Upadek Włoch byłby końcem euro
Perspektywa przyjęcia przez parlament jeszcze w tym tygodniu rządowego pakietu oszczędnościowego wpłynęła na zmianę nastrojów na giełdzie w Mediolanie.
Do większych cięć budżetowych zachęcił rząd Silvio Berlusconiego prezes narodowego banku włoskiego Mario Draghi, który od 1 listopada obejmie stanowisko prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Główny indeks giełdy w Mediolanie w południe wskazywał plus dwa procent. Po czarnych piątku i poniedziałku, gdy na tym samy placu "z dymem poszło" blisko 16 miliardów euro, klimat wyraźnie się poprawił. Poprawa ta może być jednak krótkotrwała - uważa prezes narodowego banku włoskiego Mario Draghi.
Przemawiając na spotkaniu związku banków włoskich przyszły prezes Europejskiego Banku Centralnego przestrzegł, że jeśli nie dokona się cięć innych wydatków, konieczne będzie podniesienie podatków. To ostatnia rzecz, jakiej pragnąłby premier Berlusconi, który w kampanii wyborczej trzy lata temu obiecywał ich obniżenie.
Zgodnie z umową, jaką zawarły koalicja i opozycja, pakiet oszczędnościowy przyjęty zostanie w czwartek w Senacie, a w piątek w Izbie Deputowanych. Przewiduje on uzyskanie ponad 50 miliardów euro, tak by w roku 2014 Włochy osiągnęły równowagę w finansach publicznych. Obecnie zadłużenie państwa wynosi 119 procent PKB.
_ _ _ _
Włoska gospodarka odczuwa słabe ożywienie po kryzysie, a budżet wymaga racjonalizacji wydatków i ograniczenia długu - ocenił Międzynarodowy Fundusz Walutowy po spotkaniu swojej rady dyrektorów. W komunikacie MFW uznał, że Włochy muszą przeprowadzić reformy strukturalne by powrócić na ścieżkę wzrostu.
Jednocześnie pochwalił Rzym za plan redukcji deficytu finansów publicznych, który w 2014 roku ma zejść prawie do zera. Pogłoski o złej kondycji Włoch, których dług wynosi 120 procent PKB kraju, spowodowały duże zaniepokojenie rynków. Odbiło się to także na kondycji polskiej waluty, która rekordowo osłabiła się względem szwajcarskiego franka.