Polska firma pracuje nad specjalną drukarką 3D żywych organów. "Łatwiejsze jest wysłanie sondy na Marsa"
Na świecie są już biodrukarki 3D, jednak druk całych żywych organów jest trudniejszy niż lot sondy na Marsa, ale właśnie nad tym pracujemy - deklaruje Andrzej Burgs, założyciel i prezes firmy Sygnis.
- Globalny rynek drukarek 3D to już 14 mld dolarów rocznie i szybko rośnie
- Wyzwaniem nie jest już sam druk 3D, a użycie do niego różnych materiałów
- Za 2 lata premiera Sygbio i testy druku 3D z użyciem... żywych komórek
- Globalny rynek druku 3D w 2021 r. wyceniono na niemal 14 mld dol. Z perspektywą wzrostu w w latach 2022-2030 o ponad 20 proc. rocznie. Sygnis rośnie razem z całym rynkiem. W 2017 roku był nas... dwóch, dziś po wzrostach firmy o kilkadziesiąt procent r/r zatrudniamy 150 osób. W skali globalnej wszystkie podmioty naszej branży są relatywnie niewielkie, ale wprowadzają innowacje, na które czekają giganci np. przemysłu ciężkiego. Nie jesteśmy duzi, za to dajemy dużą wartość dodaną. Czujemy że naprawdę możemy zmieniać świat! - mówi Burgs.
- Ograniczają nas tylko prawa fizyki i chemii, ale z nimi też się zmagamy. Jeżeli dziś nie jesteśmy w stanie przetwarzać jakiegoś materiału na odpowiednio dużą skalę, to szukamy sposobu jak to zrobić. Wyzwaniem nie jest zresztą już sam druk 3D, a możliwość użycia do niego różnych materiałów - dodaje.
- Nadchodzące spowolnienie gospodarcze jest dla branży zagrożeniem, ale i szansą. Zagrożeniem, bo wiele firmy wciąż traktuje drukarki 3D jako innowację, a gdy chcemy ograniczać koszty, to tniemy właśnie wydatki na innowacje zgodnie z hasłem "wróćmy do tego na czym się dobrze znamy". Szansą, bo wytwarzanie w ten sposób np. rozmaitych części jest tanie, wymaga niewielkich ilości energii i pozwala na wytwarzanie krótkich serii elementów, po prostu "na żądanie" - niczego nie trzeba więc magazynować na nie wiadomo jak długo. To ważne gdy chcemy trzymać koszty w ryzach. Druk 3D to w istocie technika oszczędzania, a przecież to właśnie jest najbardziej istotne w kryzysie - tłumaczy.
- W tej branży jesteśmy na poziomie światowym z jednym wyjątkiem: zasobów kapitałowych. Dzięki nim na świecie podobne firmy mogą się rozwijać szybciej - mają więcej inżynierów i naukowców, szybciej wykonują badania, mają też więcej pieniędzy na marketing. Polskie firmy nadrabiają dystans - także w tej branży - zwinnością i sprytem. Pracujemy nad dziedzinami naprawdę pionierskimi np. technologię druku 3D ze szkła dla fotoniki czy optoelektroniki opracowaliśmy jako pierwsi na świecie. Nasza drukarka umożliwia nawet czternastokrotne skrócenie procesu produkcji jednego włókna światłowodu. Dziś to nisza, za chwilę zaczną to robić także inni, będziemy więc szukać kolejnej. A co do kapitałów - jesteśmy notowani na giełdzie w Warszawie, ale to przystanek, celem jest Wall Street - podkreśla.
- Na świecie istnieją już biodrukarki, ale wciąż raczej na poziomie testowym, który pozwala weryfikować działanie leków czy kosmetyków. Nie potrafimy jednak wydrukować np. całych organów, nie możemy zrobić tego kolejnego kroku w rozwoju biodruku czy transplantologii. Pracujemy nad drukarką Sygbio, która powinna być gotowa w 2024 roku - pozwoli na cykl testów, które ostatecznie mają umożliwić drukowanie całych żywych organów. Wyzwanie jest ogromne - można powiedzieć że łatwiejsze jest wysłanie sondy na Marsa. Mówimy o stworzeniu organu, który przeżyje proces druku i zaadoptuje się jako część organizmu do którego zostanie wszczepiony. Komórki organizmów można wyizolować i namnażać już dziś - my musimy się nauczyć jak je odżywiać i utrzymać przy życiu podczas druku, bo jeśli trwa on zbyt długo - zaczynają umierać - mówi Burgs.
- Nie myślałem że 5 lat po stworzeniu firmy będziemy w tym miejscu, sądziłem że zajmie nam to więcej czasu. Nawet niedawne przejęcie ZMorph - jednego z największych i najdłużej działających polskich producentów drukarek 3D - planowaliśmy dopiero za 2 lata. Wszystkie elementu układanki dopasowały się po prostu szybciej. Co do zasady, jestem otwarty na zmiany, a na takie - szczególnie - podsumowuje rozmówca Interii.
Rozmawiał Wojciech Szeląg