Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 19: Co by tu jeszcze opodatkować?
- Dziś będzie o luksusowych jachtach, diamentach i bieliźnie. Co te trzy rzeczy mają ze sobą wspólnego? Chodzi o podatki, konkretnie o podatek od luksusu. Pojawił się bowiem taki pomysł, żeby go wprowadzić – mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku videocastu „Gwiazdowski mówi Interii”.
Są takie dobra luksusowe - wskazuje Gwiazdowski - które wymagają szczególnej ze strony państwa opieki. - Ja na przykład, idąc tropem Adama Smitha, nie mam nic przeciwko podatkowi katastralnemu, czyli podatkowi od wartości nieruchomości (...) I nie bardzo rozumiem tych obrońców sprawiedliwości społecznej, którzy są przeciwnikami podatku katastralnego - mówi.
Oglądaj wcześniejsze odcinki videocastu "Gwiazdowski mówi Interii"
- Także podatek od luksusu jest OK. Natomiast co do uzasadnienia tego podatku, tu rzeczywiści trąci komunizmem - podkreśla w autorskim felietonie Gwiazdowski. I zauważa: - Chałupę to wiadomo jak opodatkować, bo ona stoi i będzie stała. W kraju, który na tę chałupę może podatek nałożyć. Gorzej jest z takimi dobrami luksusowymi, które często są wymieniane, jak np. jacht albo odrzutowce.
- Jak je opodatkować? - pyta. - Trzeba by było w kraju, w którym taki samolot jest wyprodukowany. Samoloty produkuje się w krajach, w których łatwo byłoby wprowadzić taki podatek; z jachtami to już gorzej. Stocznię jachtową można zbudować w zasadzie byle gdzie. I tak jak teraz rywalizują ze sobą tanie bandery, tak będą rywalizować tanie stocznie. Tanie w znaczeniu, że nie będą pobierać podatku od luksusu - mówi.
I stawia kolejne pytanie: - Jak w Polsce taki jacht pełnomorski opodatkować?
- Będziemy pobierać podatki od każdego takiego jachtu, który wpłynie na nasze wody terytorialne? Nie za bardzo. Jest tutaj pewna tęsknota za podatkiem, który obejmie wszystkie kraje. Najłatwiej byłoby wprowadzić taki podatek mając jeden rząd. I to jest taka troszeczkę komunistyczna tęsknota, ale co do zasady nie ma w tym komunizmu. Jest problem techniczny przy niektórych dobrach luksusowych. Bo pojawiają się też pomysły opodatkowania drogich zegarków. W zasadzie od tego się zaczęło jak ktoś pokazał jaki drogi zegarek zrobiła jedna z najsłynniejszych szwajcarskich firm zegarmistrzowskich. Jeśli ten zegarek miałby być gdzieś opodatkowany to tylko w Szwajcarii - tłumaczy.
Co do zasady - mówi Gwiazdowski - można mieć zegarek za 1000 zł + VAT i można za 100 tys. zł + VAT. - Można oczywiście zrobić tak, że od pewnej wartości na te zegarki nałoży się dodatkowy podatek. Taki, żeby ten zegarek, który ma kosztować 123 tys. razem z VAT, kosztował 150 tys. Pomijając fakt, że można po niego pojechać do Szwajcarii, to i u nas, w Polsce można spowodować, że i te zegarki, które dzisiaj kosztują 123 tys. brutto, będą netto kosztowały 99,9 tys. zł. Bo tam jest miejsce na zejście z ceną, jeżeli po przekroczeniu 100 tys. netto miałoby następować drastyczne podwyższenie podatków. Oczywiście jak kogoś stać na zegarek za 1,5 mln, to zapłaci i 1,7 mln. Tylko jest jedno pytanie: na czym nam zależy? Czy na tym, żeby on zapłacił więcej, czy na tym, żeby on nie zapłacił, żeby on takiego zegarka nie kupił? I tu zaczynają się problemy w uzasadnianiu podatków od luksusu. Bo nie da się nie zauważyć, że niektórzy to mają jednak problem z tym, że kogoś stać na taki zegarek. W związku z tym, oni chcą nie tylko żeby był podatek od luksusu, oni są również zwolennikami wysokich podatków progresywnych, żeby ci ludzie, których dzisiaj może być stać na zegarek za 1,5 mln zł nie mieli tylu pieniędzy, żeby ich było stać. Tylko co z tym zegarmistrzem? - pyta Gwiazdowski.
Więcej w najnowszym odcinku videocastu "Gwiazdowski mówi Interii".