Patryk Demski, Tauron: Ile byśmy nie zrobili, zawsze pozostaje niedosyt
Tauron przyspiesza rozwój OZE, chce też zwiększyć inwestycje w dystrybucję, by możliwe było podłączanie nowych źródeł energii. Kontynuuje budowę bloków gazowo-parowych mimo drogiego gazu, bo to ważne uzupełnienie miksu. Jeśli jednak okaże się, że wykonawstwo gazówek jest bardzo drogie, a na rynku brakuje kluczowych komponentów, gruntownie przeanalizuje te projekty - mówi w rozmowie z Interią wiceprezes spółki ds. strategii i rozwoju.
Monika Borkowska: Jesteśmy w środku kryzysu energetycznego. Grożą nam "tylko" wysokie ceny energii i jej nośników, czy powinniśmy się też liczyć z niedoborami prądu?
Patryk Demski, wiceprezes Tauronu ds. strategii i rozwoju: - Robimy wszystko, by nasi klienci mieli możliwość zakupienia energii, w dodatku zielonej i po akceptowalnej cenie. Oczywiście jesteśmy częścią gospodarki światowej, jesteśmy jak wszyscy poddawani wstrząsom wywołanym najpierw pandemią i przerwanymi łańcuchami dostaw, a teraz wojną w Ukrainie. Staramy się jednak te wstrząsy amortyzować.
Czy jednak powinniśmy się liczyć z przerwami w dostawach prądu?
- Robimy wszystko, by do tego nie doszło. Tauron co roku wydaje ponad 2 mld zł na dystrybucję, na wzmocnienie sieci, ale inwestuje też w źródła wytwórcze, w tym wiatrowe i słoneczne oraz gazowe. Staramy się tak budować miks, by był bezpieczny dla klientów, by dało się nim elastycznie zarządzać.
Grupa przedstawiła właśnie nową strategię. To strategia na czasy kryzysu?
- To strategia na przyszłość, która pokazuje, jak pozycjonować się będzie spółka po transformacji Żyjemy w permanentnym kryzysie, w niepewności rynkowej. Stan ten potęgowany jest przez agresywne ruchy po stronie Rosji. Wskazanie w tak trudnym czasie, dokąd zmierza koncern, w co wierzy, jakie ma fundamenty, jest niezwykle istotne zarówno z punktu widzenia akcjonariuszy i klientów, jak i pracowników.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Najważniejszy w strategii Tauronu jest...
- Zielony zwrot, wzmocnienie i poszerzenie bazy odnawialnych źródeł energii. Do 2025 r. moc zainstalowana OZE w grupie wzrośnie do 1,6 GW, a do 2030 r. do 3,7 GW. Będzie to możliwe dzięki farmom wiatrowym i fotowoltaicznym, ale też dzięki rozwojowi energetyki wodnej. W dobie kryzysu retencyjnego w Polsce chcemy skupić się na aktywach opartych na wodzie. Rozważamy budowę w przyszłości elektrowni szczytowo-pompowej, co pozwoli zakumulować nadmiarową generację z elektrowni słonecznych i wiatrowych. Inwestycje są bardzo kosztowne, a zwrot z nich długi, ale świetnie wpisują się w całość systemu.
Czekacie na zniesienie zasady 10H, która uwolni potencjał lądowej energetyki wiatrowej?
- Tak, ponieważ mocno koncentrujemy się na energii z wiatru, zarówno na lądzie jak i na morzu. Zamierzamy wziąć udział w wyścigu o gigawaty na Bałtyku. Złożyliśmy w nowym rozdaniu cztery wnioski o koncesję samodzielnie i jeden wspólnie z PGE. Dobrze radzimy też sobie z pozyskiwaniem z rynku gotowych projektów lądowych, jak również z samodzielną budową farm.
Do tego wszystkiego konieczne są jednak inwestycje w dystrybucję, która stała się wąskim gardłem w rozwoju OZE.
- Tak, to nasz priorytet, dystrybucja jest równie ważna jak rozwój odnawialnych źródeł. Musimy dostosowywać sieć do zmieniających się potrzeb. Liczymy, że znajdzie to zrozumienie w Urzędzie Regulacji Energetyki, ale też w resortach klimatu i aktywów państwowych. Grupy energetyczne muszą podjąć wspólny wysiłek w celu usprawnienia procesów inwestycyjnych w sieci elektroenergetyczne. Potrzeby są ogromne. Tauron co roku wydaje na sieć ponad 2 mld zł.
I mimo tych inwestycji zmuszony jest odrzucać wnioski przyłączeniowe od inwestorów.
