Pracownicze Plany Kapitałowe mają szansę nie powtórzyć błędów III filara
Możliwość oszczędzania w 3. filarze emerytalnym zmobilizowała niewielu. Większość z tych, która wzięła w nim udział raczej realnie straciła kapitał. Pracownicze Plany Kapitałowe mają być bardziej powszechne i efektywne.
Gwarancji jednak nie ma.
W obecnej sytuacji demograficznej i obniżonym wieku emerytalnym jest niemalże pewne, że przysługujące Polakom emerytury z ZUS-u nie będą wystarczające, aby zapewnić emerytom przyzwoity standard życia, bo stopa zastąpienia jest z roku na rok niższa. Rozwiązaniem mają być wdrożone w 2019 roku Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), nowa forma oszczędzania na emeryturę z wpłatami dokonywanymi przez pracodawcę i pracownika.
Teraz w ramach rozwiązań instytucjonalnych dostępnych w ramach tzw. III filaru można wyróżnić rozwiązania grupowe oraz indywidualne. Do pierwszej grupy należą pracownicze programy emerytalne (PPE), do drugiej natomiast indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). PPE są organizowane przez pracodawcę, a gromadzone środki są lokowane w jedną z czterech form inwestowania: pracowniczy fundusz emerytalny, fundusz inwestycyjny, ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym lub w niestosowanej w praktyce formie zarządzania strategicznego. Uczestnictwo w programie jest dobrowolne a wysokość składki ustalana jest w umowie zakładowej. Składka dzieli się na część podstawową, odprowadzaną przez pracodawcę i dodatkową, odprowadzaną przez pracownika. Maksymalny limit wpłat stanowi 4,5-krotność średniego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (w 2018 r. - 19 993,50 zł). Środki gromadzone w PPE są zwolnione z podatku od zysku kapitałowych (podatku Belki). Zgromadzone oszczędności są własnością oszczędzającego i podlegają dziedziczeniu. Środki można wypłacić w wieku 60 lat aby móc skorzystać ze zwolnienia podatkowego.
Poza rozwiązaniami grupowymi na rynku emerytalnym dostępne do chwili obecnej są rozwiązania indywidualne, niezależnie od tego czy pracodawca prowadzi PPE czy też nie. Są one oferowane w ramach IKE i IKZE. Oszczędzać można w banku, domu maklerskim, funduszach inwestycyjnych oraz w zakładach ubezpieczeniowych, a także w dobrowolnych funduszach emerytalnych. Zarówno IKE jak i IKZE różnią się w głównej mierze maksymalnym limitem wpłat. Na IKE oszczędzający mogą w tym roku wpłacić 13 329 zł a na IKZE 5 331,60 zł. Środki z IKE z zachowaniem zwolnienia od podatku Belki można wypłacić w wieku 60 lat, a z IKZE w wieku 65 lat. W przypadku IKZE oszczędzający ma możliwość odliczenia swojej wpłaty na konto od podstawy opodatkowania PIT co oznacza, że już w momencie wpłaty uzyskuje on natychmiastową gratyfikację w postaci zwrotu części zaliczek odprowadzonych na podatek dochodowy. Środki gromadzone na IKE i IKZE są dziedziczone.
III filar emerytalny oferuje wiele rozwiązań dla przyszłych emerytów. Zachęty w postaci stosunkowo wysokich rocznych limitów wpłat, zwolnienia podatkowe, dziedziczenie środków czy różnorodność form lokowania oszczędności teoretycznie powinny przyciągać wiele osób do systematycznego oszczędzania na przyszłą emeryturę. Jak jednak pokazują dane KNF ilość osób uczestniczących w III filarze w odniesieniu do ogółu pracujących jest w Polsce znikoma. W 2017 r. ilość uczestników w PPE wyniosła 395,8 tys., w IKE 951,6 tys., a IKZE 690,9 tys. osób. Małe zainteresowanie Polaków III filarem potęguje fakt, że w tym samym roku jedynie 33 proc. rachunków IKE zostało zasilone wpłatami. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku IKZE - tylko 28 proc. rachunków zostało zasilone nowymi środkami. Odnosząc ilość otwartych rachunków IKE do ogółu ludności w wieku produkcyjnym mniej niż 4 proc. osób uprawnionych korzysta z IKE, a z IKZE jeszcze mniej. Dla porównania u naszego południowego sąsiada, w Czechach prawie 2/3 osób w wieku produkcyjnym odkłada środki w ramach III filara.
