Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Kryzys naszym finansowym sprzymierzeńcem

Obecny kryzys finansowy ułatwi Polsce i innym krajom akcesyjnym spełnienie kryterium inflacyjnego z Maastricht, ponieważ presja inflacyjna wyraźnie słabnie - powiedział PAP główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) Erik Berglof.

Stopa inflacji w Polsce obniżyła się do 3,3 proc. rok do roku w grudniu.

Analitycy skorygowali w dół swoje prognozy inflacyjne na koniec br. do nieco powyżej 2,0 proc. rok do roku. Kryterium inflacyjne wymaga, by średnia stopa inflacji w ciągu roku poprzedzającego wejście do EMU nie była wyższa niż 1,5 proc. od poziomu wyznaczonego przez średni poziom inflacji dla trzech państw o najniższej inflacji w UE.

We wrześniu ub. r., gdy premier Donald Tusk ujawnił, że zamiarem rządu jest spełnienie kryteriów przynależności do Unii Gospodarczo- Walutowej (EMU) w 2011 r., wskazywano na trudności stwarzane przez wysoką wówczas stopę inflacji i wynikającą stąd potrzebę utrzymywania wysokich stóp procentowych.

Obecna sytuacja, według Berglofa, jest inna nie tylko z tego względu, że presja inflacyjna zmalała, lecz także dlatego, iż nastawienie do euro, zarówno w państwach przynależących do EMU, jak i aspirujących do niej zostało przewartościowane.

- Kraje akcesyjne uświadomiły sobie, że są wystawione na szok wywołany załamaniem globalnego systemu finansowego i pozbawione korzyści wynikających z członkostwa w EMU. Z kolei kraje eurostrefy zdały sobie sprawę, że europejski system finansowy rozciąga się poza eurostrefę, a nawet poza UE - podkreślił.

- Kryzys wysunął zwolenników wstąpienia do euro w krajach akcesyjnych na pierwszy plan, ponieważ korzyści z przynależności do dużego obszaru walutowego stały się wyraźne zarówno dla państw przynależących do niego, jak i pozostających poza nim - zaznaczył Berglof.

- Wyraźniejsza chęć wstąpienia do eurostrefy ze strony nowych krajów UE, idzie w parze z poprawą perspektywy na przyjęcie nowych krajów UE do eurostrefy. Można realistycznie zakładać, iż kryzys zwiększa prawdopodobieństwo, że Polska i inne kraje akcesyjne wejdą do eurostrefy szybciej niż przewidywano przed wystąpieniem kryzysu - dodał.

Główny ekonomista EBOR zastrzegł zarazem, iż wejście do EMU państw pozostających pod opieką MFW, jak np. Węgier, czy państw zagrożonych destabilizacją, jak republiki bałtyckie lub Bułgaria, musiałoby stworzyć praktyczne trudności i na obecnym etapie nie wchodzi w grę. Inną trudność stwarzają wahania kursowe walut widoczne na przykładzie złotego.

Wprowadzenie euro wymaga 2-letniego pobytu waluty w ERM-2 i utrzymania nie tylko górnego i dolnego progu odchyleń (+/- 15 proc.), ale również wykazania się walutową stabilnością, a więc niskimi wahaniami.

Berglof wypowiadał się na briefingu dla dziennikarzy w siedzibie EBOR-u w towarzystwie pierwszego wiceprezydenta banku Varei Freemana.

Obaj zapewnili, że w obecnym roku finansowym zaangażowanie banku w krajach Europy Centralnej zwiększy się o 500 mln euro, a wśród priorytetów wskazali na wsparcie małych i średnich firm, które są zwykle najbardziej poszkodowane przez trudności w dostępie do kredytu.

Przedstawiciele EBOR-u powiedzieli, że bank jest w trakcie korygowania w dół średnich prognoz wzrostu dla państw, w których działa z ok. 3,0 proc. w listopadzie ub. r. do poniżej 2,0 proc. obecnie, ale nie podali nowych prognoz dla poszczególnych państw.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | ekonomista | presja | EBOR | Europejska Unia Monetarna | kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »