Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Po co pchamy się do strefy euro?

Strefa euro to system, gdzie niestety słabe kraje żyją na koszt tych rozwiniętych. Nie rozumiem, jak kraj, który chce się rozwijać i jest w dobrej kondycji, mógłby chcieć dołączyć do strefy euro - przyznał prof. Vernon Smith, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii w 2002 roku w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Berendą.

Krzysztof Berenda: Panie profesorze, co jest nie tak z zarządzaniem gospodarczym w Europie?

Vernon Smith: - To samo, co w Ameryce z rynkiem nieruchomości. Zbyt wiele ludzi kupuje rzeczy, na które ich nie stać za cudze pieniądze. Problem z europejskimi rządami jest taki, że to ludzie są tymi innymi. Rząd każe ludziom kupować własne obligacje. Problem długu wziął się stąd, że kraje coraz częściej żyją ponad stan, a teraz nie radzą sobie z długami.

I to teraz jest największy problem Europy?

Reklama

- To był problem w Stanach z rynkiem nieruchomości. To jest problem niektórych europejskich państw.

To czy w takim razie pomysł strefy euro i jednej europejskiej waluty ma sens?

- To system, gdzie niestety słabe kraje żyją na koszt tych rozwiniętych. To ogon merda psem. Europa musi to zmienić. Trzeba zmniejszyć zachęty do takiego działania. Utrudnić dostęp do unijnej pomocy. To będzie bardzo trudne. Ja naprawdę nie rozumiem, jak kraj, który chce się rozwijać, jest w dobrej kondycji, mógłby chcieć dołączyć do strefy euro.

Polska jako kraj z ogromnym wzrostem PKB, na poziomie 4,2 procent, powinien zrezygnować z wejścia do euro zony?

- Nie wiem dlaczego kraj, który chce wolności i niepodległości miałby chcieć dołączać.

A czy strefa euro może się rozpaść?

- Tak, jeżeli będzie źle to na pewno. Są tam kraje z problemami jak Grecja i Irlandia. Tylko międzynarodowa pomoc czasowo trzyma je na powierzchni. Ale te kraje same muszą się zdyscyplinować. Inaczej staną się zależne od tych państw, które dają im pieniądze.

Ma pan jakikolwiek pomysł, jak powstrzymać rozprzestrzenianie się w Europie zarazy długu?

- Jedyny sposób, żeby to naprawić, to pozwolić tym krajom zbankrutować. Potem same będą musiały się otrząsnąć i narodzić na nowo - zdrowe. Inaczej nie będą mogły funkcjonować. Kraje, które chcą pomocy, trzeba kierować do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. On pomaga, ale ma bardzo restrykcyjne warunki tej pomocy.

MFW siłą zmieni gospodarki tych krajów. Zniechęci je do zadłużania się. Nie ma innego sposobu na naprawienie tej sytuacji bez zdyscyplinowania tych krajów.

Panie profesorze, porozmawiajmy o kryzysie globalnie. Jesteśmy na początku tego kryzysu, w połowie, na finiszu?

- Kompletnie nie wiem.

Jak pan myśli?

- Naprawdę nie wiem. Większość poprzednich kryzysów bierze się z baniek spekulacyjnych na rynku nieruchomości. Wróćmy do wielkiego kryzysu z lat trzydziestych. Wtedy okazało się, że te bańki niszczą równowagę w domowych finansach zwykłych ludzi. Okazuje się, że ich domy kosztują na rynku mniej, niż wynosi ich prawdziwa wartość.

Gdy bank, który ma hipotekę na tym domu bankrutuje, nagle okazuje się, że ten dom, który zabezpiecza kredyt jest nic nie wart. Dlatego bank musi mieć bufor. Rezerwę gotówki. Naprawę trzeba zacząć z tego poziomu. Bankructwo jednego klienta banku nie może zagrażać innemu klientowi.

To częściowo rozwiązano w latach trzydziestych. Wprowadzono na przykład wkład własny przy kredytach. I to działało, do czasu aż rządy zaczęły ułatwiać ludziom dostęp do kredytów. Pytanie kiedy rządy to zrozumieją i spróbują zmienić. Dlatego nie jestem w stanie przewidzieć kiedy kryzys się skończy. Nikt nie jest.

Jeżeli pan znajdzie kogoś kto mówi, że wie, to jestem pewien, że jest w błędzie.

Polska ma wzrost PKB na poziomie 4,2 proc., ale i ogromny dług publiczny, który zbliża się do poziomu 55 proc. PKB. Czy ten wzrost może być naszą polisą ubezpieczeniową od kryzysu?

- To na pewno najlepsza polisa jaką macie. Ale jeśli wziął się stąd, że rządy, banki i wy podejmowaliście ryzyko, to wy ten wzrost możecie szybko stracić. Waszą naczelną regułą powinno być to co o czym muszą pamiętać Stany Zjednoczone, albo Niemcy.

Czyli?

- Nie żyjcie nadzieją, że w przyszłości tak uda wam się opodatkować ludzi, żeby spłacić dzisiejsze długi.

To naszym priorytetem powinno być teraz ścinanie długu, a nie utrzymanie wzrostu?

- Priorytetem powinno być utrzymanie stabilnego wzrostu, ale musicie też systematycznie zmniejszać zadłużenie.

Krzysztof Berenda

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Laureat Nagrody Nobla | Nagrody Nobla | kraje | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »