Paweł Borys: Po przejściowych trudnościach gospodarka wróci do równowagi już w przyszłym roku
- Firmy tego nie przetrwają – mówił podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu Cezary Kazimierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. I nie chodzi wcale o podwyżki cen prądu, gazu czy opału, choć one już są odczuwalne przez biznes. Chodzi o żądania płacowe pracowników. Przedsiębiorcy spodziewają się potężnej fali na jesieni.
Partnerem publikacji jest Polski Fundusz Rozwoju
Przypomnijmy, że płace realne w sektorze przedsiębiorstw spadły realnie w maju i czerwcu tego roku. Wzrost wynagrodzeń był niższy od inflacji. Spadek realnych płac to warunek poskromienia inflacji, która ma popytowy charakter. Ale w lipcu płace realne znowu wzrosły. A Cezary Kazimierczak mówi, że przedsiębiorcy spodziewają się, że na jesieni pracownicy będą przychodzić do nich z kolejnymi żądaniami podwyżek.
- Jest presja płacowa, w firmach już się zaczyna, zaczynają się agresywne żądania (...) Firmy tego nie wytrzymają, nie ma cudów - powiedział Cezary Kazimierczak.
Prezes Polskiego Funduszy Rozwoju Paweł Borys mówił, że właśnie płace, a nie energia są kosztem, z którym firmy radzą sobie coraz trudniej. Podkreślił także, że sam zna piekarzy, dla których wynagrodzenia są najbardziej dotkliwym składnikiem kosztów.
- W piekarniach dużo większe znaczenie niż energia mają płace (...) Z cenami energii jeszcze sobie damy radę, ale z płacami może być trudniej (...) Z perspektywy utrwalenia się inflacji w Polsce na pierwszym miejscu jest dostępność pracowników i presja płacowa - powiedział Paweł Borys.
Prezes PFR dodał, że wzrost cen energii spowodował, iż w otoczeniu premiera powstał zespół, który ma zdiagnozować branże energochłonne, czyli najbardziej zagrożone wzrostem cen energii i być może rząd zaproponuje dla nich jakieś wsparcie.
- To nie jest normalny cykl biznesowy. W normalnym cyklu firmy nieefektywne znikają z rynku. Ale jeśli są szoki zewnętrzne, nieprzewidziane, w normalnym biznesie nie można oszacować takiego ryzyka (...) Rolą państwa w takiej sytuacji jest zapewnienie wsparcia - powiedział.
Cezary Kazimierczak mówi jednak, że obecnie "tarcza" dla firm powinna być znacznie bardziej umiarkowana.
- Trzeba pomagać firmom ale minimalnie. Nowa tarcza powinna dać środki na przetrwanie. Pozwolić im przetrwać ale na minimum socjalnym - powiedział.
Takim szokiem zewnętrznym i nieprzewidywanym była pandemia. A Polski Fundusz Rozwoju wyspecjalizował się w zapewnianiu wsparcia w okresach nieprzewidywalnych szoków, właśnie w okresie pandemii. Zdaniem Pawła Borysa skutkiem tego jest dobra kondycja polskiego sektora przedsiębiorstw.
Paweł Borys przytacza dane, że w okresie pandemii pomoc publiczną otrzymało 350 tys. firm, a tylko 10 proc. działających w najbardziej poszkodowanych branżach zwalniało pracowników. Przeciętne przedsiębiorstwo z sektora małych i średnich firm miało przed pandemią rezerwę płynności na sześć tygodni, a na koniec zeszłego roku miało bufor starczający na 12 tygodni.
Ani pandemia ani wojna, ani "czarne" - jak to określają analitycy - dane makroekonomiczne nie studzą optymizmu Pawła Borysa. Przewiduje on, że po przejściowych trudnościach gospodarka wróci do równowagi już w przyszłym roku.
- W przyszłym roku ustabilizujemy gospodarkę, inflacja wyraźnie spadnie, nadejdzie ożywienie, rynek pracy będzie stabilny - prognozuje prezes PFR.
Partnerem publikacji jest Polski Fundusz Rozwoju
Materiały promocyjne