Sebastian Seliga, Zonda: Tani pieniądz się skończył, a to on napędzał rynek kryptowalut

Duże zmiany cen na rynku kryptowalut to norma i pogłoski o nadchodzącej katastrofie nie mają uzasadnienia - przekonują eksperci. Przyznają jednak że otoczenie rynkowe nie pomaga bitcoinowi i innym kryptowalutom.

- Śmierć bitcoina ogłaszano już wiele razy - robiły to portale finansowe, analitycy i ekonomiści. Niektórzy nie ukrywają że chcieliby końca tego projektu, ale do tego nie dojdzie. Obecna przecena kryptowalut wydaje się głęboka, jednak w trzynastoletniej historii tego rynku było ich już wiele. Wraz z jego rosnącą kapitalizacją oraz tworzeniem powiązań ze światem realnej gospodarki takie przeceny będą się zdarzać także w przyszłości. O ile jednak na tradycyjnej giełdzie spadki o kilkadziesiąt procent byłyby nazywane paniką, to ten rynek ma swoją specyfikę. Kapitalizacja bitcoina równa jest raptem jednej dużej spółce na rynku NASDAQ, łatwo więc wzniecić gwałtowne zachowania inwestorów - mówi Sebastian Seliga, analityk giełdy kryptowalutowej Zonda.

Reklama

Specyfiką kryptowalut jest właśnie zmienność kursów

- Nadal nie ma sygnałów technicznych zapowiadających większe odbicie kursu bitcoina, wciąż jesteśmy w korekcie, ale każda korekta się kiedyś kończy. Kursom kryptowalut nie sprzyja oczywiście kontekst ekonomiczny, na całym świecie rozpędza się inflacja, rosną ceny surowców, trwa wojna w Ukrainie, ale część inwestorów preferuje kryptowaluty właśnie z powodu zmienności ich kursów. Tu dzienne wzrosty i spadki o kilka czy kilkanaście procent to nic dziwnego. Ważna jest tu postawa holderów czyli tych instytucji i osób, którzy trzymają bitcoiny (niektóre od samego początku projektu) bez względu na wahania kursu, a w odpowiednich momentach jeszcze je dokupują. To oni gwarantują pewną stabilizację kursu. Ostatni raz trend boczny trwał półtora roku zanim bitcoin powędrował na szczyt czyli 275 tys. zł - zwraca uwagę Seliga.

Cykliczność rynku bitcoina

- W przypadku bitcoina mamy też czynnik okresowości tzw. halving. Co cztery lata zasób bitcoinów do wydobycia ograniczany jest o połowę. Ma to uchronić kryptowalutę przed utratą wartości. W połowie okresu między jednym a drugim halvingiem - czyli tak jak teraz - widać zawsze spadek zainteresowania bitcoinami, wzrasta ono bezpośrednio przed i po halvingu, wtedy też rosną obrót i cena. Najbliższy halving ma być w marcu 2024 r. - przypomina.

Kryptowalutom nie pomaga to, że kojarzą się z dużym ryzykiem

- Kryptowaluty i technologia blockchain są bardzo młode, brakuje więc specjalistów, którzy potrafią wytłumaczyć zwykłym inwestorom o co w tym wszystkim chodzi. To walor nieco abstrakcyjny, nie możemy - na razie - zapłacić bitcoinami w sklepie za ziemniaki. Inwestorzy próbują ten projekt zrozumieć przez podobieństwa, dlatego kojarzą go z rynkiem spółek technologicznych takim jak NASDAQ. W dodatku to walory, które kojarzą się z dużym ryzykiem, co zniechęca wielu inwestorów. Kryptowalutom nie sprzyja też polityka banków centralnych, które podnoszą stopy procentowe. Skończyła się era taniego pieniądza, a to on w znacznej mierze napędzał ten rynek - podsumowuje Seliga.

Rozmawiał Wojciech Szeląg

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | bitcoin | rynek kryptowalut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »