to mogły sterować kursem wymiany swoich walut adekwatnie do swej produktywności. W mniejszych krajach, o silnych powiązaniach handlowych, można było to jeszcze zrozumieć, że chciały mieć euro. `Ale krajom takim jak Polska euro jest niepotrzebne'", pisze "Handelsblatt".
Małgorzata Matzke, red.odp.:Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle