Komu będzie się opłacać PPK?
Rządowy program wsparcia oszczędności emerytalnych wchodzi na ostatnią prostą. Uczestnictwo jest dobrowolne, ale jego konstrukcja i zachęty od państwa na tyle duże, żeby Polacy chcieli w ten sposób odkładać na czas, gdy już przejdą na emeryturę.
W ciągu najbliższych 10 lat z budżetu państwa na ten cel pójdzie co najmniej 35-40 mld zł. To kwota, która w ramach dopłat zasili prywatne konta Polaków, założone w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych. Maja pomóc w utrzymaniu standardu życia po przejściu na emeryturę, która zwłaszcza w przypadku młodych osób będzie bardzo niska. Szacuje się, że w przypadku 20-latków może być to zaledwie około 1/3 ich obecnych zarobków. PPK mają być uzupełnieniem emerytury i pozwolić na podniesienie standardu życia po zakończeniu pracy zawodowej.
Do kwoty wpłacanej przez pracownika, która będzie stanowić co najmniej 2 proc., a maksymalnie 4 proc. wynagrodzenia brutto dołoży się pracodawca, który wpłaci nie mniej niż 1,5 proc., ale może zwiększyć swój wkład do 4 proc., a do tego Państwo "na dzień dobry" da 250 zł wpłaty powitalnej oraz potem co roku dołoży po 240 zł.
W uproszczeniu wygląda to tak, że do każdej złotówki zgromadzonej przez pracownika co miesiąc, drugą dokłada pracodawca i Państwo w postaci dopłaty rocznej. W ten sposób pracownik odkładający kapitał na swoim koncie PPK gromadzi dwukrotnie wyższą kwotę, która jest następnie inwestowana.
Zarabiając średnią krajową czyli 4,8 tys. zł brutto i wpłacając składkę w podstawowej wysokości (łącznie 3,5 proc., w tym 2 proc. pracownika) przez cały okres pracy czyli przez 40 lat, po ukończeniu 60. roku życia uczestnik będzie dysponował dodatkowym kapitałem w wysokości około 308 tys. zł. Przy maksymalnej wpłacie 8 proc. (po 4 proc. przez pracodawcę i pracownika) ta kwota może urosnąć do 662 tys. zł. Przy czym warto zastrzec, że te wyliczenia są zrobione przy założeniu, że realna stopa z inwestycji wyniosłaby 3,5 proc. rocznie, a wynagrodzenia rosłyby w tempie 2,8 proc. rocznie.
W przypadku osób o niskich zarobkach, dla których odłożenie co miesiąc 2 proc. z pensji jest zbyt dużym ubytkiem w budżecie domowym, jest możliwość wpłacania niższej składki, w wysokości co najmniej 0,5 proc., a jednocześnie zachowane są wpłaty ze strony pracodawcy i dopłaty z budżetu.
Z takiej opcji mogą skorzystać ci, który z różnych źródeł otrzymują nie więcej niż 1,2 krotność minimalnego wynagrodzenia, co na dziś wynosi około 2,5 tys. zł.
Tę zmianę ułatwiającą uczestnictwo w PPK najmniej zarabiającym wprowadzono do projektu m.in. na wniosek związków zawodowych, ale uwzględnione zostały też uwagi płynące z różnych stron. Trzeba przyznać, że ustawa o PPK jest jedną z najlepiej i najobszerniej konsultowanych. Takie było zresztą założenie, że program zostanie wprowadzony przy szerokiej akceptacji społecznej.
Program PPK to powszechny i skierowany do grupy 11,5 mln pracowników i co ważne nie tylko "etatowców", ale także pracujących na podstawie innych umów jak zlecenie czy umowy agencyjne.
Zachętą do tego by oszczędzać w ramach PPK mają być też niskie opłaty pobierane przez instytucje zarządzające PPK. Ustawowo zostaną ograniczone maksymalnie do 0,6 proc., w tym 0,1 proc. może być pobrane jako wynagrodzenie tylko wówczas, jeżeli fundusz uzyskał wynik lepszy niż oprocentowanie 5-letnich obligacji skarbowych w ujęciu narastającym. Jednocześnie instytucje finansowe zarządzające PPK będą musiały dostosować sposób inwestowania do wieku oszczędzającego. Każdy uczestnik zostanie automatycznie przypisany do funduszu w oparciu o datę urodzenia. Projekt ustawy szczegółowo określa też politykę inwestycyjną.
Przy współpracy pracodawcy i wybranej instytucji finansowej, dla każdego pracownika zostanie utworzony indywidualny rachunek PPK. Do programu automatycznie zostanie zapisany każdy zatrudniony, który nie ukończył 55 lat, o ile nie zrezygnuje z wpłat do PPK. Program jest dobrowolny, ale będzie się można wypisać w każdym momencie podpisując deklarację rezygnacji.
Jest też przewidziana możliwość skorzystania ze zgromadzonych środków w trakcie oszczędzania, bez utraty dopłat. Będzie je można przeznaczyć na wkład własny w przypadku zaciągania kredytu mieszkaniowego (100 proc. środków z obowiązkiem zwrotu), ale wypłata części środków będzie też możliwa w sytuacji poważnego zachorowania uczestnika PPK, jego małżonka lub dziecka (25 proc. bez obowiązku zwrotu).
Po osiągnięciu 60. roku życia uczestnik PPK będzie mógł wypłacić zgromadzone oszczędności. Najkorzystniejsza od strony podatkowej będzie wypłata w częściach, gdy jednorazowo będzie to nie więcej niż 25 proc. zgromadzonych środków. Pozostałe co najmniej 75 proc. zgromadzonego kapitału będzie wypłacane w co najmniej 120 miesięcznych ratach. Wypłata jednorazowa lub w mniejszej liczbie rat też będzie możliwa, ale wówczas będzie się to wiązać z koniecznością zapłaty podatku dochodowego od zysków kapitałowych.
Kluczowa z punktu widzenia uczestników programu jest gwarancja, że są to pieniądze prywatne i nie mają nic wspólnego z OFE. Właśnie z tym związane były największe obawy w trakcie konsultacji społecznych i by rozwiać jakiekolwiek wątpliwości zostało to literalnie zapisane w projekcie.
Każdy, zwłaszcza młody człowiek, który dostał z ZUS symulacje swojej emerytury wie, że bez dodatkowych oszczędności nie da się utrzymać przyzwoitego poziomu życia na emeryturze. Jednocześnie rosnące wynagrodzenia oraz dane dotyczące wydatków pokazują, że coraz większą grupę osób stać na odkładanie. Badania GUS wskazują, że ponad 80 proc. polskich gospodarstw domowych posiada co miesiąc rosnące nadwyżki finansowe.
We wtorek projekt został przyjęty przez rząd i teraz trafi do parlamentu.
Monika Krześniak-Sajewicz