- Niestety, ile byśmy nie zrobili, zawsze pozostaje duży niedosyt. Dlatego podkreślamy, że zrównoważony rozwój Polski wymaga zbiorowego wysiłku wszystkich grup energetycznych, by zapewnić możliwość rozwoju źródeł odnawialnych w różnych częściach kraju. Namawiamy prezesa URE, by wspomagał dialog w zakresie wzmożenia wysiłków inwestycyjnych, w pewnym sensie go koordynował. Oczywiście wzmożone potrzeby inwestycyjne wiążą się z dużym wysiłkiem finansowym. Liczymy, że zostanie to uwzględnione w taryfie, bo przecież transformacja jest w toku, równolegle musimy ponosić wydatki na nowe źródła wytwórcze.
Finanse to jedyna bariera?
- Nie, kłopotliwe jest też realizowanie nowych inwestycji w zurbanizowanych terenach. Nasze doświadczenie pokazuje, że nie jest łatwo budować nowe sieci napowietrzne w aglomeracji śląskiej. Napotykamy opór społeczny, tymczasem niewiele jest wolnych korytarzy, gdzie tego typu inwestycje można projektować. Kolejny problem to dostępność i możliwości firm realizujących tego typu prace. Zwiększyliśmy nacisk na własne wykonawstwo, coraz więcej zadań wykonujemy samodzielnie.
A co z inwestycjami gazowymi w grupie? Będą realizowane? Obecna sytuacja na rynku gazu jest kłopotliwa ze względu na ceny surowca. Pojawiają się też pytania o jego dostępność w kolejnych kwartałach.
- Na razie nic się nie zmienia, kontynuujemy prace związane z budową bloku gazowo-parowego w EC Katowice i bloku gazowo-parowego w elektrowni Łagisza. W przypadku tych dwóch projektów mamy już przyrzeczone paliwo gazowe. Zdajemy sobie sprawę z trudności i komplikacji na rynku gazu, aktualne ceny nas martwią. Jednak docelowy miks energetyczny musi być zbudowany z różnych komplementarnych źródeł, które się uzupełniają i gwarantują bezpieczeństwo.
Jak wyglądają w tej chwili koszty inwestycji w energetykę gazową?
- Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa po rozstrzygnięciach przetargowych i ocenie ofert. Mamy rozchwiany rynek wykonawców, zobaczymy, jak będą wyglądały kosztorysy, jak zostaną wycenione usługi budowlane i instalacyjne. Wiemy też, że na rynku są problemy z dostawami dużych turbin i obiektów infrastrukturalnych.
Gdyby okazało się, że wykonawstwo jest bardzo drogie, a na rynku brakuje kluczowych komponentów, spółka byłaby gotowa zrewidować plany w zakresie budowy bloków gazowych?
- Na pewno gruntownie przeanalizowalibyśmy tę kwestię. Dziś jednak jest za wcześnie, by przesądzać, jaka będzie decyzja. Gospodarka zmienia się w tak szybkim tempie, że trudno przewidywać cokolwiek. Trzeba poczekać z oceną sytuacji do przyszłego roku, wtedy będziemy mogli coś więcej na ten temat powiedzieć. Ważne jest też, jakie decyzje zapadną na forum unijnym w zakresie taksonomii, toczy się w tym obszarze gra o gaz i atom. Na dziś mamy silne przekonanie, że pozycjonowanie się w gazie jest elementem bezpiecznego funkcjonowania grupy, mimo wysokich cen surowca.
A mały atom? Spółka dalej gotowa jest inwestować w SMR-y?
- SMR-y pasowałyby do naszego modelu biznesowego. Podpisaliśmy list intencyjny o współpracy z KGHM w tym zakresie, jesteśmy w dialogu z partnerem. To jednak wciąż projekt badawczo-rozwojowy, nie inwestycyjny, zastanawiamy się, jaki będzie miał wpływ na nasze portfolio i pozycję biznesową. Jeśli atom wypadnie z taksonomii, ponownie przeanalizujemy kwestię naszego zaangażowania w tym obszarze. Wierzymy jednak, że szczególnie w obecnej trudnej dla Europy sytuacji, energetyka jądrowa zostanie uwzględniona w taksonomii.
Grupa planuje do 2030 roku wydać na inwestycje 48 mld zł. Czy pozyskanie tak dużych środków na rozwój będzie wyzwaniem?
- Wraz z przekazaniem do NABE aktywów węglowych nasz potencjał inwestycyjny się zwiększy. Mamy pewne przewagi w postaci kontrybuującej do przychodów dystrybucji i portfela prawie 6 mln klientów bardzo wiernych naszej marce. To stawia nas w dobrej pozycji podczas negocjacji z bankami. Na rynku panuje też przekonanie, że pieniądze na odnawialne źródła energii zawsze się znajdą. Jest nawet pewna konkurencja ze strony instytucji finansowych, które chcą mieć w portfelu kredytowym tego rodzaju projekty. Dla zielonego zwrotu Taurona są więc jasne perspektywy.
Monika Borkowska
Zobacz również: