Inwestycje w wydobycie surowców stają się konieczne
Globalne firmy wydobywcze wstrzymały na wiele lat wydatki inwestycyjne i teraz pojawia się przed nimi dylemat czy nadszedł czas, by już inwestować.
Nowym planom inwestycyjnym nie służą też wahania cen surowców, a rządy państw też coraz pilniej strzegą swoich zasobów. Pewne jest raczej, że popyt na miedź będzie rosnąć w dłuższej perspektywie.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat sektor wydobywczy przeżywał wzloty i upadki. Surowce, w tym metale drożały jak szalone jeszcze w pokryzysowych latach - aż do 2011 roku. Potem nastąpiły spadki. Najbardziej syntetyczny indeks cen surowców CRB Commodity Index osiągnął rekordowy poziom 370,73 pkt w kwietniu 2011 roku i rekordowo niski 155,53 pkt w lutym 2016 roku.
Wahania cen dotknęły również miedź. Jej ceny w 2011 roku dobijały do 10 tys. dolarów za tonę. Potem spadały nawet do poniżej 4,5 tys. dolarów na początku 2016 roku. Od tego czasu - z globalnym ożywieniem znowu urosły - do ponad 7 tys. w końcu 2017 roku.
Jeszcze w 2012 roku nakłady inwestycyjne firm w branży górniczej (nie tylko górnictwa miedzi) wyniosły w skali świata 80 mld dolarów - obliczyli analitycy firmy doradczej Deloitte. Spadek cen surowców, mniejszy popyt przez lata niemrawego ożywienia spowodował, że górnictwo pilnowało raczej swoich kosztów operacyjnych, zamiast inwestować w nowe złoża i w modernizację wydobycia. Nakłady inwestycyjne w 2016 roku spadły do historycznego minimum poniżej 30 mld dolarów.
Ale w przypadku wydobycia miedzi w niektórych krajach jak Kazachstan i Peru uruchomione zostały w tym czasie nowe złoża. Dzięki nim wydobycie miedzi w Kazachstanie wzrosło aż o 30 proc., a w Peru - będącym drugim z największych producentów na świecie - o 4 proc.
Teraz światowa gospodarka znalazła się znowu na rozdrożu, a wzrost w następnych latach jest niepewny i ostatnio największe instytucje finansowe rewidowały prognozy w dół. W tym roku ceny miedzi wahają się pomiędzy 6 a 7 tys. dolarów w związku z niepewnością co do perspektyw wzrostu. Firmy wydobywcze, w tym miedziowi giganci zastanawiają się nad tym, czy znowu więcej inwestować. Według wspomnianego już raportu Deloitte, inwestycje firm wydobywczych powinny jednak rosnąć, choć stopniowo, i w 2020 roku przekroczą 40 mld dolarów.
Nie wszyscy w sektorze wydobywczym mogą pozwolić sobie na inwestycje. Agencja ratingowa Standard and Poor's w raporcie "Globalne trendy w długu korporacyjnym 2018" zwraca uwagę, że sektor górnictwa metali należy do trzech, które najbardziej zwiększyły zadłużenie w ciągu ostatniej dekady. Na pierwszym miejscu jest sektor usług, a na drugim - wydobycie ropy i gazu. Jednak w ocenie 78 proc. analityków S&P, wydobycie metali jest w tym roku w fazie ożywienia i jeszcze daleko mu do szczytowej fazy cyklu koniunkturalnego, którą gospodarka światowa przynajmniej do zakończenia wojen handlowych ma za sobą.
Ceny miedzi - pomimo wahań - utrzymują się na poziomie niemal o połowę wyższym niż w pokryzysowym dołku, a to powinno zachęcać do podejmowania nowych inwestycji. Największym jej producentem na świcie jest Corporación Nacional del Cobre de Chile (Codelco), spółka należąca do rządu tego państwa. Kontroluje ona 19 proc. zidentyfikowanych światowych zasobów miedzi. W 2017 roku Codelco wyprodukowało ponad 1,8 miliona ton miedzi rafinowanej, co stanowi około 11 proc. światowej produkcji, a jego przychody ze sprzedaży wyniosły 12,5 mld dolarów.
Całe zyski Codelco zasilają kasę budżetu chilijskiego państwa. Jest to ponad miliard dolarów rocznie. Niedawno jednak rząd Chile podarował koncernowi właśnie miliard dolarów, żeby pomóc sfinansować ambitny plan modernizacji starzejących się kopalń oraz poszukiwania nowych zasobów rudy. Plan ten ma umożliwić utrzymać produkcję i pozycję lidera w światowym wydobyciu miedzi. Inwestycje Codelco do 2020 roku mają osiągnąć wartość 39 mld dolarów. Jedną z najbliższych jest zakład odsalania wody morskiej, mający zaopatrywać w wodę kopalnię Radomiro Tomic, a to pozwoli zwiększyć wydobycie.
Według analitycznego ośrodka branżowego International Copper Study Group (ICSG), wydobycie miedzi na świecie wyniosło w ubiegłym roku niemal 20 mln ton, a aktualne złoża są eksploatowane w bardzo wysokim stopniu. Kopalnie, w zależności od miesiąca pracują nawet na ponad 87 proc. mocy produkcyjnych. Jeśli popyt na miedź się zwiększy, z zaspokojeniem go mogą być trudności bez uruchamiania nowych złóż.
Drugim na świecie producentem miedzi jest amerykański Freeport-McMoRan (FCX). Wyprodukował on 1,7 mln ton rafinowanej miedzi w 2016 roku, a w 2017 roku osiągnął 15,9 mld dolarów przychodów. Eksploatuje on między innymi złoża Grasberg w Indonezji, gdzie znajduje się druga największa na świecie kopalnia miedzi i jedna z największych kopalni złota.
