Bartosz Dendura, Politechnika Krakowska: Igrzyska Europejskie Kraków 2023 - byle nie na pokaz
- Przy wielkich wydarzeniach sportowych zawsze pojawia się pytanie o sens ich organizowania, zawsze są ważniejsze i bardziej pilne potrzeby. Z drugiej strony jest to reklama dla miasta czy regionu. Ważne by zorganizować taką imprezę w sposób, który pozostawi "pozytywne dziedzictwo - to nowe pojęcie, kiedyś nie zastanawiano się, co stanie się z obiektami sportowymi czy wioskami olimpijskimi po imprezie - mówi Interii Bartosz Dendura z Politechniki Krakowskiej.
- Jeśli impreza jest dobrze zorganizowana to mieszkańcy na niej zyskują - nowe lub wyremontowane obiekty sportowe. Faktem jest jednak że imprezy takie jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata w piłce nożnej niemal nigdy nie przyniosły dochodu i nie zmieściły się w zakładanych budżetach. Zysk to jednak nie tylko bilety, ale także pieniądze zarobione przez hotele, restauracje i tysiące kooperujących firm. To także zadowolenie mieszkańców z dobrze przeprowadzonej imprezy, to jest bardzo trudno mierzalne. Ale wracając do samego miasta - żeby ograniczyć koszty można wykorzystać już istniejące obiekty oraz zbudować obiekty czasowe. Tak właśnie zrobi Paryż na igrzyska olimpijskie w 2024 roku - mówi Dendura.
Jak dodaje: "Finansowanie z budżetu nie jest na takim poziomie jaki zapowiadano, nie wszystkie inwestycje da się wykonać, ale tym bardziej pieniądze trzeba wydać jak najlepiej". - Pytanie np. czy nadal poprawiać stadion Wisły Kraków czy ceremonię otwarcia zorganizować w zakolu Wisły, tak jak Paryż robi ją na Sekwanie - zastanawia się ekspert.
- Może dobrze byłoby przy tej okazji poprawić charakterystyki ekologiczne istniejących obiektów np. dodać panele fotowoltaiczne, co w dłuższej perspektywie będzie zyskiem dla gminy? Ważne by nie budować obiektów na pokaz. Tak było w Atenach - nawet dla mało popularnych dyscyplin wykonano obiekty stałe, betonowe, dziś nie ma pieniędzy nie tylko na ich utrzymanie, ale nawet na wyburzenie. Do tego nie możemy dopuścić. W Londynie wybudowano halę do koszykówki, która dwa tygodnie po igrzyskach zniknęła, dziś jest tam park. To jest przyszłość. Wielkim problemem z taką imprezą jest zwykle późniejszy los wioski olimpijskiej - w Krakowie problemu nie będzie, bo nie będzie wioski jako takiej - sportowcy będą mieszkać w akademikach miejscowych uczelni - tłumaczy rozmówca Interii.
Rozmawiał Wojciech Szeląg