Poza powszechnością kolejnym problemem, szczególnie widocznym w IKE, jest mała efektywność pomnażania ulokowanych środków. Głównym miernikiem oceny efektywności IKE, ważnym z punktu widzenia przyszłych emerytów jest zdolność pomnażania kapitału emerytalnego przez poszczególne instytucje finansowe. Przedstawione w tabelach średnie wyniki poszczególnych form IKE/IKZE otrzymano porównując zgromadzony kapitał w poszczególnych formach oszczędzania z sumą dokonanych wpłat i wypłat (wpłaty netto). W obliczeniach pominięto transfery środków między instytucjami finansowymi, bo nie wypływają one znacznie na otrzymane wyniki. Ogólne założenie jest takie, że im zgromadzony kapitał większy od dokonanych wpłat, tym rentowność inwestycji jest wyższa. Ze względu na to, że dane dotyczące niektórych lat nie są dostępne do (IKE funkcjonuje od 2005 roku) analizy efektywności działania IKE zostały przedstawione okres od 2007 do 2017 roku natomiast dla IKZE za okres od 2014 do 2017 roku.
Jak widać najlepszymi jak do tej pory formami pomnażania kapitału emerytalnego były konta IKZE (ale trudno ich efektywność porównać z IKE bo funkcjonują tylko kilka lat), zwłaszcza w podmiotach prowadzących działalność maklerską oraz w dobrowolnych funduszach emerytalnych. Ich posiadacze w największym stopniu skorzystali ze wzrostów na rynkach finansowych. W przypadku funduszy emerytalnych był to również efekt niższych niż w funduszach inwestycyjnych opłat za zarządzanie powierzonymi aktywami. Rzeczywista korzyść jest jednak większa dzięki otrzymywanym zwrotom podatku dochodowego. Wśród kont IKE najbardziej opłacalne w ciągu 11 lat paradoksalnie okazały się IKE Bankowe.
Wynika to ze stosunkowo wysoko oprocentowanych depozytów bankowych w okresie kiedy giełdy światowe odnotowywały znaczące spadki. Jednak obecnie co widać w tabeli IKZE rentowność depozytów bankowych jest niewielka w stosunku do innych form oszczędzania. Sytuacja w przypadku pozostałych IKE nie jest już tak pozytywna. Zakłady ubezpieczeń, gdzie oszczędza najwięcej osób w ramach IKE (około 60 proc.), w ciągu 11 ostatnich lat nie tylko nie pomnożyły ale wręcz przejadły część składek. Biorąc pod uwagę inflację to również lokujący swoje środki w funduszach inwestycyjnych realnie zyskali niewiele. Niska zyskowność ubezpieczeniowej formy jest również widoczna w IKZE, których wprowadzenie PPK nie zniesie. Jak pokazują dane statystyczne najlepiej radzą sobie w trzecim filarze nieliczne osoby inwestujące aktywnie na rachunkach maklerskich oraz osoby lokujące pieniądze w dobrowolne fundusze emerytalne. To właśnie na rachunkach maklerskich zgromadzono średnio najwięcej środków (średni stan konta 42 tys. zł na koniec 2017 r.) oraz dokonuje się tam największych wpłat (9,6 tys. w 2017 r.). Pozostawianie więc swoich pieniędzy zakładom ubezpieczeń czy funduszom inwestycyjnym, gdzie opłaty za zarządzanie i ubezpieczenie (TU) są wysokie nie pozwala na zgromadzenie w długim okresie wysokiego kapitału przez większości uczestników IKE czy IKZE.