Miedź to surowiec strategiczny - uznały władze Indonezji i zgodnie z obowiązującym prawem, tamtejsze państwo upomniało o złoża Grasberg. Freeport-McMoRan zgodził się odsprzedać swój większościowy udział za w sumie 3,85 mld dolarów państwowej spółce PT Inalum. Amerykańska kompania pozostanie operatorem złóż do 2041 roku. Już jednak w przyszłym roku prawdopodobnie zakończy tam wydobycie odkrywkowe, bo zasoby się kończą. Freeport będzie musiał zacząć wydobywać rudy spod ziemi, co spowoduje duży spadek produkcji w ciągu najbliższych lat, a wymagać będzie też gigantycznych inwestycji.
Jak wahania cen surowców odbijają się na firmach wydobywczych, widać po wynikach australijskiej firmy BHP Billiton. To trzeci największy na świecie producent miedzi, który w 2017 roku wydobył ponad 1,3 mln ton. Jest także jednym z największych na świecie producentów aluminium, manganu, rud żelaza, uranu, niklu, srebra i tytanu. W 2016 roku BHP Billiton odnotował 6,4 mld dolarów straty, ale rok później 6 mld dolarów zysku.
Czwartym producentem miedzi na świcie jest szwajcarski Glencore, który w 2017 roku wyprodukował 1,3 mln ton. Wydobywa ją głownie w Katandze w Demokratycznej Republice Konga oraz w Zambii i w Australii. Piąte miejce ma meksykańska spółka Southern Copper, wydobywająca rocznie ponad 900 tys. ton miedzi głownie w Peru i w Meksyku.
Szósty jest polski KGHM, który oprócz trzech kopalń na Dolnym Śląsku posiada sześć innych na świecie: Robinson i Carlota w USA, McCreedy West i Morrison w Kanadzie oraz Franke i Sierra Gorda im. Ignacego Domeyki w Chile. Oprócz miedzi, kopalnie KGHM produkują srebro, molibden, nikiel, złoto, pallad i platynę.
Według prognoz ICSG, po spadku w 2017 roku o 1,5 proc. światowe wydobycie miedzi wzrośnie w tym roku o 2 proc., a w przyszłym o 1,2 proc. ICSG zwraca uwagę, że produkcja w 2017 roku spadła m.in. z powodu braku znaczących nowych projektów wydobywczych oraz strajku w największej na świecie kopalni Escondida w Chile, na pustyni Atakama, należącej do BHP Billiton. Indonezja chcą z kolei wywrzeć presję na Freeport wprowadziła przejściowy zakaz eksportu koncentratu. Właśnie wzrost wydobycia w Chile i w Indonezji w porównaniu z 2017 rokiem oraz ponowne uruchomienie wydobycia w Zambii mają odpowiadać za tegoroczny wzrost wydobycia o 2 proc.
Natomiast zużycie miedzi ma według tych prognoz wzrosnąć o 2,1 proc. w tym roku i o 2,6 proc. w roku przyszłym, pomimo obniżenia prognoz wzrostu PKB na świecie. ISCG przewiduje, że budowa infrastruktury w Chinach i Indiach oraz przechodzenie światowych gospodarek na produkcję czystej energii zagwarantują popyt na miedź. Największy wzrost zużycia miedzi będzie w Chinach. Te prognozy oznaczają, że na świecie pojawi się deficyt miedzi w wysokości ok. 90 tys. ton w tym roku i 65 tys. ton w roku przyszłym.
Pomimo obniżenia prognoz globalnego wzrostu PKB widać, że popyt na miedź znowu zaczyna przekraczać podaż. Co więcej miedź bardzo trudno zastąpić innymi surowcami ze względu na jej znakomite właściwości jeśli chodzi o przewodzenie prądu. Dlatego produkcja aut na baterie powinna pochłaniać więcej miedzi, niż tradycyjnych samochodów. Podobnie turbiny wiatrowe - na zbudowanie jednej zużywane jest ok. 30 ton miedzi.
- Rewolucja cyfrowa przyniesie jeszcze większe zapotrzebowanie na miedź - mówił podczas listopadowego Kongresu 590 Thomas J. Lee, współzałożyciel i partner zarządzający w firmie doradztwa strategicznego Fundstrat Global.
Tych zmian w gospodarce na razie nie widać jeszcze w światowym popycie, bo alternatywna energetyka czy samochody elektryczne stawiają dopiero pierwsze kroki. Dlatego prognozy są jeszcze ostrożne. Może się jednak okazać, że jeśli poważne inwestycje nie zaczną się już teraz, za kilka czy kilkanaście lat popyt na miedź będzie dużo większy niż możliwości jego zaspokojenia. A to poważnie zahamowałoby gospodarczy wzrost.
Miedź pozostanie prawdopodobnie bardzo ważnym surowcem, ale nie tylko ona ma przed sobą przyszłość. Nowoczesne technologie coraz częściej skłaniają się ku wykorzystaniu metali nieżelaznych czy też metali ziem rzadkich. Niektóre z nich, jak iterb mają już szerokie zastosowanie w światłowodach. KGHM jest na przykład jedynym w Europie producentem renu i nadrenianu amonu. Ren stosowany jest do tworzenia bardzo odpornych stopów dla lotnictwa i przemysłu zbrojeniowego. Poszukiwanie i eksploatacja takich złóż może mieć dla przyszłego rozwoju także olbrzymie znaczenie.
Sprawdź bieżące notowania KGHM na stronach BIZNES INTERIA.PL