Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 107: Czy areszt tymczasowy ma być karą?
W najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii", mając na uwadze ostatnie wydarzenia z posłem PiS i byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim, Robert Gwiazdowski pochylił się nad dwoma tematami - niezależnością prokuratury i stosowaniem aresztu tymczasowego. - Tak być nie powinno nie tylko w sprawie wiceministra Romanowskiego, ale także w sprawie zwykłego Kowalskiego - powiedział felietonista Interii Biznes.
Robert Gwiazdowski wyjaśnił, że emocje związane z tym środkiem zapobiegawczym pojawiają się dopiero w sprawach politycznych. - Areszt tymczasowy to jest środek zapobiegawczy temu, żeby odpowiednio prowadzić postępowanie przed wniesieniem aktu oskarżenia. To znaczy, żeby podejrzany nie mataczył, nie uciekał i był do dyspozycji prokuratury - stwierdził. Ile czasu prokurator potrzebuje, żeby wnieść przeciwko podejrzanemu do sądu akt oskarżenia? I żeby podejrzany, którym obywatel staje się w momencie, gdy prokurator przedstawia mu zarzuty, został oskarżony? - zapytał autor podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".
Gwiazdowski stwierdził, że przez rok Marcin Romanowski w jakiś sposób unikał aresztu tymczasowego. Tym samym mógł mataczyć i się ukrywać. - Czy prokurator, mając dowody jego winy, nie mógł przygotować aktu oskarżenia? - zastanawia się Gwiazdowski. - Wszystko wskazuje na to, że sprawa jest polityczna. Takie sprawy świetnie się nadają do nagłośnienia - dodał.
Prowadzący program zauważył, że choć według opinii publicznej areszt tymczasowy ma być "karą", to "nie ma taką karą być w demokratycznym państwie prawnym". Przywołał art. 41 konstytucji, który odnosi się nie tylko do nietykalności i wolności osobistej, lecz również aresztu tymczasowego.
- Jest on jednym z najbardziej, rozbudowanych, dokładnych, szczegółowych artykułów w konstytucji - powiedział Gwiazdowski. Wyjaśnił, że z uwagi na to, że każda pozbawiona wolności osoba powinna być traktowana w sposób humanitarny, a warunki aresztów tymczasowych im urągają, to "areszt tymczasowy często bywa nazywany aresztem wydobywczym".
- Z czego wynika rozbudowanie akurat tego artykułu Konstytucji? - zapytał Gwiazdowski. - Pisali go razem postkomunistami, którzy wsadzali opozycjonistów do więzienia w czasach komunistycznych, ci opozycjoniści - wyjaśnił. Zwrócił uwagę na to, że prokurator ma 48 godzin, mimo że wcześniej musiał prowadzić jakieś postępowanie i zebrać dowody. Dodał, że choć twórcy konstytucji zakładali, że sądy będą stały na straży praw wymienionych m.in. w art. 41, to "sędziowie to ludzie i działają tak jak im wygodnie". Z tego powodu część z nich "klepie" wnioski o areszt tymczasowy bez większego zastanowienia. Wpływ na to może mieć m.in. obszerność sprawy, która nie pozwala na zapoznanie się z całością akt.
- Tak być nie powinno nie tylko w sprawie wiceministra Romanowskiego, ale także w sprawie zwykłego Kowalskiego - powiedział Gwiazdowski. W tym miejscu autor podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii" przywołał post opublikowany w serwisie X przez prokurator Ewę Wrzosek, która podkreśliła, że może mieć zaufanie tylko do części prokuratorów. - Wydaje się, że ten prokurator, który stawiał zarzuty Romanowskiemu i wnosił o zastosowanie aresztu tymczasowego, jest w tej 1/3, do której zaufanie mają - stwierdził.
Jak należy ocenić działania prokuratury? Gwiazdowski wskazał, że między rokiem 1989, kiedy prokuratura stała się zależna od ministra sprawiedliwości, a datą uchwalenia konstytucji, minęło osiem lat. - W tym czasie mieliśmy różne konkretne przypadki stosowania aresztów tymczasowych, które były aresztami wydobywczymi, mimo że tak bardzo troszczono się o wolność obywateli - powiedział felietonista. - Z siedmiu projektów konstytucji tylko w trzech prokuratura była niezależna - dodał.
Gwiazdowski wyjaśnił, że przepisy dotyczące prokuratury były przedmiotem prac w ramach kilku komisji i podkomisji. - I co ciekawe, większość członków tych podkomisji, początkowo była za zmianą modelu wprowadzonego w 1989 r., czyli oddzieleniem ministerstwa i prokuratury. (...) W listopadzie 1994 r. w Popowie pod Warszawą w ośrodku Ministerstwa Sprawiedliwości odbyło się spotkanie, w którym wzięło udział 20 ważnych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Podczas tego spotkania ustalono, że jednak będzie lepiej, jak wprowadzi się unię personalną między MS i prokuratorem generalnym - stwierdził. - Ustalono niestety źle - dodał Gwiazdowski.
Autor podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii" podkreślił, że po upływie kilku lat to, "co się działo w okresie 1989-1997, czyli wtopy prokuratury, zaczęło się powtarzać". - W 2005 r. pojawił się ponownie projekt rozdzielenia MS i prokuratura generalnego - powiedział felietonista. Do oddzielenia prokuratury i resortu sprawiedliwości doszło jednak dopiero w 2010 r. (...) Niestety reforma była fatalna. W prokuraturze dalej rządzili ci sami prokuratorzy, którzy doświadczenie nabywali jeszcze w czasach komunistycznych - dodał.
Chcąc wyjaśnić jak działała prokuratora, Robert Gwiazdowski odniósł się do jednej ze spraw prowadzonych przez prokuratora Rocha, który prowadził sprawę przeciwko lobbyście. - Prokurator zapakował do aresztu tymczasowego księgową lobbysty. (...) Chciał ją przesłuchiwać jak już się zaczęła akcja porodowa, bo ona była w 9. miesiącu ciąży - stwierdził.
Zdaniem felietonisty prokurator generalny powinien być wybierany np. na 7-letnią lub 9-letnią kadencję. - Powinien być usytuowany tak jak Najwyższa Izba Kontroli czy rzecznik praw obywatelskich, czyli rzeczywiście mieć niezależną pozycję - podkreślił Gwiazdowski.
Zaznaczył, że choć "każde powołanie dokonywane jest w trybie politycznym, to ten tryb powinien być jak najbardziej rozproszony, angażować jak najwięcej różnych ośrodków władzy w nadziei, że nie wszystkie będą w jednym ręku, dzięki czemu potrzebny będzie polityczny konsensus".
Na tym jednak nie koniec. - Prokurator generalny powinien mieć bezwzględny zakaz piastowania jakiejkolwiek funkcji publicznej po zakończeniu kadencji. (...) W takiej sytuacji prokurator nie mógłby zmienić tej pozycji na inną pozycję polityczną. Dlaczego? Bo wtedy mógłby chcieć wykorzystać swoją pozycję prokuratora generalnego do zbudowania swojej nowej, innej pozycji politycznej - wyjaśnił Gwiazdowski. - W tym okresie mógłby, a nawet powinien, pobierać normalną pensję prokuratora generalnego, bo przecież musi z czegoś żyć - podsumował.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".