Dariusz Kuś, Port Lotniczy Wrocław: Branża szybko się odbuduje, byle jej nie przeszkadzać
- Operacje w Porcie Lotniczym Wrocław to dziś 65-70 proc. tego, co osiągaliśmy w dobrym roku 2019 - mówi Interii Dariusz Kuś, prezes spółki Port Lotniczy Wrocław. - Mówimy jednak o miesiącach letnich, w czerwcu było to poniżej 50 proc., a o poprzednich miesiącach w ogóle lepiej nie wspominać. Szacujemy że cały rok zamkniemy na poziomie 50 proc. i to jest wskazanie dla całej branży lotniczej w Polsce. Ale najbardziej cieszy, że jest o niebo lepiej niż w roku 2020 - dodaje Kuś.
- Po otwarciu nowego lotniska w Berlinie niewiele się zmieniło, bo przejęło ono już istniejący ruch - uważa prezes Portu Lotniczego Wrocław.
- Jeśli polscy pasażerowie korzystają z lotniska w Berlinie to raczej ci z Wielkopolski i Pomorza Zachodniego. Ale teraz, przy obniżonym ruchu, w ogóle trudno to zmierzyć. Czymś zdecydowanie innym będzie budowa CPK, bo nie chodzi tylko o przeniesienie aktywności Okęcia w nowe miejsce. "Ubogacenie" tego projektu "podprojektem" kolejowym, który dziś wydaje się dominować, założenie że pasażerowie będą się dostawać na CPK niemal wyłącznie szybkimi pociągami, jest karkołomne i w praktyce się nie sprawdzi. CPK nie stanie się jedynym portem przesiadkowym. Pytanie czy rzeczywiście pasażerowie wsiądą do pociągów czy raczej skorzystają z opcji wygodnego dolotu do Frankfurtu lub Amsterdamu. Myślę że ten temat nie został rzetelnie zbadany i projekt opiera się na pewnych "zaklęciach" dotyczących zachowań pasażerów.
- Trochę się tego obawiam, bo majstrowanie przy mechanizmie, który dobrze działa jest zawsze ryzykowne, z drugiej strony jestem spokojny, bo działają mechanizmy konkurencji - tak długo jak nie będą ograniczone, zrobią swoje.
- Dziś głośny jest temat podwyżki opłat nawigacyjnych, jaką zaproponowała Polska Agencja Żeglugi Powietrznej - podwyżka dyskryminuje lotniska regionalne, podnosi ich koszty funkcjonowania w porównaniu z Okęciem. Jeśli takie działania nie będą nasilone, to nie wątpię, że operatorzy dostarczą odpowiednie usługi, a pasażerowie sami wybiorą to co im najbardziej odpowiada - wskazuje Kuś.
- Jesteśmy lotniskiem regionalnym. 50 proc. kapitału ma miasto Wrocław, 30 proc. - województwo dolnośląskie, a 20 proc. - Państwowe Porty Lotnicze. Nie czujemy na co dzień żadnego konfliktu interesów między instytucjami samorządowymi i państwowymi. Rozwijamy się od lat bardzo dynamicznie, liczba pasażerów rośnie - nawet do 3,5 mln pasażerów rocznie - obsługujemy nowe połączenia, zapewniamy wysoki poziom usług, także dzięki nam rozwija się cały region, a inwestorzy chętnie go wybierają. W zamian inwestorzy zapewniają ruch na lotnisku i jego rozwój. Przykładem są Koreańczycy - kilkanaście tysięcy z nich podróżowało w 2019 roku z Polski do Seulu. To uzasadniałoby uruchomienie bezpośredniego połączenia Wrocław-Seul, rozmawiamy o tym z LOT-em, ale też z innymi operatorami. Mamy też inwestycje szwajcarskie - banków UBS czy Credit Suisse - stąd połączenie do Zurychu, które po pandemii zostało już wznowione - podkreśla szef PL Wrocław.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Kuś wskazuje, że "dziś chodzi o to, jak szybko lotniska regionalne będą się mogły rozwijać". - Sztuczne bariery administracyjne czy ewentualne odcięcie nas od źródeł finansowania - europejskiego czy krajowego - do czego pośrednio może doprowadzić przyjęcie polityki rynku lotniczego, którą proceduje rząd, może spowolnić nasz rozwój, a co za tym idzie - rozwój całego regionu - ostrzega prezes zarządu Portu Lotniczego Wrocław.
- Kilka najbliższych lat musimy wytrzymać nawet na lekkich stratach, zaciskając zęby, żeby odbudować rynek - przewiduje prezes Kuś. - Branża mówi o roku 2024, ja jestem większym optymistą, byle nam nie przeszkadzano. Już wiemy że np. plany połączeń Ryanaira na tę zimę są rekordowe. Wszystko jest zatem w naszych rękach - podkreśla szef PL Wrocław.
Wojciech Szeląg