UE za pół roku będzie "skończona"?
Goszcząca w Rzymie przewodnicząca francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen zadeklarowała w poniedziałek wraz z wicepremierem Włoch Matteo Salvinim z prawicowej Ligi, że oboje chcą stworzyć inną UE, z odmiennymi wartościami i zasadami.
W wystąpieniu na zjeździe prawicowej włoskiej organizacji związkowej UGL w Wiecznym Mieście Le Pen oświadczyła, że "Unia Europejska podeptała wartości solidarności". Salvini oznajmił zaś, że włoski rząd Ligi i antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd nie zejdzie z obranej drogi.
"Znajdujemy się w historycznym momencie. W maju zdołamy doprowadzić do powstania Unii, dla której punktem wyjścia będą nowe wartości, przeciwko globalizacji" - mówiła przywódczyni Zjednoczenia Narodowego, odnosząc się do wyborów do Parlamentu Europejskiego, które mają odbyć się w maju 2019 roku. "To walka, którą prowadzimy razem z Matteo Salvinim w przekonaniu o potrzebie zmiany w Europie" - podkreśliła.
Wicepremier i szef MSW Salvini oświadczył zaś, że podziela z Le Pen tę samą "wizję Europy rolnictwa, pracy, walki z imigracją". "Jesteśmy przeciwko wrogom Europy, którymi są (przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude) Juncker i (komisarz ds. ekonomicznych i finansowych Pierre) Moscovici, zamknięci w bunkrze w Brukseli" - podkreślił Salvini w wystąpieniu na zorganizowanej przez UGL konferencji "Wzrost gospodarczy i perspektywy socjalne w Europie Narodów".
Szef włoskiego MSW zaznaczył, że "podziela z Le Pen wartości, zasady, poczucie dumy". "Pod koniec maja - jak mówił - dojdzie do rewolucji zdrowego rozsądku".
Nawiązując do wyborów do PE, Salvini ocenił, że "do maja narody europejskie zdadzą sobie sprawę z tego, że prawo do pracy jest przed wszystkim innym". "60 milionów opowie się za swoim krajem, nie bacząc na Brukselę" - dodał.
Lider Ligi wyraził opinię, że obywatele głosują "niezależnie od nagłówków w gazetach" i notowań obligacji na rynkach. Jego zdaniem na rynkach trwa konfrontacja między "realną i wirtualną gospodarką", między "prawdziwym życiem a rzeczywistością finansową".
Salvini oświadczył, że gdyby chciał "myśleć w złym duchu", to wtedy zacząłby podejrzewać, że dochodzi do manipulacji na rynkach dlatego, że "wracają Włochy, które się rozwijają, a nie wyprzedają swoje firmy".
"To działania spekulantów w stylu (amerykańskiego finansisty George'a) Sorosa, którzy chcą upadku kraju, by wykupić dobrze działające firmy za bezcen" - zapowiedział. "W imieniu rządu mówię, że nie cofniemy się. Niech ten, kto chce spekulować na włoskiej gospodarce wie, że traci czas" - oświadczył wicepremier.
Z Rzymu Sylwia Wysocka
Przypomnijmy, ze wicepremier Luigi Di Maio z Ruchu Pięciu Gwiazd powiedział w sobotę w Rzymie, że Unia Europejska z obecnymi władzami będzie "skończona" za pół roku. Wyraził opinię, że majowe wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosą polityczne "trzęsienie ziemi".
Di Maio, minister rozwoju gospodarczego i pracy oraz polityczny lider antysystemowego ruchu w przemówieniu wygłoszonym na festynie krajowego związku rolników w Wiecznym Mieście oświadczył: "Nie przyszedłem tu, by podnosić głos przeciwko Unii, bo - powiedzmy prawdę - za pół roku obecna Europa będzie skończona". Dodał, że UE z obecnymi władzami przetrwa "kilka miesięcy".
Podkreślił, że po wyborach do PE dojdzie do takiego samego "trzęsienia ziemi, jakie przyniosły wybory we Włoszech" w marcu.
Następnie wicepremier oświadczył: "To zaś znaczy, że żądania, które były ignorowane i zdradzane, dotrą do Parlamentu Europejskiego z czterokrotnie większą siłą". W swym wystąpieniu Luigi Di Maio odniósł się do wysłanego w piątek do włoskiego rządu z Komisji Europejskiej listu, w którym wyrażone zostało zaniepokojenie planem budżetu z powodu odejścia od wcześniejszych ustaleń z UE. Niepokój budzi głównie prognozowany na przyszły rok deficyt na poziomie 2,4 proc. PKB.
"Spodziewaliśmy się, że ten projekt nie spodoba się w Brukseli. Teraz rozpoczyna się dialog z Komisją Europejską, ale jasne musi być to, że nie na mowy o zrobieniu kroku wstecz" - zapowiedział wicepremier Włoch.