Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 30: Czy jak zarabiam to znaczy, że wyzyskuję innych?

Dowiedziałem się z twitterka, że jak coś robię i ktoś mi za to płaci, to tak naprawdę ja nie zarabiam na siebie. Tak naprawdę to ja wyzyskuję innych, którzy na mnie pracują. Zauważyłem jednakże, że największy problem polega na tym, że wyzyskują pracę innych tylko ci, którzy zarabiają więcej od nich. Czy gdzieś wstawimy sobie jakąś linię demarkacyjną? Czy zarabiając 3 tys. zł jest OK, ale 30 albo 50 tys. już nie? Ta linia nie jest jakościowa, tylko liczbowa. Nikt nie bierze pod uwagę jakości pracy – wskazuje Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video „Gwiazdowski mówi Interii”.

- Postanowiłem powiedzieć państwu, że kupiłem jabłko. Szedłem do studia i sobie kupiłem. I mogę je zjeść, albo wyrzucić, albo komuś dać. Bo własność to jest prawo: posiadania, użytkowania, pobierania pożytków i rozporządzania rzeczą - mówi w autorskim podcaście video Gwiazdowski.

- Skąd ja to jabłko mam? - pyta. 

- Zapłaciłem. Dokonałem transferu od kogoś kto miał prawo do tego jabłka, bo zapłacił komuś innemu, więc wszystko jest legalne. Ale skąd miał ten, co mi sprzedał to jabłko? On kupił od kogoś innego. A skąd miał tamten? Tamten też mógł kupić od kogoś innego albo mógł zerwać to jabłko ze swojej własnej jabłonki rosnącej w jego własnym sadzie. I na tym polega sprawiedliwość transferu. Ma być odpowiedni tytuł. Do jabłka to łatwo ten tytuł ustalić. A do tej ziemi w tym sadzie, w którym rośnie ta jabłonka, z której jest to jabłko? - tu można poluźnić wodze wyobraźni, tej socjalistycznej wyobraźni. Przecież ta ziemia jest wspólna... Otóż tutaj działa ten sam mechanizm jak z tym jabłkiem, do którego potrzebna jest ta ziemia - tłumaczy Gwiazdowski.

Reklama

Autor podcastu stawia kolejne pytanie: - Jak się mamy dzielić?

Pracuję, więc wyzyskuję?

- Można powiedzieć, że na zarobek tego, kto sprzedał mi to jabłko, to pracuje ten kto w tym sadzie pieli chwasty, nawozi, spryskuje, podlewa a potem zrywa. Więc koniec końców musielibyśmy powiedzieć, że facet w sklepie, który sprzedał mi to jabłko żyje z cudzej pracy. Wyzyskuje tych ludzi. Ale tu mamy prostą sprawę: jabłko, drzewo, sad. Jak się pisze - tak jak ja - jakąś opinię, pozew, to wiecie co mi napisali: ja wyzyskuję innych, którzy na mnie pracują, choć nie tknęli palcem przy pisaniu opinii, czy pozwu, bo ci którzy mi za to płacą wyzyskują innych i w związku z powyższym mają z czego mi płacić. Owszem, życie jest niesprawiedliwe w tym sensie, że różni ludzie mają różne zdolności i robią różne rzeczy. I to rynek wycenia wartość tych rzeczy. Np. kiedyś świetnym biznesem było posiadanie wypożyczalni kaset VHS - podkreśla Gwiazdowski.

Jak dodaje, sieci całe otwierano, "po prostu maszynka do produkcji pieniędzy". - I co? Przyszli tacy, którzy wyprodukowali coś innego. Najpierw pojawiły się płyty więc zmieniono kasety na CD, ale w dalszym ciągu je wypożyczano, a potem nastał Netflix albo inne platformy streamingowe. I nie musimy chodzić wypożyczać żadnych filmów. Świetny biznes, na którym ludzie zarabiali po prostu padł, trzeba się było zająć czymś innym. Ja wiem że to niesprawiedliwe, ale jak już wielokrotnie opowiadałem: życie jest niesprawiedliwe - kontynuuje autor podcastu.

Kogo wyzyskuje chirurg?

- Zauważyłem jednakże, że największy problem polega na tym, że wyzyskują pracę innych tylko ci, którzy zarabiają więcej od nich. Jednak tak się składa że jest bardzo mało osób, które zarabiają najmniej, od których nikt już mniej nie zarabia. A jeżeli ktoś więcej zarabia od tego co zarabia najmniej, to oznacza że ten kto zarabia więcej wykorzystuje tego, co zarabia mniej? Jeżeli ktoś zarabia 2 tys. a ktoś 3 tys., to ten zarabiający 3 jest wyzyskiwaczem tego, co zarabia 2? Czy gdzieś wstawimy sobie jakąś linię demarkacyjną? 3 tys. to jest OK, ale 30 albo 50 już nie? Gdzie jest linia? Ta linia nie jest jakościowa, tylko liczbowa. Nikt nie bierze pod uwagę jakości pracy. A z jakiegoś powodu to jest tak, że w szpitalu jest siatka płac. Chirurg zarabia więcej od instrumentariuszki. To jest sprawiedliwe czy to jest niesprawiedliwe? Kogo wyzyskuje chirurg? No bo można powiedzieć, że na chirurga pracuje ten instrumentariusz, bo przecież podaje mu ten skalpel albo nici do szycia - mówi Gwiazdowski.

I podkreśla: - Wiedza jest cenna. Jak ktoś ma więcej wiedzy to on nie wyzyskuje innych, którzy mają jej mniej. On naprawdę sam pracuje na siebie a nie inni na niego.

- W publicznym szpitalu jak chirurg robi operację pacjentowi jednemu, to nie zrobi pacjentowi drugiemu. Dlatego jak mówimy o tym, kto na kogo pracuje musimy wziąć pod uwagę również i ten istotny podział: dóbr prywatnych oraz dóbr publicznych sensu largo i sensu stricte. Sensu largo to dobra i publiczne i społeczne, czyli wszystkie dobra finansowane ze środków publicznych. Natomiast sensu stricte dobrami publicznymi są tylko te, które są niewyjęte z prywatnej konsumpcji i nie ma konkurencji o te dobra. Bo na rynku usług edukacyjnych czy zdrowotnych taka konkurencja jest - podsumowuje Gwiazdowski. 

Więcej w najnowszym odcinku "Gwiazdowski mówi Interii"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | Gwiazdowski mówi Interii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »