"Efekt szminki", a spowolnienie w gospodarce
Branża kosmetyczna poradziła sobie w pandemii, obroni się także przed gospodarczym spowolnieniem - przekonuje Leszek Muzyczyszyn z funduszu Innova Capital.
- Rynek kosmetyczny na świecie to 428 mld euro (2020 r.), do 2025 r. wzrośnie do 545 mld euro
- W 2020 r. Europejczyk wydał na kosmetyki średnio 120 euro rocznie, Polak - prawie 100 euro
- Rynek kosmetyczny na świecie rośnie o 5 proc. r/r - w Polsce o 4,3 proc.
- Branża kosmetyczna poradziła sobie z pandemią całkiem nieźle, to było raczej przyhamowanie wzrostu niż spadki. Oczywiście były problemy związane ze sposobem robienia zakupów, a także zakłócenia w logistyce, zależne od tego ile surowców do produkcji dana firma pozyskiwała lokalnie, a ile od odległych dostawców - to wpływało na poziom produkcji i niezbędnych zapasów. W sumie jednak firmy sobie z tym wszystkim poradziły.
- Artykuły kosmetyczne to branża, która w sytuacji spowolnienia radzi sobie relatywnie dobrze. Mówi się wręcz o "efekcie szminki" - kosmetyki do makijażu, które jednostkowo nie są drogie, za to zapewniają konsumentom dobre samopoczucie, to dobra z którego konsumenci nie rezygnują, nawet w trudniejszej sytuacji. Oczywiście spowolnienie dotknie branżę, ale kosmetyki to produkty używane codziennie, a zatem towar pierwszej potrzeby - mogą więc być przesunięcia popytu w różnych grupach produktowych, ale jako całość ta branża znów poradzi lepiej od innych.
- Może to zabrzmi paradoksalnie, ale ceny artykułów z "niższej półki" będą rosły szybciej, bo produkty z grupy premium mają większe branże i producenci mają większą swobodę dostosowania cen do sytuacji. Towary bardziej popularne łatwiej reagują na wzrost kosztu surowców czy komponentów. Czy to "zdemokratyzuje" produkty bardziej luksusowe? To możliwe, ale segmentacja miedzy "półkami" jednak pozostanie, bo różnice cen między nimi to nie kilka czy kilkanaście procent, one są czasami kilkukrotne.
- Na polskim rynku lepiej, niż na wielu innych, reprezentowane są lokalne marki, firmy prywatne, często rodzinne. U nas mają większy udział w rynkowym "torcie" niż np. w Europie Zachodniej, gdzie prym wiodą produkty globalnych koncernów. To czyni rynek bardziej atrakcyjnym dla inwestorów i potencjalnych konsolidacji, jest u nas miejsce dla lokalnych czempionów w różnych segmentach rynku.
- To wszystko co możemy wspólnie nazwać ESG np. naturalność produktów, staje się coraz ważniejsze i to w całym łańcuchu dostaw - nie tylko dla konsumenta, ale i sprzedawcy i producenta - czyli także jego właściciele - bo każdy ma tu swoją agendę. Produkty naturalne, ekologiczne i wytwarzane w odpowiedzialny sposób są zwykle droższe. Nie ma gwarancji że deklarowane przez konsumentów wartości wygrywają z ceną podczas podejmowania decyzji o zakupie. W tej jednak branży aspekt naturalności jest wyjątkowo ważny, bo to produkty które mają bezpośredni kontakt z naszą skórą, ciałem - nie ma powodu sądzić że w Polsce konsumenci podchodzą do nich w sposób odmienny niż na innych rynkach. Ale to rzeczywiście wyzwanie dla producentów - pozostać w zgodzie z deklarowanymi wartościami i zarazem utrzymać cenę akceptowalną dla klientów, by w ogóle nie musieli stawać przed takimi dylematami.
Rozmawiał Wojciech Szeląg