W przyszłym roku na polski rynek emerytalny mają trafić Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), zbliżone w swojej konstrukcji do PPE. Składka ma bowiem być odprowadzana na podobnych zasadach co w PPE a swoje przysłowiowe przy grosze ma dorzucić również państwo (np. opłata powitalna). PPK mają w swym zamyśle być powszechne, czyli z czasem obejmą większość osób pracujących (z możliwą opcją wyjścia), Pojawia się jednak pytanie czy biorąc pod uwagę dotychczasową zyskowność inwestycji w ramach IKE czy IKZE będę one w stanie realnie pomnażać oszczędności Polaków i zapewnić istotne wsparcie dla bazowej emerytury?
Obecne zapowiedzi rządu w połączeniu z przedstawionymi danymi pokazują, że PPK mają szanse istotnie zwiększyć przyszłą emeryturę jeśli zostaną one wdrożone w odpowiedniej formie. Pierwszą cechą PPK jest to, że mają one bazować na systemie opt-out gdzie pracodawca będzie musiał stworzyć plan dla pracowników, którzy będą mogli z niego zrezygnować składając co dwa lata deklarację pracodawcy. Podstawowa składka ma wynosić co najmniej 3,5 proc. wynagrodzenia brutto (2 proc. od pracownika , natomiast maksymalna stawka, gdzie pracodawca i pracownik mogą odkładać dodatkowo, wyniesie 8 proc. wynagrodzenia brutto. Już samo uczestnictwo w PPK poprzez regularność wpłat, czego zabrakło w IKE i IKZE może zwiększyć emeryturę o kilkaset złotych.
Środki gromadzone w PPK mają być zarządzanie przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych, ubezpieczycieli i Powszechne Towarzystwa Emerytalne. Jak wynika z przeprowadzonej analizy najmniej do pomnażania kapitału emerytalnego kwalifikują się towarzystwa ubezpieczeniowe z uwagi na wielość opłat, które zmniejszają pracujący kapitał emerytalny (jeśli oszczędzanie przyjęłoby formę Ubezpieczeniowych Funduszy Kapitałowych jak było do tej pory w IKE). Fundusze inwestycyjne będą natomiast pobierać znacznie mniejsze wynagrodzenie za zarządzanie (max. 0,5 proc. aktywów), z tego względu mogą generować wyższe stopy zwrotu. Fundusze, gdzie będą lokowane środki z PPK, mają być bowiem oparte na modelu zdefiniowanej daty. Oznacza to, że będzie ona powiązana z wiekiem, tak aby uwzględniać konieczność ograniczenia ryzyka (przenoszenie kapitału w obligacje i depozyty) w miarę zbliżania się do wieku emerytalnego. System opłat jest zatem zbliżony do pracowniczych funduszy emerytalnych (PFE) w ramach PPE. Największe PFE osiągały w latach 2011-2017 r. stopę zwrotu w wysokości średnio 4,5 proc. w skali roku. Biorąc pod uwagę że średnia jednoroczna stopa WIBOR, wyniosła w analogicznym okresie 2,64 proc. jest to nadwyżka wynosząca prawie 2 punkty procentowe. Tworzenie zatem PPK w konstrukcji zbliżonej do PPE, których opłaty są niższe od tych pobieranych przez TFI a zyski w długim okresie są zbliżone a nawet jak pokazał ostatni kryzys o kilka procent wyższe, może w długim okresie może mieć realne przełożenie na wysokość dodatkowego świadczenia.
Proponowany model inwestowania pieniędzy w PPK może przyczynić się do dokapitalizowania polskiej giełdy (po okresie wycofywania kapitału OFE) i zachęcić nowe spółki do wejścia na rynek giełdowy w przyszłości, gdyż łatwiej im będzie znaleźć nabywców emitowanych akcji. Istnieje jednak również prawdopodobieństwo przewartościowania aktywów wielu spółek (również tych państwowych) z wszystkimi tego konsekwencjami w postaci mocnego spadku wartości indeksów. W dłuższym okresie nie musi to mieć jednak poważnych konsekwencji dla przyszłych emerytów.
Marcin Ciesielski, Mirosław Ciesielski