Cyfrowa Polska bez "białych" plam? Łatwo nie będzie
Na stole leżą potężne środki publiczne na inwestycje w cyfrową transformację Polski. Z Krajowego Planu Odbudowy jest to ok. 20 mld zł. Nowy Program Operacyjny Polska Cyfrowa to kolejne 9 mld zł. Natomiast Fundusz Szerokopasmowy - 130 mln zł. Spora część tego koszyka zostanie przeznaczona na budowę nowych sieci (eliminacja "białych" plam) lub zwiększenie jakości świadczonych usług w dostępie do szybkiego internetu (eliminacja "szarych" plam).
Problem wykluczenia cyfrowego w Polsce wciąż jest niemały. Około 3 tys. miejscowości nie ma ani dostępu przewodowego, ani bezprzewodowego do sieci - mówił niedawno Marek Zagórski, sekretarz stanu w KPRM odpowiedzialny za cyfryzację. Jak budować sieci, by rozwiązać problem nie tylko białych, ale również szarych plam na mapie kraju?
Odpowiedzi na to pytanie szukali eksperci podczas panelu dyskusyjnego "Jak finansować i budować sieci szerokopasmowe", podczas 13. Forum Gospodarczego Time.
Środki na inwestycje są ogromne, ale czasu wbrew pozorom niewiele. To pierwszy problem. Nowa perspektywa finansowa to lata 2021-2027; KPO - przewidziany został do 2026 r.
Barier prawnych, organizacyjnych, administracyjnych - wciąż jest sporo - przekonywali uczestnicy panelu. To drugi problem. Dochodzą też nowe, bo budować trzeba w miejscach trudno dostępnych lub w lokalizacjach, gdzie o zwrocie z inwestycji raczej nie ma mowy. Dlatego realizacja celów w wydatkowaniu środków unijnych może się nie udać: czasu jest mało, a nowa perspektywa finansowa wcale nie rozwiązuje dotychczasowych problemów - przestrzegali uczestnicy debaty. Nowe przepisy dzisiaj dyskutowane, czyli m.in. prawo komunikacji elektronicznej, ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa - niekoniecznie muszą inwestycje uprościć. Zamiast tego mogą skomplikować rynek i zaburzyć dotychczasowy porządek. To kolejny problem.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Jeśli mówimy o perspektywie nowego finansowania i nowych środków pomocowych - to wiemy dzisiaj, że są one dość obszerne, ale nie znamy sposobu ani szczegółów jak miałaby wyglądać ich dystrybucja na poziomie krajowym. Są deklaracje, że to będzie kwestia wypełniania białych plam i doprowadzenie do sytuacji, że nie będzie zjawiska takiego jak brak dostępu do szybkiej transmisji danych - mówił podczas dyskusji Andrzej Abramczuk, prezes Netii.
Podkreślił też, że dzisiaj trzeba myśleć również o dobrze zaplanowanym rozwoju sieci pod Przemysł 4.0. Netia, która do tej pory nie korzystała z pieniędzy w ramach POPC, nie wyklucza zaangażowania tym razem. Dla tego potrzebne są jednak szczegóły: na co i w jakiej wysokości będą dystrybuowane środki. - Pierwsze POPC sprzed kilku lat nie było idealnie zaplanowane. Liczę, że tym razem lepiej będzie ułożony harmonogram, lepiej rozpoznane potrzeby rynku i operatorów, którzy mieliby angażować środki własne i siły w inwestycje - dodał Abramczuk.
Cezary Albrecht, członek zarządu T-Mobile zwrócił z kolei uwagę na efektywność wydatkowania środków unijnych. Półśrodki się nie sprawdzają. W oparciu o doświadczenia ostatnich lat, instytucje, które fundusze rozdzielają, powinny przeanalizować dotychczasowe efekty. - Zmierzyć efektywność, jak wykorzystywał podmiot te pieniądze i jaki był efekt końcowy. Może to powinno wpłynąć na wydatkowanie pieniędzy z przyszłych funduszy - dodał Albrecht.
Piotr Kuriata, członek zarządu Play także przyznał, że "nowa perspektywa daje szanse na to, że główny nacisk zostanie położony na efektywność wykorzystania środków". - Głównym celem, o którym od wieków słyszymy jest wykluczenie cyfrowe, dostęp do szerokopasmowego internetu. W przeszłości technologie mobilne nie spełniały tej przesłanki. Dzisiaj to już przeszłość. Warto i należy uwzględnić technologie radiowe. Nikt nie polemizuje z tezą, że światłowód jest rozwiązaniem przyszłościowym i bardzo długo będzie wystarczać - mówił Kuriata. Przyznał jednocześnie, że zapotrzebowanie na szybki internet - co pokazała pandemia - jest tu i teraz. - To powoduje, że technologie mobilne są predystynowane do tego, by zaspokajać popyt. Dają one realny dostęp do łączy szerokopasmowych - dodał.
Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ
W odniesieniu do dotychczasowych efektów działania POPC krytyczny był Nikodem Bończa-Tomaszewski, prezes Exatela, który stwierdził, że program nie rozwiązywał podstawowych problemów, dla których był stworzony.
- Wydaje mi się, że jest potrzebna zmiana paradygmatu myślenia jak te pieniądze spożytkować - powiedział. Jego zdaniem, rozwiązanie problemu w dostępie do usług szybkiego internetu poza obszarem wielkomiejskim - powinno spoczywać na barkach małych, lokalnych operatorów, którzy znają teren, mają relacje z klientami i rozumieją ich potrzeby. Bończa-Tomaszewski w rozmowie powiedział także, że Exatel złożył trzy projekty do KPO na kwotę 5,5 mld zł. Pierwszy to budowa światłowodu łączącego Polskę i USA. - Jest to wieloletnie zapóźnienie, że taki światłowód nie powstał wcześniej - podkreślił. Drugi, to satelita z modułem komunikacyjnym i funkcją obrazowania. Trzeci - Polskie5G. - Chcielibyśmy państwowy wkład sfinansować z funduszu odbudowy, w tym brakujące 330 masztów - dodał.
Dlaczego 330 masztów? Okazało się, że dla pokrycia całej Polski siecią wystarczy wybudować dodatkowe 330 masztów na terenach trudnych. - Możemy w tej chwili przy 5G zastąpić światłowód łączami bezprzewodowymi także dla klientów końcowych w środku lasu - ocenił.
Maciej Nowohoński, członek zarządu Orange Polska zwracał uwagę na to, że Polska jest w dość "newralgicznym momencie". Około połowa z 15 mln gospodarstw domowych ma dostęp do szybkiego internetu.
- Dla 60 proc. to internet stacjonarny, czyli znacznie poniżej średniej UE (80 proc.). Przed nami duże wyzwanie, żeby wpasować się w gospodarkę 4.0, w budowę oszczędności energetycznych dla Polski, w rozwiązania ekologiczne. To co istotne -pandemia skrystalizowała długoterminowe trendy. Dzisiaj gospodarstwo domowe średnio zużywa 220 GB miesięcznie. To jest wzrost w ciągu dwóch lat dwukrotny. Średnia prędkość internetu też wzrasta, ale przed nami wyzwanie na drugą połowę kraju - wyjaśnił Nowohoński. Przyznał też, że zadanie rozbudowy sieci jest na pewno trudniejsze niż w części, która została już wykonana.
- Przed nami ta trudniejsza część, gdzie dosyły są znacznie dłuższe w km, gdzie musimy dotrzeć z podstawową infrastrukturą, bo jej po prostu nie ma. Luka pokryciowa i jakościowa powinna być finansowane w sposób, który umożliwia lepsze dzielnie ryzyka inwestycyjnego. Nie ma co ukrywać - będzie ono większe - zauważył Nowohoński. Dodał też, że potrzeby klientów rosną szybko. I ten trend nie zatrzyma się w najbliższych latach. Nawet jeśli pandemia na dobre się skończy.
To, że budować będzie trudniej przyznała również Marta Wojciechowska, członek zarządu Inea. Przywołała też podczas rozmowy wyniki analizy, które przeprowadziła firma dla 3,5 tys. miasteczka w kwestia jak wyglądałoby przyłączenie wszystkich gospodarstw domowych. - Średnia długość przyłącza to 190 metrów. Dofinansowanie nie czyni takiej inwestycji opłacalnej. Stawiamy sobie ambitny cel podłączenia wszystkich mieszkańców - musimy zacząć rozmawiać o większych ułatwieniach i zachętach dla operatorów. Nie wspominając o stabilności regulacji. Bez tego będziemy się ciągle borykali z nierównościami społecznymi i wykluczeniem cyfrowym - przyznała Wojciechowska.
Jacek Wiśniewski, prezes Nexera przypomniał, że poprzednie perspektywy preferowały dostęp światłowodowy, ale obecnie - gdy Polska planuje mocno wejść w 5G, a na mapie są miejsca trwale nieopłacalne inwestycyjnie (w sieć przewodową - red.) - to albo technologie mobilne zostaną dopuszczone, albo trzeba będzie dofinansowywać inwestycje dużo więcej. - Wiele wyzwań przed nami. W zasadzie połowa gospodarstw domowych w Polsce ma dostęp do szybkiego internetu. KPO i budżet UE - to są duże środki, ale na pewno jest na co wydawać - powiedział Wiśniewski i dodał, że skoro duża część środków ma iść na rozwój 5G, bo to obszar, który wymaga wielkiego wsparcia, to należy ustalić już dzisiaj co można dofinansować, dla kogo i na jakich zasadach.
Bartosz Bednarz